Minęły niecałe dwa dni odkąd spojrzałam w jej oczy. W oczy małej przerażonej istoty ludzkiej. Nie mogłam jej wymazać z pamięći.
Pewnie gdyby nie to że to właśnie moja niedawno zmarła Matka nie przeżywałabym tego aż tak.
Był 23 Czerwca 2016 roku. Wstałam rano z mocno zmieszanym uczuciami. Z jednej strony moja introwertyczna strona cieszyła się z końca przesiadywania parę godzin dziennie z niekoniecznie lubianymi przeze mnie osobami to druga strona nie była zachwycona wizją spędzenia wolnego czasu na odludziu z szalonymi dziadkami. Przyszykowałam się do szkoły i zeszłam na dół. Mój Tata rozmawiał z kimś przez telefon. Ja ukradkiem porwałam śniadanie i wyszłam z domu. Moja niechęć do rozmów dalej trwała a znając mojego Ojca pewnie zaczął by mnie przekonywać do dziadków. Niestety wszystkie alarmy w mojej głowie ciągle przytwiedzały mnie w przekonaniu że dziadkom nie można ufać. Zwłaszcza po tym co zobaczyłam w albumie. Po drodzę ciągle rozmyślałam o tym chłopcu z fotografi. Na szczęście udało mi się pozbierać zanim Weronika mnie zobaczyła. Pobiegła do mnie rzuciła mi się na szyję. Odwazjemniłam uścisk i skierowałyśmy się w stronę dziedzińca.-To jak tam przygotowania do wyjazdu? - zapytała z nutą niepewności w głosie
-W pożądku-uśmiechnęłam się
Odwzajemniła mój uśmiech. Potem już nie poruszała tego tematu.
Czekałyśmy na dziedzińcu gdy w głośnikach usłyszeliśmy głos dyrektorki.- Wszyscy uczniowie proszeni są o zajęcie swoich miejsc.
*******
Po skończonej akademi i odebraniu świadectwa pożegnałam się z Weroniką a następnie udałam się do sklepu. W śniadaniówce znalazłam pieniądze i kartkę od taty z poleceniem zakupu jakiś przekąsek na drogę. Po wykonanych zakupach poszłam prosto do domu by dokończyć pakować swoje szpargały.Spakowałam się i usiadłam do komputera. Chciałam trochę odpocząć i może przy okazji popisać trochę z Weroniką. Siedziałam tak wgapiona w ekran bite 2 godziny gdy nagle mój laptop samoistnie się wyłączył.
Najwyraźniej znak z góry że pora coś zjeść przed snem. Zeszłam na dół i przygotowałam sobię kanapki.Po pewnym czasie zorientowałam się że nie widziałam po południu mojego taty. Wołałam go z 3 razy aż w końcu postanowiłam do niego zadzwonić. Nie stety nie odbierał. Olałam to. Pewnie znowu zasiedział się u Sandry i wróci późno. No trudno.
Po zakończeniu przygotowywania kolacji wziełam talerz i herbatę poczym pognałam na górę do pokoju.
Było koło godziny 3:15 kiedy w końcu złapało mnie zmęczenie.
No nic. Jakoś przeżyje.To może być jazda bez trzymanki.
****
Obudziłam się koło godziny 9:00.
Niechętnie ześlizgnęłam się z łóżka i poczłapałam to łazienki żeby wziąć prysznic.
Ta podróż na pewno będzie bardziej przyjemny jeśli się odświeżę.
Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni.
Wyjadłam jakieś resztki z lodówki.Dobra zobaczmy.
Walizkę, mam
Telefon, mam
Ładowarkę, mam
Jedzenie, mam
Schize przed dziadkami mam.
Ok. Chyba jestem gotowa.Poszłam poszukać mojego taty żeby się z nim pożegnać.
Aha nie ma go. SUPER.
No nic. Chyba dam radę.
Dam radę?Wzięłam swoje żeczy i udałam się na autobus.
CZYTASZ
Poznaj moich dziadków
ParanormalAgata i dziadkowie ale .. nie koniecznie normalni Tyle musisz wiedzieć CZYTAJ!