Rozdział 1

195 9 2
                                    







Zacznij kreować rzeczy­wis­tość za­miast zas­ta­nawiać się ja­ka ona jest.


- Dzień dobry ja przyszłam do Pana David'a Jonson'a - wysoka blondynka przerwała mi moją dotychczasową pracę.

- Dzień dobry, czy mogę prosić o nazwisko, w celu sprawdzenia czy jest pani umówiona na spotkanie z Panem Jonson'em? - zapytałam uprzejmie, włączając w komputerze kalendarz spotkań szefa.

- Richarders, Nicola Richarders - odpowiedziała.

Nie odpowiadając już nic, szukam najpierw dzisiejszy dzień, a następnie zjeżdżam wzrokiem na godzinę 16. Jak się okazuję kobieta jest umówiona na 16:10.

- Dobrze, może pani usiądzie na chwilę - mówię, wstając z wygodnego krzesła, poprawiłam ołówkową spódnicę i ruszyłam na 6 centymetrowych szpilkach do drzwi Pana David'a. Pukam delikatnie, a następnie otwieram drzwi i wchodzę do pomieszczenia.

- Panie Jonson, Pani Richarders do Pana już przyszła - oznajmiam, a szef prostuje się w fotelu.

- Możesz ją wpuścić - mówi, przekładając dokumenty walające się na biurku, na lewy górny kant blatu.

- Dobrze, coś do picia?- pytam.

- Herbatę poproszę - odpowiada, a ja kiwam głową ze zrozumieniem, a następnie wychodzę z pomieszczenia. Zamykam drzwi, odwracam się w stronę blondynki, robię trzy kroki w jej kierunku - Może już pani wejść, zrobić może kawy bądź herbatę?

- Wodę, poproszę wodę jeśli można - odpowiada z uśmiechem, wstaje z dotychczasowego siedzenia po czym kieruje się do gabinetu brązowowłosego mężczyzny.

Po kilku minutach wchodzę do dużego i przestronnego gabinetu David'a, kładę na biurku herbatę posłodzoną jedną łyżeczką cukru brązowego oraz zwykłą zimną wodę z cytryną. Zabieram tackę, po czym wychodzę z biura. Po odniesieniu drewnianej deski zasiadam z powrotem do komputera, a następnie biorę się za sprawdzanie poczty oraz umawianie Jonsona na kolejne spotkania.

Uwielbiam to uczycie odprężenia po wysiłku. Godzinny trening na siłowni dobrze mi zrobił. Niestety zaspałam dzisiaj i nie udało mi się przebiec rano, ale obiecałam sobie pójście na siłownie. Wychodząc spod prysznica nucę piosenkę Coldplay - Hymn for the weekend. Wycieram się puszystym kremowym ręcznikiem, przeczesuję ręką wilgotne włosy, a następnie podchodzę do umywalki, wcześniej przewiązując się ręcznikiem. Uśmiecham się delikatnie do swojego odbicia. Ubieram się w czyste ciuchy, po czym wychodzę z łazienki. Podchodzę do swojej dzisiejszej szafki, z której wyciągam swoje rzeczy, a następnie pakuję do torby treningowej ręcznik oraz wcześniejsze przepocone ciuchy. Gotowa ruszam do wyjścia z szatni damskiej. Będąc przy recepcji płacę za dzisiejszy trening oraz oddaję kluczyk od szafki. Żegnam się z kobietą, która siedzi za biurkiem po czym wychodzę z siłowni.

Zamykam drzwi, spoglądam do góry, a moim oczom ukazuje się zachód słońca. Wyciągam z torby treningowej słuchawki oraz telefon. Podłączam je, odblokowuję iPhone'a, włączam aplikacje spotify, a następnie puszczam moją playlistę. Wkładam słuchawki w uszy, a w mojej głowie od razu rozbrzmiewa piosenka Rihanny - Work. Śpiewam w myślach razem z Barbadoską, przymykam delikatnie powieki. Telefon chowam do kieszeni parki, zapinam się chowając przy tym kabel pomiędzy kremową bluzą, a zielonkawą kurtką. Ruszam w stronę mojego domu, nie przechodzę nawet 50 metrów, a czuję uderzenie w klatkę piersiową. Słuchawki same wypadają i zwisają na klatce piersiowej. Otwieram wystraszona oczy, podnoszę delikatnie głowę do góry, ponieważ wcześniej widziałam tylko czarną bluzę przykrytą tego samego koloru skórzaną kurtką. Robię krok w tył, przepraszam i wymijam go. Nie odwracając się nawet ruszam dalej czując wzrok chłopaka na mnie. Moje serce nadal bije w szybszym tempie, a przeszłam już ponad połowę drogi do mojego mieszkania. Piosenki zmieniają się, a słowa które śpiewają artyści momentalnie zapominam. Nie wiem o czym piosenkarze śpiewają, nie potrafię się wsłuchać. Jedno jest pewne wystraszyłam się go, chociaż nic mi nie zrobił, to przecież ja wpadłam na niego, a nie on na mnie.

Przypadkowa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz