Wczoraj kiedy siedzieliśmy na tarasie, dziadek puszczał na telefonie piosenki.
Ja: Dziadek, mogę coś puścić?
Dziadek: Nie.
Ja: Dlaczego? No proszę...
Dziadek: Nie.
Po dłuższej wymianie zdań polegającej na proszeniu i odmawianiu, z domu na taras wychodzi, do tej pory sprzątająca babcia.
Babcia: No daj jej coś puścić, Andrzej (mój dziadek).
Ja: No dziadek.
Dziadek: Jak to się skończy.
Ja: No dobra.
Po chwili dziadek daje mi telefon.
Babcia: Teraz puścisz jakieś huahuęhuą.
Ja: Nie huahuęhuą, a po za tym, jak piosenka jest po japońsku, to nie znaczy, że jest zła.
Ja wybieram piosenkę, a w tle dziadek słychać jak powtarza huahuęhuą.
Babcia: Właśnie, że tak japońskie piosenki są straszne.
Ja: Nie prawda, bo to jest taki sam pop jak taki, którego ty słuchasz, a po za tym chcę puścić coś innego.
Babcia: Pop to bardzo słaba muzyka.
Ja: Ale to jest j-pop, no dobra już leci, a jak będziecie wydawać takie dźwięki to na się na kogoś rzucę i chcę puścić coś innego.
Słyszę jak Maks (mój brat cioteczny) krzyczy, że zaraz będzie japoński, a babcia i dziadek na złość nieudolnie naśladują japoński. Kiedy usłyszeli słowa piosenki "Kocham wolność" (teledysk powyżej (n_n)) ich twarze wyglądały mniej więcej tak:
Ja: I co, macie swoje huahuęhuą...
YOU ARE READING
Alicja w krainie koszmarów
HumorNie sądzę by tylko mi zdarzały się w życiu sytuacje dziwne, śmieszne, czasami nawet niepokojące. W tej oto książce będę takowe sytuacje opisywać. Mam na imię Ala i jestem pomyloną blondynką, życzę miłego czytania *(^o^)*