~5~

5.5K 245 107
                                    


Ronnie


Cały czas siedzieliśmy w gabinecie ojca Ben'a. Byłam w szoku. Dyrektor to jego ojciec. Cóż to przynajmniej wyjaśnia, dlaczego ten palant niczym się nie przejmuje i zachowuje się jakby był królem tej szkoły. Ma się za pana świata bo ojczulek ma władzę w szkole. 

Ugh jak ja nienawidzę takiego typu człowieka. 

Po paru minutach dyrektor pozwolił nam opuścić pomieszczenie. Nie dostaliśmy żadnej kary, co było dla mnie zbawieniem. Głupio by to wyglądało, gdybym po paru dniach stwarzała problemy nowej rodzinie.  Powoli zaczynam się tam dobrze czuć i nie chce niczego zepsuć. Nawet odnoszę wrażenie, że prędzej czy później zakoleguje się z Dylanem. Jedyną przeszkoda w tym wszystkim jest ten frajer przez którego wylądowałam u dyrektora.  Udałam się na resztę zajęć. Minęły dość znośnie. Po szkole zaprosiłam Rudą do siebie. Postanowiłyśmy zrobić sobie taki babski wieczór z serialami i mnóstwem jedzenia, dlatego podczas drogi do domu, którą odbywałyśmy pieszo wstąpiłyśmy do pobliskiego sklepu. Muszę przyznać. Z głodu nie umrzemy. Droga, która normalnie by mi się dłużyła strasznie szybko zleciała. Bardzo dużo rozmawiałyśmy. Lexi uwielbia opowiadać swoje śmieszne wpadki z dzieciństwa. Parę razy poleciały mi łzy ze śmiechu. 

- No chyba sobie żartujesz! -  wybuchnęłam śmiechem 

- No poważnie Ci mówię -  zaczęła próbując powstrzymać śmiech 

- Mój wujek popatrzył w niebo i krzyknął do mnie :

Lexi w samolocie! 

A ja na to : 

- To ty nie wiesz,że ja mam lęk wysokości?! 

Nawet sobie nie wyobrażasz jak to rozbawiło moją rodzinę. Do dzisiaj mi to wypominają, a wtedy miałam może sześć lat - dokończyła opowieść 

- Nie wierzę -  powiedziałam po chwili 

- No, a ty masz jakieś śmieszne historie z dzieciństwa?-  zapytała 

I właśnie w tym momencie cały czar prysł. Wróciły do mnie wszystkie wspólne wspomnienia dotyczące mojej rodziny. W mgnieniu oka zaszkliły mi się oczy. Ruda najwyraźniej to zauważyła ponieważ nie ciągnęła tematu. Resztę drogi do wieżowca odbyłyśmy w ciszy. Jestem jej bardzo wdzięczna, że nie drążyła tematu. To za bardzo boli. 

Przy wejściu do budynku przywitał nas odźwierny. Pan Robbins był już w podeszłym wieku, wiecznie uśmiechniętym i zarażającym optymizmem człowiekiem. Codziennie rano, zanim jedziemy do szkoły zawszę życzy nam udanego dnia. Widać, że lubi tą pracę.  Chwile później jechałyśmy już windą do naszego apartamentu. Przez chwilę stałyśmy pod drzwiami dlatego, że nie potrafiłam znaleźć kluczy. Gdy byłyśmy już w środku naszym głównym celem była kuchnia. Musiałyśmy rozłożyć zakupione rzeczy do parunastu misek, przygotować zapas picia. Parę razy musiałyśmy się wracać, bo nie potrafiłyśmy zabrać wszystkiego za jednym razem. Na szczęście w domu byłyśmy same. Dylan  najwyraźniej jeszcze nie wrócił ze szkoły.  Zostawiłam uchylone drzwi z pokoju, żeby usłyszeć jak wróci, a następnie zgarnęłam laptop z biurka. Lexi siedziała już wygodnie na łóżku zajadając się czekoladą. Na około niej leżały miski z żelkami, piankami i innymi słodkościami. Chwile później obok niej wylądowałam i ja. Przez jakieś 15 minut zastanawiałyśmy się jaki film bądź serial obejrzeć. Okazało się, że ona jak i ja jesteśmy wielkimi fankami wszystkich serialów i filmów, więc ciężko było znaleźć coś, czego żadna z nas nie widziałam. Ostatecznie na celowniku znalazł się film "Before I Fall".  Podczas filmu Lexi zaczęła komentować, że różni się od książki. W tym właśnie momencie odnalazłam bratnią dusze.

Zostaw mnie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz