PROLOG

11 5 8
                                        


Byłam w małym, czarnym pomieszczeniu, bez okien, ani drzwi. Jednak było jasno.
Na środku pokoju stał stół.
Podeszłam do niego.
Stół był pusty, nie licząc złoty, kieszonkowy zegarek.
Uchyliłam klapkę.
Wzkazówki poruszały się normalnie, w zwykłym tępie.
Nagle cały pokój rozmazał się i nogi zmieniły się w watę.
Spojrzałam na zegarek.
Wzkazówki kręciły się coraz szybciej i szybciej.
Nagle gwałtownie zatrzymały się na godzinie dwunastej.
W oddali zaczął bić dzwon i upadłam na kolana. Głowa mi pękała i nie mogłam nic zobaczyć.
Tylko dzwon.
Dzwon... dzwooonnn.... dzwonn..

------------------------------------------------------

Bam! Witamy w prologu tej książki!
Rozdziały będą pojawiały się zazwyczaj co dwa- trzy dni z wyjątkami.

Do następnego!

Wasi

F&D

MoonscriptWhere stories live. Discover now