Rozdział I

2.5K 201 111
                                    

4 lata to duży okres czasu dla niektorych ludzi. Dla innych wręcz to nic. Zależy ile kto funkcjonuje na świecie i przeżył w swoim życiu przygód i nie tylko. Każdy ma inne przeżycia gorsze lub lepsze. Im przeszłość szczęśliwsza była tym szybciej to leciało i mniej się zapamietało. Jeżeli zaś to co było i się stało było jednym wielkim dramatem zapamietywało się więcej i zdawało się, że każdy dzień miał być gorszy i coraz dłuższy. To jasne jak słońce że prawie każdy to wie, rozumie i szanuję.

Tobie, która ma teraz lat 18, 4 lata wydają się tym długim okresem czasu. Tym nudnym. Owszem stało się dużo. Było się tu i tam lecz to i tak dalej pustka wspomnień...

Siedziałaś właśnie w swoim gabinecie przy dębowym biurku czytając listy, zaproszenia, propozycje. Od dwóch lat jesteś w radzie która popiera kobiety pracujące i kształcące się. Stałaś się stanowcza i wobec mężczyzn nieszanujacych damy wręcz bezlitosna.
Poznałaś też świat nierzeczywisty, nierealny. Świat demonów i wielkiego "zła" jak mają to w sposobie określać osoby tylko lekko stykajace się z tym otoczeniem. Jeżeli wie się o demonach i nic się o nich nie mówi, nie rozpowiada, nie chwali się że istnieją ma się spokój. Nie mają wtedy potrzeby utrudniania tobie życia. Jeżeli zaś gadasz każdemu że świat taki istnieje to wtedy można spotkać problemy a nawet śmierć z podarowaną od nich w prezencie. Ty nie masz potrzeby wypowiadania się na ten temat. Co wiesz to wiesz i to tylko twoja własna decyzja komu co powiesz.

Nadchodząca godzina 17:00 sprawiała Cię w kłopot. O 18:00 miałaś bal w którym byłaś gościem honorowym. Pełne sterty listów, dokładne z dania na dzień na inną większa kupka sprawiały wrażenie słoneczka z Teletubisiów, jako ty, pomiędzy górami, jako sterty tych listów.
Skonczyłaś je oglądać i czytać krótko po 17:00 co było wielkim mistrzostwem. Wyszłaś z pokoju i oznajmiłaś jednej ze swoich sprzątaczek by przygotowali ci powóz. Na szczęście cel spotkania był niedaleko. Jakieś 15 minut. Przebrałaś się w oszałamiającą suknie a służąca ułożyła ci włosy.

Godzina 17:43 a ty już siedziałaś w powozie. Trzeba dodać jeszcze że dziś 26 sierpnia. Czwarta rocznica śmierci Ciela Phantomhive. Nie wspominałaś to często lecz czasem, wieczorami przyszło ci pomyśleć o dwóch zakochanych gówniażach rozwiazujacych zagadkę.
Przez drogę twoje myśli zaprzatały bale na cel wsparcia kobiet lecz nie tylko. Na głowie miałaś również firmę. Rozpowchechniałaś kawę w herbatopijnej Anglii i niedaleko poza granicami kraju.
O godzinie 17:59 byłaś na miejscu a równo i 18:00 weszłaś do rezydencji twojej przyjaciółki. Violet Lawrence, bo tak się nazywała, jak zwykle doceniła twoją punktualność. Ubrana była zwykle w czerwoną suknię a Jej znak szczególny to długie brązowe włosy do pasa i ogromne kapelusze. Była to kobieta miła i starsza od Ciebie o 4 lata. Jej mąż, Jackob, również Cię przywitał i cieszył się z Twojego przybycia. On pomógł tobie i twojej przyjaciółce zrobić wielką rewolucję. Był to człowiek wysoki i szczupły, noszący lekki i zadbany zarost. Można to było uznać za mężczyznę ułożonego, pracowitego i zawsze radosnego.

~~~

Bal był taki jak zwykle. Poznawałaś po kolei coraz bardziej znaczące osoby i przedstawiałaś im swoje poglądy. Robiłaś to bardzo subtelnie by nie narzucać czegoś od razu.
Rozmawiałaś właśnie z hrabią Christianem Grey'em (xd) znego z wpływów (( ͡° ͜ʖ ͡°)) u królowej, gdy zauważyłaś wśród reszty gości znaną tobie twarz sprzed 4 lat. On uśmiechnął się do ciebie jak to zawsze bywał robić. Był to nikt inny jak Sebastian Michaelis. Ubrany teraz w czarny garnitur zamiast stroju kamerdynera a jego kruczo czarne włosy były zaczesane do tyłu. Zaciekawił cie lecz rozmowa przeprowadzana w chwili obecnej była ważniejsza.
Po skończonej rozmowie uśmiechnęłaś sie, podziękowałaś i udałaś się w miejsce gdzie stał Sebastian. Rozglądałaś się na boki gdzie ten demon jest lub gdzie poszedł. Nigdzie go nie było. Zapewne zrobił sobie żart by to sobie przypomnieć, nikt nie wie co takim istotom na myślach prócz ich samych.
Wróciłaś do rozmów lecz nie byłaś aż tak sztywna by gadać tylko z osobami znacznymi. Rozmawiałaś też z bliskimi znajomymi i przyjaciółmi.

Wróciłaś do domu to było już późno. Księżyc był w pełni a noc była niezwykle ciepła. Brak chmur i miliony lśniących gwiazd.
Zrzuciłaś z siebie po kolei warstwy ubrań i wskoczyłaś do napełnionej ciepłą wodą wanny. Pokój był oświetlony przez 3 świece i światło księżyca wpadające przez duże okno. Szczerze mówiąc, spotkanie Sebastiana zrobiło dziwne zamieszanie w twojej głowie. Ciel umarł czy jego pakt z demonem dobiegł końca? Nie wiesz tego. A może karteczka z datą jego śmierci to tylko przykrywka czegoś większego? W końcu nie było pogrzebu. Bo gdyby był to byś o tym wiedziała i zapewne byś się zjawiła i wyła w pierwszym rzędzie zamiast w poduszkę. No Cóż, na świecie zagadek i tajemnic jest mnóstwo. A nawet o niektórych lepiej nie wiedzieć i żyć w spokoju.
Po kąpieli ubrałaś swoją koszulę nocną i poszłaś spać.

... Wszędzie było ciemno. Ziemia, niebo, wszystko dokoła było czarne. Noc. Pesymistyczna, przeraźliwa noc. Prawdopodobnie to był las. Widziałam tylko to co było najbliżej. Jakieś rośliny, trawa i kora drzew. Słyszałam tylko szmery gałęzi gdzieś niedaleko. Było pochmurno więc żadnych gwiazd nie widziałam. Postanowiłam iść przed siebie nie zważając na nic dokoło. Spacerowałam już jakiś czas gdy usłyszałam za sobą głos "Zgubiłaś się". Nie było to pytanie. Odwróciłam się lecz nikogo tam nie było. Teraz głos po mojej prawej "Wiesz kim jestem". Spojrzałam w tą stronę i znowu nic. "Pamiętasz mnie jeszcze". Poczułam oddech na szyji. Nie ruszyłam się. Nie mogłam. Wszystko mi skamieniało. Od głowy do stóp. Stałam tak przez 5 minut gdy zobaczyłam przed sobą parę czerwono-różowych oczu. " My się dziś widzielismy".  To był Sebastian Ale wcześniej to nie był jego głos. Nie znam tamtego głosu. " Kopę lat panienko. Chociaż pozwolisz mi mówić do siebie po imieniu". Teraz słyszę tylko głos Sebastiana. Do tego widzę tylko jego oczy. Za mną dalej szum i oddech na szyji. Chciałam coś odpowiedzieć lecz nawet moje usta i szczęka skamieniały. Mogłam tylko patrzeć w oczy Sebastiana. Demoniczne oczy Sebastiana. "Piękna kobietka z Ciebie wyrosła. Charakterek też się dobrze wykształcił." Chmury znikły i pojawił się księżyc, sierp, i mnóstwo gwiazd. "Na nas już pora". Były to ostatnie słowa demona. Razem zanim znikł szum, uczucie oddechu. Mogłam się ruszyć. Rozejrzałam się dookola i nic szczególnego nie zobaczyłam. Jedyne co, to wszystko było wyraźniejsze. Przeszłam jeszcze kawałek drogi w przód i znalazłam się nad rzeką. Tafla wody była nienaruszona. Usiadłam i spojrzałam w wodę. Nic szczególnego, zwykłe moje odbicie. Po długiej chwili niesamowitej ciszy usłyszałam łamanie gałęzi po drugiej stronie rzeki. Nie wiedziałam co to więc zostałam w pozycji jakiej byłam. Zobaczyłam siebie. W białej sukience, zdyszaną od biegu całą we krwi "WSKOCZ DO WODY [Imię]" zawołałam ja po drugiej strony rzeki. Nie wiedziałam po co mam to zrobić. "WSKOCZ BO SKOŃCZYSZ JAK JA". Usłyszałam ponownie. Nie zastanawiałam się wcale i wyskoczyłam. Opadałam na dno lecz czułam się wspaniale. Lecz to nie trwało długo. Zaczęłam się dusić...

Obudziłaś się w środku nocy próbując nabrać oddech. Usiadłaś. To był koszmar? Nie sądzę. Co tam robił Sebastian? Kim lub czym były te oddechy, szmery. Nie wiesz. Nikt tego nie wie. Zegar wybił 03:00. Spojrzałaś za okno. Noc jak noc. Nic nowego i nic czym można się bardziej zachwycić. Poprawiłaś kołdrę i się położyłaś. Mimo prób ponownego uśnięcia nie mogłaś, nie umiałaś. Leżałaś już tak w pół śnie przez jakąś godzine. Może mniej. Usłyszałaś ciche "Idź już spać". Lecz nie wiedziałaś kto to mowi, czy to już sen, jesteś tak zmęczona ze słyszysz odgłosy. Kolejna rzecz której nikt nie wie. Zasnęłaś.
Jak zwykle spałaś do 07:30. Jak zwykle obudziła Cię pokojówka. Jak zwykle wstałaś, ubrałaś się I jak zwykle zeszłaś na śniadanie. Monotonia. Jedno I to samo. Jedno wielkie powtarzające się koło. Nie przeszkadzało ci to wcale.

Po śniadaniu wyszłaś na dwór korzystać z sierpniowego słońca. Usiadłaś na ławce wśród białych róż. Przypominały ci one Ciela, wasze ostatnie spotkanie i jego cudowny uśmiech. Pamiętasz również jego zakłopotanie kiedy wręczał ci jedną białą różę. Był dla Ciebie miły I kochany. Obiekt westchnień. A jego oczy przyprawiały Cię o zawrót głowy. Dla innych zaś, był to arogancki i zbyt pewny siebie hrabia z którym tylko o pieniądzach i interesach. Nikt to nie znał bliżej niż ty. To ty przekroczyłaś barierę i poznałaś co od innej strony.
Przyjrzałaś się różą bliżej z uśmiechem na twarzy, gdy spostrzegłaś odmieńca. Jedna jedyna czerwona róża wśród bieli innych. Jak ona się tu znalazła? Kto ją posadził? Kolejna zagadka bez odpowiedzi.

~~~~~~~

Ok 1400 słów
Teraz rozdziały min. 1000 słów

Jak się podoba? :3
Starałam się
Piszcie komybM :>

Jak zwykle :
Przepraszam za błędy kociaki xd

Ciel x Reader II Onde histórias criam vida. Descubra agora