3 - Odnajdź mnie

158 16 0
                                    

Wyszedł na zewnątrz. Po raz pierwszy odkąd się tam przeprowadził. Jedzenia miał dosyć sporo, spokojnie mógł przespać kolejne kilka dni, lecz on nie mógł usiedzieć na miejscu, zamknięty w czterech ścianach.

Stanął na werandzie trzymając ręce w kieszeniach dresowych spodni. Na głowie miał czapkę z daszkiem, założoną przodem do tyłu, a na nosie ciemne okulary. Ramiona okrył starą kurtką reprezentacyjną z flagą Austrii na piersi, którą nosił jeszcze za czasów startów w zawodach Pucharu Kontynentalnego. Był gotowy, aby wyjść do ludzi.

Szedł spokojnym krokiem ku małemu ryneczkowi. Miasto było skromne, kilka sklepów, restauracja, stacja paliw, dosłownie tyle. Populacja również nie powalała. Ledwie 200 osób żyło w tym kameralnym miasteczku zwanym Undredal, położonym na fiordach Norwegii.

Pomimo ubogiej liczby ludności i małym zaopatrzeniu jeśli chodzi o sklepy i miejsca rozrywki, wioska charakteryzowała się cudowną fauną i florą. Niedaleko domu Michaela znajdował się mały port, gdzie można było przyjść, usiąść i po prostu popatrzeć na malownicze krajobrazy.

Zaraz po przyjeździe, czyli jakieś dwa tygodnie wcześniej, Michael postanowił się rozglądnąć. Jednak nie skończyło się to szczęśliwie. Zapadał zmrok a on zgubił się w jednym z lasów niedaleko portu. Biorąc pod uwagę jego ówczesny stan, czyli bliski załamania nerwowego, blondyn zraził się do schadzek. Jednak te dwa tygodnie odosobnienia zrobiły swoje. Przez bite 14 dni leżał w łóżku i myślał. Myślał o niej. O jej cudownych czarnych włosach. O jej wielkich zielonych oczach. O jej wyrazistych kościach policzkowych. I o tym, że już jej z nim nie ma.

Wbrew pozorom, taka odsiadka była mu potrzebna. Musiał na chwilę zostawić sławę i karierę w tyle, aby się zregenerować. Dlatego wybrał tak małe miasteczko, wręcz odludzie. Tam nikt go nie znał, nie prosił o autograf, nie wypytywał o przyszłość, która w tamtym momencie była dla niego jedną wielką niewiadomą. Kochał swoich fanów i uwielbiał zdobywać kolejne trofea, ale w tamtym momencie były to ostatnie rzeczy na jakie miał ochotę.

Dotarł do jedynego sklepu jaki znajdował się w Undredal. Chociaż tyle, że jest duży, pomyślał. Wziął wózek i powędrował do pierwszych półek.

Wziął do ręki coś co kształtem przypominało torebkę płatków owsianych, jednak na opakowaniu widniał napis "salt" w języku angielskim, co oznaczało, że mają smak solny.

Blondyn z konsternacją na twarzy poszukał etykiety, jednak zorientował się, że jest tylko w języku norweskim.

Emigracja już do tej pory była dla niego trudna, chociaż miał swoje jedzenie, przedmioty codziennego użytku, jednak i jego zapasy kiedyś musiały się skończyć. Mydło czy szampon norweski mógł znieść, ale jeśli chodzi o jedzenie? Co to, to nie!

- Solone płatki? - powiedział sam do siebie.

- Przepraszam - usłyszał głos mówiący po angielsku za jego plecami - Może w czymś pomóc?

Odwrócił się gwałtownie. Ujrzał blondynkę w sportowych ubraniach trzymającą w ręku koszyk z zakupami. Michael nie był zbyt wielkich rozmiarów jeśli chodzi o wzrost, ale dziewczyna stojąca przed nim była jeszcze niższa! Patrzyła na niego swoimi szarymi oczami i uśmiechała się nieśmiało.

Skoczka zamurowało. Tak dawno nie miał kontaktu z człowiekiem, a co dopiero płci przeciwnej! Zaczął się denerwować i o mało co nie upuścił płatków. Odchrząknął ukrywając zakłopotanie.

- Jeśli potrzebowałbym pomocy, to wezwałbym którąś ze sprzedawczyń, a teraz przepraszam - wybełkotał i prawie biegnąc odszedł do innego działu.

Dziewczyna jedynie zmarszczyła czoło i patrzyła jak Michael potykając się o własne nogi pcha wózek w stronę pieczywa.

- Cudzoziemiec - napomknęła jakaś kobieta.

Falling to pieces [M. Hayboeck] ✨Where stories live. Discover now