3.0 [Życie jest tylko przechodnim półcieniem]

1.9K 162 39
                                    

Severus Snape nie był osobą, którą łatwo było zaskoczyć. Jednak w chwili, gdy patrzył na dziecko, które bez zająknięcia sprzeciwiło się Voldemortowi, nie mógł wyjść z podziwu. Nie wiedział czy to odwaga, czy głupota ze strony młodego Potter'a, ale bez względu na wszystko było to godne uznania.

Mężczyzna wpatrywał się w swojego pana z obojętnością, reagując na furię, która wykrzywiła jego wężową twarz. Szkarłatne ślepia płonęły nienawiścią i czarodziej zastanawiał się czemu jeszcze nie zabił chłopaka. Snape trochę już poznał Voldemorta i miał świadomość, że ten nigdy nie puszcza płazem, gdy ktoś go ośmiesza. Szczególnie jeśli działo się to na oczach oddanych mu ludzi.

A odmowa Potter'a, jego sprzeciw był jak cios w dumę czarnoksiężnika.

W pomieszczeniu panowała cisza, każdy śmierciożerca w skupieniu wpatrywał się w Voldemorta i Harry'ego Potter'a, czekając na rozwój sytuacji. Nikt nie oczekiwał śmiechu pełnego pogardy i wyrachowanego spojrzenia, jakim obdarzył Riddle swój nowy nabytek.

- Jesteś głupcem, Harry Potterze. - oznajmił lodowatym tonem, w którym pobrzmiewało rozbawienie. Wcześniejsza wściekłość, jakby wyparowała. Czarnoksiężnik obrócił swoją różdżkę między palcami, wyglądając na zamyślonego. Nie trwało to jednak długo, gdy spojrzał na chłopca z groźnym błyskiem w oku. - Byłem łaskawy. Może nawet za bardzo... Pozwoliłem ci przeżyć i dołączyć do mnie, dałem ci jedzenie, zadbałem, by cię opatrzono, a nawet dostałeś własny pokój...

- Po spędzeniu Merlin wie ile czasu w piwnicy. - mruknął z przekąsem zielonooki chłopiec.

- Milcz! - syknął Voldemort, a oczy zaiskrzyły się furią. - Skoro nie potrafisz docenić mojej wspaniałomyślności zostaniesz ukarany. Rosier, odprowadź naszego przyjaciela do jego wcześniejszego pokoju. Oczywiście zadbaj o to, by odczuł naszą gościnność.

Lodowaty uśmiech rozciągnął wąskie wagi czarnoksiężnika. Jego śmierciożerca bez chwili zawahania szarpnął młodego chłopak do pionu i nie zwracając uwagi na jego samopoczucie pociągnął go za ramię w stronę wyjścia. Harry z marnym skutkiem próbował się wyrwać, efekt jednak był znikomy, jego siła nie mogła się równać z dorosłym mężczyzną. Nie wspominając o skutkach wyrządzonych przez jedno z zaklęć niewybaczalnych.

Drobne ciało drżało w uścisku starszego czarodzieja, który prowadził go prosto do drzwi prowadzących do piwnicy. Chłopiec rozglądał się z paniką, czując jak ogarnia go ponownie niemoc i okropne uczucie bezradności.

Może przed Voldemortem potrafił udawać silnego i mógł stawić czoło czarnoksiężnikowi, przed którym inni tylko drżeli ze strachu. Ale tu, w ciemnej piwnicy, zamknięty w małym brudnym pomieszczeniu i pozbawiony wcześniejszych udogodnień, był tylko przerażonym, samotnym dzieckiem. Zamkniętym w pustym pomieszczeniu, które było jego osobistą celą pełną pajęczyn, małych owadów, a w rogu nawet chyba krył się szczur. 

Harry'emu do głowy przyszła myśl czy to aby nie Pettigrew. Może kazano mu go obserwować i donosić o jego zachowaniu albo zamiarach, które mógł wyjawić. Zielonooki wzdrygnął się na tą myśl i skulił jeszcze bardziej niż wcześniej w kącie pomieszczenia. Przyciągnął swoje kolana do klatki piersiowej i oparł na nich ramiona, chowając w nich swoją twarz.

Nawet nie wiedział kiedy z jego oczu popłynęły pierwsze łzy, a jego ciałem wstrząsnął szloch. Pragnął wrócić do domu, zobaczyć Syriusza i swoich przyjaciół. Już nigdy by się nie wściekał na dorosłych ukrywających przed nim ważne informacje i z chęcią pozwoliłby Dumbledore'owi wciąż po cichu toczyć walkę z Voldemortem i Śmierciożercami. Zrozumiał jakim był wcześniej głupcem i jak naiwnie twierdził, że może coś wskórać w tym starciu. Taki był z niego Wybraniec, jak z Knota Minister Magii.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 24, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Aut vincere, aut mori - Albo zwyciężać, albo umrzećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz