Rozdział I

180 9 6
                                    

Sophia

Nienawidzę mojego budzika. Wyłączyłam go szybko i przyłożyłam głowę z powrotem do poduszki. Nagle poczułam na mojej szyj delikatne pocałunki.

-Skarbie wstawaj, bo spóźnisz się do pracy - wyszeptał mi do ucha Luke.

-Jeszcze pięć minut - wymruczałam.

-Ale budzik drzwonił ci godzinę temu - powiedział a ja zerwałam się szybko z łóżka.

-Cholera spóźnię się do pracy - powiedziałam biegnąc do łazienki zgarniając po drodze ubrania, które naszykowałam sobie wczoraj i słysząc śmiech blondyna. Po 20 minutach wyszłam z łazienki. Wzięłam moją torebkę z sypialni i poszłam jeszcze do kuchni. Zabrałam z ręki blondynowi kubek z kawą, który w mgnieniu oka wypiłam. Blondyn popatrzyła się na mnie naburmuszony, więc podeszłam do niego i ucałowałam go w usta.

-Też cie kocham - powiedziałam i zaczęłam zakładać moje trampki.

-O której kończysz? - zapytał blondyn.

-O 16 a co? - zapytałam.

-Przyjadę po ciebie - powiedział szczerząc się jak głupi do sera.

-Kombinujesz coś? - zapytałam.

-Nie. A teraz leć, bo się naprawdę spóźnisz - powiedział dając mi szybkiego buziaka. Ja wzięłam torbę i szybko wyszłam z domu. Do pracy mam 20 minut pieszo. W sumie mogła bym jechać autobusem, ale własnie odjechał. Szybkim pędem szłam do szkoły. Tak pracuję w szkole i uczę historii. Po na szczęście nie całych 20 minutach byłam już w szkole. Przynajmniej się nie spóźniłam tak bardzo. Po 5 minutach wpuszczałam już dzieci do klasy. Kurcze dzieci? Nastolatków po szesnaście lat. Usiadłam do biurka, sprawdziłam listę i zaczęłam prowadzić lekcję. Po jakimś czasie, gdy klasa robiła zadania, które jej zadałam dostałam SMS-a. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam, kto napisał.

Nieznany

Słoneczko wyjrzyj przez okno:*

Przerażona zerwałam się szybko z krzesła i podeszłam do okna. Za oknem po drugiej stronie ulicy zobaczyłam Seana, który mi machał, ale jak przejechał jakiś samochód to on znikł. Przecież to jest nie możliwe. On siedzi w więzieniu. Nagle poczułam na ramieniu czyjąś dłoń przez co drgnęłam. Odwróciłam się a przed mną stał Frank, mój uczeń.

-Proszę pani wszystko w porządku? - zapytał.

-Tak - powiedziałam.

-Mogła by pani sprawdzić? - zapytał podając mi zeszyt. Uśmiechnęłam się delikatnie i pokiwałam głową na zgodę zabierając zeszyt. Sprawdziłam mu zeszyt i zadzwonił dzwonek na przerwę. Wszyscy wyszli z klasy a ja ponownie usiadłam przy biurku. Jak to możliwe, że on tam stał. Sięgnęłam ponownie po telefon i weszłam w wiadomości z kraju. Pierwsza strona mnie przeraziła jeszcze bardziej.

Najgroźniejszy gangster Sean Black uciekł z więzienia

Dlaczego? Przecież miało być tak dobrze. Po chwili zadzwonił dzwonek na lekcje, więc się szybko ogarnęłam.

Nareszcie koniec pracy i mogę wyjść ze szkoły. Szczerze to cały dzień starałam się o tym nie myśleć, ale mi to nie wychodziło. Przed budynkiem szkoły czekał Luke. Podeszłam do niego i się przytuliłam co od razu odwzajemnił.

-Mam nadzieję, że nie masz żadnych sprawdzianów ani kartkówek do sprawdzenia? - zapytał patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.

-Mam 25 kartkówek i 20 sprawdzianów, ale dziś piątek, więc nie muszę sprawdzać ich dziś - powiedziałam.

-To wspaniale - powiedział zabierając od mnie torebkę i siatkę z kartkami. Poszliśmy do samochodu i wsiedliśmy do niego po czym odjechaliśmy. Po 10 minutach byliśmy w naszym domu. Jak to dobrze, że nie musimy już mieszkać z chłopakami. Nie to, że coś do nich mam, ale jak tylko chcieliśmy chwili dla siebie to to nam ciągle przeszkadzali. Zostawiłam moje rzeczy w przedpokoju i zdjęłam buty.

-Mam nadzieję, że ci się to spodoba - powiedział i pociągnął mnie w stronę salonu. Weszliśmy do środka a tam na stole był pięknie przygotowany obiad ze świecami. Jaki on kochany.

-Jest przepięknie - powiedziałam mocno przytulając Luka.

-Starałem się - powiedział i zaczęliśmy się całować. Po chwili odsunęliśmy się od siebie i zaczęliśmy jeść. Po zjedzonej obiadokolacji Luke wstał od stołu i klęknął koło mnie. I wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko po czym je otworzył. W tym pudełeczku był piękny pierścionek z malutkim brylancikiem.

-Sophi zechciałabyś zostać moją żoną i mieć ze mną dzieci? - zapytał.

-Tak - powiedziałam mając łzy w oczach. Blondyn założył mi pierścionek na palec i pocałował. Całowaliśmy się do momentu aż jakby jakiś tłum ludzi wszedł nam do domu. Oderwaliśmy się z blondynem od siebie. Szczerze wystraszyłam się, że to może być Sean, ale po chwili do pokoju weszła cała banda debili. Tak Michael, Ashton, Calum, Brayan i dziewczyny no i jeden chłopak.

-Oświadczył Ci się wreszcie? - zapytali równocześnie na co Luke strzelił się z otwartj dłoni w czoło.

-Tak - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.

Resztę wieczoru spędziliśmy wszyscy razem i gdzieś po 23 każdy się zebrał i poszedł do domu. A my poszliśmy spać, bo byliśmy nimi zmęczeni. Chociaż cały czas się zastanawiam czy powiedzieć Lukowi o Seanie?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 18, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Monster: Zemsta (ZAWIESZONE)Where stories live. Discover now