29. Walentynki

5.5K 332 151
                                    

Stałam już od pięciu minut w lochach. Każdy Ślizgon, który przechodził obok, patrzył na mnie morderczo lub chciał, abym się wynosiła. W końcu zobaczyłam Severus'a. Uśmiechnęłam się do niego, a on odpowiedział tym samym.  Już po chwili czarnowłosy stał obok mnie.

- Gdzie zgubiłaś przyjaciół?- zapytał przez śmiech.
- Jeden stoi właśnie przede mną i jesteś nim ty. Reszta Huncwotów poszła do kuchni- wyjaśniłam.

Chłopak skinał jakby mechanicznie głową i oboje skierowaliśmy się w stronę Wielkiej Sali. Ludzie na korytarzach patrzyli na nas z szeroko otwartymi oczami. Nie codziennie widuje się Gryfonkę i Ślizgona idących razem, jak gdyby nigdy nic. Dziwności całej sytuacji dodawał fakt, że jestem Huncwotką.

- Mam nadzieję, że nie chce ci się za bardzo pić- powiedziałam, śmiejąc się.
- No coś ty- odpowiedział również przez śmiech.- Zanim wyszedłem wypiłem całą butelkę wody.
- Już czuję ten zapach miłości w powietrzu- powiedziałam biorąc głębszy oddech.

Severus otworzył mi drzwi i wszedł do Wielkiej Sali zaraz za mną. Uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam do stolika Gryffindoru. Ku mojemu zdziwieniu Remus, Peter, James i Syriusz juz byli na swoich miejscach. Usiadłam pomiędzy Black'iem i Potter'em i nalałam sobie soku.

Cała sala była wypełniona uczniami. Uśmiechnęłam się widząc, że wszystkie miejsca są zajęte. W ten piękny dzień, jakim były Walentynki, nikt nie chciał opuścić śniadania. Razem z Huncwotami starałam się nie śmiać, kiedy kolejne osoby piły soki. Razem z Syriuszem i James'em przybiłam piątki pod stołem.

Nagle od stołu Ślizgonów wstał jakiś chłopak. Przeczesał dłonią włosy i udając wyluzowanego podszedł do naszego stolika. Myślałam, że nie wytrzymam bez śmiechu, kiedy zaczął podrywać Mary. Dziewczyna wyglądała na lekko przerażoną. Zauważyłam, że ona również sięga po sok.

- Chyba nam się udało- powiedział Syriusz tuż przy moim uchu.
- Chyba masz rację- odpowiedziałam, odwracając głowę w jego stronę.

Oboje się do siebie uśmiechnęliśmy. Byłam dumna z tego ile wysiłku w to włożyliśmy. Odsunęłam się kawałek od stołu i oparłam plecy o ramię Black'a. W ten sposób łatwiej mi było obserwować innych uczniów i nauczycieli. Z nudów zaczęłam liczyć ile osób już wypiło sok.

Uśmięchnęłam się sama do siebie, kiedy zobaczyłam swojego brata sięgającego po picie. Już po chwili Luke zaczął kierować się w stronę naszego stołu. Usiadł na wolnym miejscu obok Rose i zaczął ją podrywać. Dziewczyna i jej przyjaciółki najwidoczniej zrozumiały co się dzieje, bo wszystkie spojrzały w naszą stronę.

Już po chwili przy naszym stoliku pojawiły się ich drugie połówki. Chłopak Rose bez zastanowienia podniósł mojego brata od stołu za koszulę i odepchnął go od swojej dziewczyny. Uśmiechnęłam się, widząc zdezorientowaną minę Luke'a. Cieszyłam się z tego widoku.

Rozejrzałam się po sali. Zrobiło się naprawdę duże zamieszanie. Spojrzałam na Syriusza z szerokim uśmiechem. Oboje skinęliśmy do siebie nieznacznie głowami. W jego oczach dostrzegłam iskierki rozbawienia. Odwrócilam głowę i zobaczyłam Remusa, który kręcił przecząco głową.

- Nawet nie próbujcie. To najgłupszy pomysł na jaki wpadliście- powiedział krzywiąc się lekko.
- Ale o co ci chodzi?- zapytał Black, oplatajac ramię wokół mnie i przysuwając mnie do siebie.
- Doskonale wiecie o co- westchnął.
- Ale ja i Peter nie za bardzo- wtrącił się James.
- Oni chcą się tego napić- wytłumaczył Lupin.

Chłopak nie zdążył nic więcej dodać, kiedy razem z czarnowłosym chwyciłam za szklanki. Ku mojemu zdziwieniu James i Peter dołączyli do nas. Wszyscy uśmiechnęliśmy się do Remusa. Chłopak westchnął, przeczesał włosy dłonią i spojrzał na nas. W końcu podniósł swoje naczynie z sokiem.

- Do dna- powiedział lekko się uśmiechając.
- Nasze zdrowie- dodałam i wszyscy napiliśmy się soku.

Zaczęłam z podekscytowania uderzać stopą o ziemię. Czekałam, aż eliksir zacznie działać. Byłam ciekawa kto zacznie wzbudzać moje uczucia. Potarłam nerwowo dłonie. Syriusz przytulił mnie do siebie. Przysunął się do mojego ucha.

- Będzie dobrze księżniczko- zaśmiał się.
- Wiem paziu-zaśmiałam się, patrząc mu w oczy i oddałam uścisk.

Odsunęłam się od chłopaka. Poczułam dziwny zawrót głowy i ucisk w żołądku. Wystarczyła chwila, abym zaczęła przeklinać się w myślach. Byłam na siebie zła, że wpadłam na ten pomysł z piciem eliksiru. Ku mojemu niezadowoleniu zaczął mi się podobać Potter.

Wstałam od stołu i ruszyłam w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Nie chciałam zrobić nic głupiego. Już po chwili cała czwórka do mnie dołączyła. Mój pomysł, aby ich unikać poszedł w zapomnienie. Chciałam dotrzeć do swojego pokoju i wypić antidotum, które dodałam wcześniej do swojej wody.

Poczułam jak ktoś oplata rękce wokół mojej talii. Momentalnie zatrzymałam się w miejscu. Chciałam się wyplątać z uścisku ale nie mogłam. Nagle poczułam jak moje serce zaczyna bić jak szalone. Wstrzymałam oddech i znieruchomiałam, kiedy poczułam perfumy James'a.

- Mówiłem ci już kiedyś, że jesteś śliczna?- zapytał tuż przy moim uchu.
- Zazwyczaj ślinisz się do Evans, a nie do mnie- powiedziałam z wyrzutem.
- Serio?- zaśmiał się, udając zdziwienie.
- Mógłbyś przestać?- warknęli Remus i Syriusz równocześnie.
- O co wam chodzi?- zmarszczył brwi i przeczesał włosy.- Leaś, wyjdziemy dzisiaj gdzieś?- zapytał puszczając mnie.

Odwróciłam się w jego stronę. Czułam jak moje policzki zaczynają robić się ciepłe. Cały czas patrzyłam Potter'owi w oczy. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, jak komicznie muszę wyglądać. Schowałam dłonie do kieszeni spodni i starałam się przybrać obojętną minę. Niestety z rumieńcami nie było to takie proste.

- Chyba nie mam na dzisiaj planów i w ostateczności mogę gdzieś z tobą wyjść- odpowiedziałam w końcu.
- Nie pójdziesz z nim nigdzie!- wciął się Remus.
- Niby czemu?- zapytałam, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
- Bo... ponieważ... ja...- zaczął się jąkać.
- No właśnie- zakończyłam i odwróciłam się do nich plecami.

Ruszyłam w stronę dormitorium Gryffindoru. Słyszałam za sobą kroki chłopaków. James podszedł do mnie i uwiesił swoją rękę na moich ramionach. Kątem oka zobaczyłam zdenerwowanego i speszonego jednocześnie Remusa. Byłam również przekonana, że Syriusz zacisnął mocniej szczękę, zwinął dłoń w pięść i odwrócił wzrok.  Jedynie Peter zachowywał się normalnie.

Huncwoci Where stories live. Discover now