#1

9 1 0
                                    

Odkładam trzecią szklankę czystej wódki. Wylewam setną łzę. Dopijam piątą lampkę czerwonego wina. Powoli umieram. Przeżyłam już miliony krótkich chwil. Czy się z tego cieszę? Ani trochę. Żadnej nie wykorzystałam na tyle dobrze, by chociaż raz być z siebie dumna. Niektórzy mówią "skoro ty nie będziesz z siebie dumna to kto?". Ja mówię "skoro inni nie są z ciebie dumni to po prostu nie zasłużyłaś". I tak się to wszystko kończy. Mieszam łzy z alkoholem. Czy to dobre? Tego nie wiem... Mam 16 lat. I nie wiem czego chcę. Tata Zawsze był dla mnie wzorem. Zwłaszcza jeżeli chodzi o ucieczkę od problemów. Nie żyje już od 7 lat. Powiesił się w pobliżu mojego ulubionego drzewa.

Zatapiając swoją dwusetną łzę w drugiej szklance swojego ulubionego whisky podjął decyzję by być szczęśliwym. Wlał w siebie ostatnią kroplę i wyszedł z baru. Tak po prostu. I podszedł w biały dzień do mnie. Ja bawiąc się lalkami w domku na drzewie, niczego nieświadoma wyszłam, bo usłyszałam swoje imię. Ujrzałam żywego trupa. Był on moim ojcem. Powiedział do mnie "Kocham Cię córeczko. Kocham. Resztę zrozumiesz gdy będziesz nieco starsza. Teraz już wracaj i baw się. Jest taki piękny słoneczny dzień. Śpij tej nocy tutaj". Szanowałam tatę. Dlatego zrobiłam to o co mnie poprosił. Rano znalazłam go na drzewie obok. Wisiał. W ręku trzymał kopertę. Zaklejoną. Było na niej napisane "Otwórz, 13 lipca. W 9 rocznicę tego wydarzenia".

Ten list leży w pudełku w kącie w domku na drzewie. Poczeka tam jeszcze dwa lata, aż w końcu zostanie otworzony. A ja poznam prawdę. Wytrzymałam już 7 lat. Ale nigdy nie sądziłam, że najbliższe dwa będą tak długie...

Odłożyłam kieliszek, w którym znajdowało się jeszcze kilka kropel. Zostawiłam je z myślą "kiedyś powrócą, gdy będą mi bardziej potrzebne". Wstałam z krzesła tylko po to, by bezwładnie upaść na ziemię. Uderzyłam głową o jedną z kafelek znajdujące się w mojej kuchni. Zabolało, ale mimo to kąciki moich ust uniosły się do góry. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam takiego mocnego uderzenia. Niestety. Skoro nie mam przyjaciół, nie ma mnie kto mocno kopnąć w dupę, muszę uciekać do takiego czegoś. Do leżenia całkowicie pijana na podłodze z rozciętym łukiem brwiowym i milionom czarnych myśli zaprzątających mi głowę. Pewnie się teraz zastanawiasz, dlaczego jeszcze ze sobą nie skończyłam, skoro jest mi tak źle... Odpowiedź jest prosta. Ponieważ chcę się dowiedzieć co tata chciał mi przekazać. Dlaczego więc nie otworzę tego listu teraz? Bo mimo tego, że nie ma go teraz ze mną, nadal bardzo go szanuję. Skoro jego decyzją było otwarcie koperty w 9-tą rocznicę wydarzenia, ja to zrobię. Bo bardzo go kocham. I zrobię dla niego wszystko. Myśląc o tym wszystkim- zasnęłam...

Przewróciłam się na drugi bok. Spostrzegłam, że znajduję się w swoim łóżku. Otworzyłam więc zamglone oczy, którymi ujrzałam jedynie lekką ciemność wypełniającą mój pokój. Podnosząc lekko głowę poczułam ukłucie. Tak bardzo bolało. Znalazłam swój telefon i odblokowałam go. Na wyświetlaczu ujrzałam 3 cyfry. 3:17. Sądzę, że moje przeteleportowanie się tutaj to zasługa cioci Żanety, która najwidoczniej wróciła wcześniej z urlopu, a z którą mieszkam od niecałych 7 lat. Odłożyłam mojego smartfona na szafkę nocą i usiadłam na skraju łóżka. Przez chwilę próbowałam ogarnąć chaos panujący w mojej głowie, by ruszyć w stronę łazienki. Niestety byłam skazana na stawianie kroków z większą rozwagą, ponieważ wewnątrz dominował burdel niczym Nana Entertainment Plaza*. O mało nie spadłam ze schodów zrobionych z dębu, od których zawsze bije niesamowite ciepło, ale udało mi się to ogarnąć. Powoli stawiając kroki dotarłam do łazienki. Tam jak mogliście się tego spodziewać- upadłam i zwymiotowałam. Kurde, potrzebowałam tego. Wracając ledwo trzymając się nogach przeszłam obok pokoju cioci. Chciałam sprawdzić czy tam jest. Moje zdziwienie było ogromne, gdy zobaczyłam, że nikogo tam nie ma. Pomyślałam, że nie może spać i pewnie ogląda telewizję w salonie. Chciałam iśc to sprawdzić, jednak poczułam się nie na siłach i postanowiłam wrócić do pokoju, gdzie chciałam spokojnie spędzić resztę nocy. Niestety nie wyszło.

Owszem, zasnęłam bardzo szybko, ale czy to dla mnie dobrze? Chyba niezbyt. Głównie dlatego, że rzadko miewam sny, ale gdy już je mam, to są one dosyć przyjemne. Głównie ukazują mi się wtedy mile spędzone chwile z dzieciństwa. Zawsze towarzyszył mi w nich mój tato. Jednak tej nocy było inaczej. Najprawdopodobniej dlatego, że kraina Morfeusza okazała się być w pewnym sensie świątynią Hadesa. Kraina mroczna, kraina śmierci. Jak się później okazało niestety nie mojej śmierci.

________________________________________________________________________________

*Nana Entertainment Plaza to największa dzielnica czerwonych latarni w Bangkoku, a niektórzy twierdzą, że nawet na świecie. Pracują tam prostytutki nie tylko z Azji, ale np. z Rosji, Filipin, Wietnamu, a nawet z Afryki.

I'm adriftWhere stories live. Discover now