2.

147 11 1
                                    


- Ja od Hayboecka. - tymi słowami Kamil wita chudziutkiego mężczyznę siedzącego za ladą recepcji w przychodni stomatologicznej.

- Ach, od pana Michaela. - wzdycha Chuchro z sielskim uśmiechem na twarzy.

     Wychodzi zza kontuaru, teraz wzrok Kamila spoczywa na okrywającym mizerne ciało recepcjonisty serdaczku w granatowo-bordowe romby. Chuchro podchodzi bliżej i żylastą dłonią dotyka ramienia Stocha.

- Tędy, tędy proszę, do gabinetu numer trzy. - popycha delikatnie Kamila, a na jego sztucznie opalonej twarzy zastyga zbyt szeroki uśmiech - Pani doktor już czeka.

- Dzięki. - rzuca chłopak, puka do drzwi, po czym bez otrzymania odpowiedzi wchodzi do środka.

     Cóż, bez szału. Po tak ciekawym recepcjoniście Kamil spodziewał się cudów na kiju, a co się okazało? Zwykły gabinet, zwykły fotel dentystyczny, zwykłe białe puste ściany, i dentystka. Niezwykła.

- No hej. - mówi przymilnie szczupła szatynka i poklepując oparcie fotela zaprasza Stocha do zajęcia miejsca.

     Kamil z głupim uśmiechem od ucha do ucha siada niezgrabnie. Kładzie głowę na oparciu  i patrzy, jak twarz dentystki nachyla się w jego kierunku. Jej niebieskie oczy znajdują się kilka centymetrów od jego oczu, a na wargach niemal czuje powietrze wydychane przez usta dentystki.

- Otwórz usta. - poleca uwodzicielsko szatynka.

    Kamil ma nadzieję, że każe mu to zrobić, by wepchnąć do środka swój język. Posłusznie więc ukazuje wnętrze swojej paszczy, lecz wzdryga się, gdy zamiast miękkiego języka dentystki czuje metaliczny posmak stomatologicznych narzędzi. Brrr. Kamil jest rozgoryczony. No jak ona mogła mu to zrobić? Kamil milczy, połykając wzrokiem wylewający się z fartucha biust dentystki. Ona tymczasem mruczy coś do siebie, cały czas trzymając lekko rozchylone malinowe wargi.

- Tak, a więc. - mówi wreszcie na głos pani doktor i wydaje wyrok - Górna szóstka do leczenia kanałowego.

- Aha. - oznajmia Stoch, czując odpływającą z twarzy krew.

- Kamilku, obiecuję, że nie będzie bolało. Możesz mi zaufać. - mruczy nad jego uchem, aż jej oddech łaskocze szyję chłopaka.

     Kamil już ma ochotę się rozpłynąć, lecz nagle przypomina sobie, że słowa "Możesz mi zaufać" w ustach kobiety nigdy nie wróżą nic dobrego. Oj nie. Zawsze jest miło, słodko, miód i malina, a jak przychodzi co do czego to księżniczka zamienia się w czarownicę i na spotkania przylatuje na miotle. Im nie można ufać! W momencie, gdy mózg Kamila toczy nierówną walkę z jego członkiem, dentystka bez ostrzeżenia wbija w dziąsło chłopaka igłę. Kamil jęczy. Po chwili dolna połowa jego twarzy jest drętwa i opada bezwiednie, a on sam już nie wie, czy omiatająca go pożądliwym wzrokiem kobieta istnieje naprawdę.

Rakieta z zębemWo Geschichten leben. Entdecke jetzt