Tak, to naprawdę były czasy, do których nie chciałbym nigdy wrócić.

      To było chyba niepoważne z mojej strony, by tak bardzo przejmować się nieobecnością Soyeon

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

      To było chyba niepoważne z mojej strony, by tak bardzo przejmować się nieobecnością Soyeon. Przecież ona miała teraz własne życie, cudownego chłopaka i niby dlaczego miałaby jeszcze zawracać sobie głowę moją osobą? Najwyższy czas zapomnieć o tym, co nas kiedyś łączyło i wreszcie zrozumieć, że te czasy już nigdy nie wrócą.

      Jesteśmy dla siebie tylko przyjaciółmi. Ot, tak po prostu – przyjaciółmi.

      Niestety.

       – Jiyong-hyuuuung! – Seungri uderzył mnie otwartą dłonią w plecy, przez co ja z tego wszystkiego wylałem trochę drinka na stół. – Jesteś dzisiaj taki milczący! – stwierdził, w ogóle nie przejmując się plamą na blacie oraz moim morderczym wzrokiem.

       – Oj, daj mu spokój! – wtrącił się Daesung, podając mi serwetkę, żebym mógł wytrzeć stół oraz swoją dłoń. – Jiyong hyung jest po prostu zmęczony, a ty od razu szukasz dziury w całym – stwierdził i uśmiechnął się do mnie promiennie, jakby podejrzewając, że to nie tylko zmęczenie powoduje, że nie potrafię odnaleźć się w ich towarzystwie.

       – Właśnie. Jestem tylko zmęczony – wymruczałem pod nosem, mnąc w dłoni serwetkę. – Niedługo wracamy w trasę. Czas pomyśleć o jakichś próbach – stwierdziłem i zaśmiałem się, widząc miny chłopaków.

       – Musiałeś to powiedzieć? – Seungri spojrzał na mnie z wyrzutem i westchnął głośno, opierając głowę na dłoni.

       – Ale co ja takiego powiedziałem? – zmarszczyłem pytająco czoło, nie bardzo wiedząc, o co im wszystkim chodzi. – Przecież to chyba oczywiste, że ostatni wolny tydzień musimy poświęcić próbom do koncertów. Mieliśmy ponad miesięczną przerwę i założę się, że zapomnieliście połowy układów.

       – Tak, zwłaszcza do Fantastic Baby – stwierdził sarkastycznie Seungri, a ja nie dowierzając w to, co właśnie usłyszałem, spojrzałem na niego zdumiony.

      Oparłem się wygodnie o oparcie krzesła i poprawiłem włosy, które w dalszym ciągu znajdowały się w totalnym nieładzie, ale to było akurat zamierzone. W końcu promowałem nową piosenkę Crayon, więc automatycznie sam musiałem być taki szalony i niezrównoważony.

       – A tak w ogóle, to co słychać u Soyeon? – T.O.P wbił we mnie swoje przenikliwe spojrzenie, jednak zaraz uciekł wzrokiem w przeciwną stronę, sięgając po szklankę z drinkiem.

       – Wszystko w porządku – skłamałem, nie chcąc zagłębiać się w temat problemów Bunny.

       – Tęsknisz za nią, prawda?

       Łagodny głos Seungri nieco zbił mnie z tropu, jednak dla dobra ogółu postanowiłem nie wracać do jego wcześniejszego wybuchu. Nie miałem ani sił, ani ochoty na kłócenie się z tym chłopakiem, bo do niczego by nas to nie doprowadziło, a ostatnią rzeczą, jakiej chciałem, to wywoływanie wojny tuż przed trasą koncertową. Już raz doprowadziliśmy do czegoś takiego i doskonale pamiętam, jak ciężko później się współpracowało, gdy wszyscy byliśmy ze sobą pokłóceni.

Lazy Lovers  ✓Where stories live. Discover now