1

203 11 9
                                    

Szłam do sklepu po moje orzeszki ziemne, które zjadłam podczas oglądania uwielbianego przeze mnie serialu. Na całe szczęście spożywczy znajdował się zaraz naprzeciwko mojego domu. Chciałam wejść do sklepu, lecz oberwałam drzwiami... Szlak! Podniosłam wzrok na sprawcę i doznałam z lekka mówiąc szoku. Przede mną stał Blake z New Hope Club. Patrzyłam w jego piękne piwne oczy. Były śliczne. Wkońcu się ocknęłam.
- Przepraszam, że zawracam sobą głowe.-podrapałam się po głowie.
-To ja przepraszam. To ja powinnienem być rozważniejszy.- uśmiechną się podając mi dłoń, którą odrazu chwyciłam. Pomógł mi poczym zapytał:
-Masz może długopis, pisak, marker? Cokolwiek?
-Tak jasne.
Zaczęłam szukać tego przeklętego długopisu. Yes! Znalazłam! Podałam  to, czego podrzebował.
-Dasz mi swoją dłoń?- zaskoczył mnie tym pytaniem, jednak wyciągłam do niego rękę. Przyborem zaczął rysować coś na mojej dłoni. Gdy skończył, puścił moją rękę i uśmiechnął się szeroko, ukazując swe piękne białe zęby. Odwzalemniłam ten czyn.
-Mogę?- zapytałam rozkładając ręce.Chłopak bez zastanowienia przytulił mnie, unosząc w powietrzu. Zapewnie wyglądaliśmy jak para, a jednak się nie znaliśmy... On mnie nie znał.

I od tego zaczęła się cała historia...

Będąc już w domu zapisałam sobie numer chłopaka w komórce, poczym odrazu napisałam do niego sms'a.

DO: Blake
Hej to ja! Summer :)

O nie! Przecież nie powiedziałam mu nawet swojego imienia. Na odpowiedź nie czekałam długo.

OD: Blake
Ta z pod sklepu?

DO: Blake
Yhym

OD: Blake
To może gdzieś wyskoczymy po południu?

DO: Blake
Ok a o której ci pasuje?

OD: Blake
15:30?

DO: Blake
15:30 :D

OD: Blake
Too do zobaczenia :*

DO: Blake
Do zobaczenia ;)

Skakałam z radości. Idę na pseudo randkę z Blake'iem Richardsonem! Ze względu na to, że zbliżała się godzina 14, szybko pobiegłam się szykować.

Blake's POV

W tym samym czasie...

-Stary, nie ma bata!
-Mówię Ci, że jest łatwa jak inne.
-Nawet jej nie widziałeś!-tłumaczyłem George'owi.
-Zakład o ruchanko? Jeśli ją przelecisz pobiegnę przez miasto na goło, natomiast jeśli jej nie przelecisz... Przyznasz się jej do tego zakładu.
-Ugh! Niech Ci będzie.-nie chciałem tego zakładu, no ale z chłopakami się bie dyskutuje. Dodałem po chwili- ale daj mi trochę czasu, ok?
- Spoko masz rok.

Summer's POV

Była godzina 15:23, a ja szukałam mojego wisiorka, który zawsze pozbywał ze mnie jakikolwiek stres.
-Wkońcu!- powiedziałam, kiedy znalazłam naszyjnik w szufladzie w łazience. Pośpiesznie założyłam buty i wybiegłam z domu. Nie stroiłam się za bardzo, chociaż wypadałoby.

10 minut później...

Byliśmy umówieni w jednym z moich ulubionych barów. Były tam niesamowicie smaczne kebaby. Zauważyłam chłopaka, który również nie był wielce wystrojony. Podeszłam do stolika witając się z nim.
-Hej- uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
-Hejka.
-Przepraszam, że się spóźniłam, ale szukałam poprostu...
-Spoczko, każdemu się zdarza. Zagramy w 10 pytań?
-A to nie było czasem 20 pytań?
-Było, ale ja zmieniłem zasady, by być oryginalnym.- wybuchłam śmiechem, a on razem ze mną.
-To kto pierwszy?- zapytałam z ciekawości.
-Ja. Ile masz lat?
-16, a ty?
-17. Masz rodzeństwo?- to pytanie zepsuło mi humor na resztę tego dnia. Miałam 14. Było to dokładnie 2 lata temu.

-Córuś, jedziemy do dziadków na tydzień.- krzyknęła moja mama wychodząc z moim młodszym bratem Louisem i tatą.
-Okej. Będę tęsknić.- usłyszałam trzask drzwiami frontowymi. Szybko podeszłam do okna by pokiwać mojej rodzince.

2 godziny później...

Dobiegł do moich uszu dźwięk dzwoniącego telefonu, więc podeszłam i odebrałam.
-Tak słucham.
-Summer Sky przy telefonie?
-Tak, coś się stało?
-Twoi rodzice nie żyją. Zginęli w wypadku samochodowym.- moje serce stanęło. Wszystko co mnie teraz otaczało straciło jakikolwiek sens...

-Sam... Coś nie tak?-wypytywał mnie zmartwiony chłopak.
-Wszystko w porządku. Idę tylko do toalety.-uśmiechłam się słabo, poczym udałam się do toalety. Gdy tylko zamknęłam drzwi łazienki to wybuchłam histerycznym płaczem. Nie lubiłam jak ktoś poruszał ten temat, no ale on o tym nie wiedział. Miał prawo mnie zapytać. Umyłam twarz od płaczu i poprawiłam makijaż. Kiedy stwierdziłam, że wyglądam przyzwoicie, ruszyłam do stolika.Blake zaczął się dopytywać " Czy coś źle powiedział?", "Czy wszystko ok?", jedynie przytakiwałam na jego pytania.

Kiedy skończyliśmy swój "obiad" postanowiliśmy iść na spacer. Pomiędzy nami panowała strasznie niekonfortowa cisza, a nasze dłonie się o siebie ocierały. W pewnej chwili Richardson to wykorzystał i splót nasze palce. Spojrzałam w dół uśmiechając się do siebie. Znam go dopiero "osobiście" pół dnia, a czuje jak byśmy znali się kilka dobrych lat. Moje myśli powędrowały gdzieś indziej. Zaczęłam przypominać sobie każdego chłopaka, z którym chodziłam. Każdy mnie wykorzystywał. Każdy mnie zawiódł. Niektórzy mnie nawet bili. Na tą myśl szybko puściłam dłoń Blake'a. Chłopak był bardzo zaskoczony moją postawą. Usiedliśmy na pobliskiej ławeczce i zaczęliśmy rozmawiać.
-Summer, robie coś nie tak?- mówił zmartwiony.- Nie bój się, nie chce cię skrzywdzić.
-Ja... Ja poprostu nie wiem. Boję się zadawać z jakimkolwiek chłopakiem. Wszyscy mnie wykorzystują, biją. Ja poprostu boje się, że jeśli zacznę się zadawać z jakimś chłopakiem to odrazu się w nim zakocham, a oni to wszystko wykorzystują i łamią mi serce. Ja poprostu nie mogę.- szybko wstałam i zaczęłam biec. W drodzę się rozpłakałam, a jedyne co mi teraz było potrzebne, to położyć się spać.

Hej!
Nowa książka,
Nowa historia,
Nowe rozdziały!
A co się z tym równa?
To, że ta książka będzie miała dłuższe rozdziały, nie takie jakie miały moje książki dotychczas.
Hannah xx

Perfume | Blake Richardson/New Hope ClubWhere stories live. Discover now