Rozdział 1

18.7K 582 23
                                    

- Szybko, chodź już do kuchni! Za minutę, podjeżdża taksówka! Nie będzie na ciebie czekać! - krzyknęła na mnie zdenerwowana i widocznie poirytowana mama, a ja tylko szukałam mojej ulubionej pary butów, która z jakiegoś powodu zniknęła... Miałam dosyć tego dnia, a przecież to dopiero początek.
- Mamo! Gdzie są moje trampki?Nie mogę ich znaleźć! - spytałam zwiedziona, po raz ostatni spoglądając pod łóżko.
- Zobacz w tej szafce, która stoi w korytarzu, górna półka, po lewo!
Szybko sprawdziłam to miejsce i ku mojemu zdziwieniu, trampki leżały jak nie ruszone od tygodni. Dałabym sobie rękę uciąć, że sprawdzałam tą szafkę.

Spojrzałam ostatni raz na pokój w myślach układając i sprawdzając czy wszystko mam. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam drzwi. Poniedziałek. To właśnie, dziś wyjeżdżam do Holandii, zostawiając wszystkich moich najbliższych w Londynie. Głównie to przyjaciół. Za wszystkimi będę tęsknić, jednak to Lucas i Chris są dla mnie najważniejsi. To oni zawsze stawali w mojej obronie, podpierali mnie na duchu czy rozśmieszali. To dzięki tym wariatom, mój charakter diametralnie się zmienił. Na ogół koleguję się z płcią przeciwną. Mam takiego pecha, że natrafiam na same fałszywe koleżanki, które chcą przyjaźnić się ze mną, tylko dla własnych korzyści. Przejechałam się porządnie na takich ludziach i nauczyłam, że nie wolno ufać byle komu. Jednak z reguły, teraz nie przejmuje się takimi od ludkami.

Otrząsnęłam się z głębokiego dumania i pomogłam mamie, wnieść walizki do taksówki, która czekała na nas od paru minut. Przeprosiłam kierowcę za kłopot i wygodnie rozsiadłam się na fotelu. Na lotnisku powinniśmy być w ciągu godziny, a to wystarczająco czasu na szybką drzemkę.

Rozbudziłam się, kiedy usłyszałam uderzenia w szybę. Za szybą stał uśmiechnięty Chris. Automatycznie, na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Pamiętał, że to właśnie dziś wylatuje. Wyszłam z auta, wyjęłam walizki i zakomunikowałam mamie, że muszę na chwilę odejść. Schwytałam chłopaka za rękę i pociągnęłam w kąt.
- Będę tęsknić za tobą, wariatko - wyszeptał cicho wpatrując się w moje oczy, a ja w duchu powtarzałam sobie, że nie mogę się rozpłakać.
- Nie tylko ty będziesz tęsknił... Będzie mi cię, tak cholernie brakować. Lucas nie przyszedł?
- Niestety, nie mógł. Bardzo chciał, jednak coś poważnego mu wypadło. Wiem, że zależało ci na tym, aby tu był ale ...
- Spokojnie - przerwałam mu, bo nie chciałam psuć ostatnich naszych wspólnych chwil - Przekaż mu tylko, że jest dla mnie niezmiernie ważny i będę bardzo za nim tęsknić. Oczywiście nie zapomnij mu przekazać, że wybaczam mu to, że nie przyszedł. - zaśmiałam się, wiedząc, że biedny będzie się zamartwiał, że się na niego obraziłam.
- Jasna sprawa, pani Nicole - zasalutował i bardzo mocno się we mnie wtulił. Czule się z nim pożegnałam i udałam się z mamą pod wejście na pokład. Czekając na swoją kolej, przede mną pojawił się, zdyszany Lucas.
- Szybka sprawa. Nie mogę tu być, narobiłem sobie sporo problemów, jednakże mam dla ciebie prezent to ode mnie i Chrisa. Otwórz go, kiedy znajdziesz czas. - wysapał, ledwo łapiąc oddech. Przytuliłam go szybko, a kiedy zauważyłam ochroniarzy, Lucas już biegł w stronę wyjścia.
W tej chwili uświadomiłam sobie, że moi przyjaciele są nie normalni, a zwłaszcza Lucas. Zawsze był szalony, ale nie spodziewałam się, że aż tak. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że są prawdziwi. Trzymam kciuki, aby biedny, nie zapłacił mandatu za taką akcję, albo co gorsze trafił do aresztu. Nie mam pojęcia, co za to grozi, ale ucieczka przed ochroniarzami brzmi niebezpiecznie.



Miłego dnia, bądź wieczoru, życzę!

Do I like I love Bad Boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz