Prolog

41 4 7
                                        

Wokół nas tańczy pełno obcych ludzi, tłum w piątkowy wieczór jest liczny. Każdy ociera się koło sąsiada obok, w powietrzu można wyczuć pot, alkohol i mieszaninę różnorodnych perfum. Jednak nam to nie przeszkadza. Dwoje nieznajomych wśród innych anonimowych osób.

– Jak masz na imię? – zapytał brunet, patrząc głęboko w moje oczy.

Stanęłam na palcach i odpowiedziałam wprost do jego ucha.

– Czy to ważne? – ugryzłam lekko płatek jego ucha. – Bez imion będzie tajemniczo, namiętnie i seksownie – jęknął cicho i mocniej chwycił mnie za biodro.

– Może masz rację – odpowiedział schrypniętym głosem. 

Script Of LifeWhere stories live. Discover now