''~58~''

3.3K 253 12
                                    

- Skąd znasz moje imię? - spytałem zdziwiony.

- Słyszałem trochę o tobie - wzruszył ramionami, nadal mając na twarzy uśmiech. - Cóż, musimy już iść, do zobaczenia, Luke.

Po tym odeszli, znikając w mroku miasta. Zdziwiłem się. jestem popularny w świecie wampirów? Znany? Ale skąd?

Postanowiłem nie zaprzątać sobie tym głowy, tylko wrócić do domu i wyspać się porządnie. Skoro jutro jest sobota, postaram się nadrobić swoje zaległości w sporcie, czyli od jutra zacznę uprawiać chociażby ten jogging. Tak, od jutra..


~~~~~~~~~~


Obudziłem się w południe. Zjadłem na szybko jakieś śniadanie składające się z płatków mlecznych, po czym ubrałem się w luźną bluzę oraz krótkie spodenki, do tego jakieś buty do biegania. Tak ubrany wyszedłem z domu.

Kiedy dobiegłem tylko do parku, od razu złapała mnie kolka. Usiadłem na pobliskiej ławce, ciężko oddychając. Kurcze, naprawdę się opuściłem.. A w liceum byłem bardzo dobry ze sportu, nawet do szkolnej drużyny piłki nożnej chodziłem, a teraz? Parę kilometrów i już nie mogę biec dalej.. Ale ze mnie łamaga..

- Dawno się nie widzieliśmy, Luke - usłyszałem śmiech.

Odwróciłem głowę i zobaczyłem ją.

- Violett - powiedziałem zaskoczony, prostując się. - Co ty tu robisz?

- Mały obchód po ziemi, nic takiego - wzruszyła ramionami, po czym usiadła obok mnie. - Nie wiedziałam, że ćwiczysz..

- Dziś zacząłem - pokazałem jej lekki uśmiech. Kiedy z nią rozmawiałem tak.. normalnie? - Ale i tak dużo nie przebiegłem, a już jestem zmęczony..

- Nic dziwnego - zachichotała, po czym spojrzała na park. - Ziemia jest taka piękna, prawda?

- Cóż, tak - odpowiedziałem, lekko zdziwiony jej pytaniem. - Ale nie wszędzie tak jest..

- Zależy jakie miejsce ci się trafi - zauważyłem, jak wzrusza ramionami. - Piekło jest gorsze.

- Nigdy tam nie byłem, więc nie wiem.. - powiedziałem.

- I nie chcesz tam być - spojrzała się na mnie. - Słyszałam, że spotkałeś się wczoraj z siostrą.. To prawda?

- Aa, tak - odpowiedziałem szczęśliwy na samo wspomnienie. - Właśnie, znasz Damona Palnera?

- Każdy wampir go zna - prychnęła.

- Jak to 'każdy'..? - spytałem, nie rozumiejąc.

- Cóż, Damon Palner jest królem wampirów, więc każdy wampir go zna - odpowiedziała, a mnie zatkało.

- K-Królem? - spytałem dla pewności. Dziewczyna kiwnęła głową potwierdzając. - Czyli to mąż.. Nicole?

- Tak, to prawda - odpowiedziała, spoglądając na park. - Tyle razy uratował Nicole, a gdy tylko może, jest przy niej.. Jest, mówiąc w skrócie, niesamowity.

- O-Och.. - spuściłem głowę, spoglądając na swoje dłonie.

Przez chwilę między nami była jedynie cisza, jednak po parku roznosił się szum drzew oraz niedużej fontanny oraz różne rozmowy osób przechodzących obok nas. Dlaczego poczułem się dziwnie?

- Wiesz co mam na myśli? - spytała, a ja spojrzałem na dziewczynę. Natknąłem się na jej oczy, które również skierowane były na mnie. Pokiwałem przecząco głową. - Mam na myśli to, że nie masz wchodzić w ich związek, rozumiemy się?

- C-Co? - spytałem, zbity z tropu. - Dlaczego?!

- Bo ja tak mówię - odpowiedziała. - Jestem jej najlepszą przyjaciółką od przedszkola i wiem co dla niej jest najlepsze, a taki zwykły, normalny człowiek jak ty nawet jej nie uszczęśliwi. Poza tym, ludzie nie chcą wojny z ludźmi, a ty wywołasz wojnę w mniej niż dziesięć minut.

Ponownie spuściłem głowę w dół na swoje palce. Nie wiedziałem, co mam o tym myśleć. Czułem, że to co mówi Violett jest najszczerszą i straszną prawdą, jednak.. chcę być z Nicole.. Chcę widzieć ją codziennie.. Chcę ją uszczęśliwić i widzieć jej uśmiech, który pokazuje tak rzadko.. Mogę nawet stać się tym cholernym wampirem dla niej, nie mogę się poddać..!

- Radzę ci - powiedziała, wstając z ławki. - Odczep się od Nicole i Damona.

- Nie zrobię tego - powiedziałem, a dziewczyna zatrzymała się. Uniosłem głowę i spojrzałem prosto w jej oczy. - Zrobię, co będę uważał za słuszne i nie będę słuchać jakiejś tam wampirzyc--

- Słuszne? - prychnęła. - Czyli słuszne jest wywołanie wojny pomiędzy wampirami a ludźmi? Ty się słyszysz?!

- Słyszę się doskonale! - podniosłem ton i również wstałem z ławki. - Mogę nawet i zaryzykować, bo wiem, że razem z Nicole uda nam się jakoś złagodzić ten spór! Ja to wiem!

- Jesteś śmieszny - jej twarz przybrała wyraz obojętności. - Ludzie chcą pokoju, a wampirom to obojętne. Jeśli ludzie nie przyporządkują się wampirom, rozpęta się wojna, gdzie ludzie przegrają. Ty, Luke Moore, idiota, nie rozumiesz spraw politycznych między naszymi rasami, dlatego nie udzielaj się.

- A-Ale.. - próbowałem coś zdziałać, jednak nie wiedziałem co mam powiedzieć.. Znowu czułem się bezradny, czego w sobie nienawidziłem..

- Nie ma ale, idioto - powiedziała, odwracając się do mnie tyłem. - Długo sobie poczekasz, zanim spotkasz Nicole. To Damon zajmuje się na razie Ziemią, więc częściej jego spotkasz, niż Nicole. I wiesz co? Pokrzyżuję wszystkie twoje plany, marny człowieku.

Po tym, po prostu odeszła, zostawiając mnie kompletnie zdezorientowanego..


__________________________

Trochę się rozpisałam, jeżeli chodzi o CAŁĄ opowieść.. O.o

Głosujcie i komentujcie
- to motywuje!

SMS z wampiremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz