Rozdział 1

695 64 15
                                    

Iiiii Bam! Kolejny z głowy, Mike powinien się cieszyć że chce mi się to jeszcze robić, powoli zaczynam się nudzić.

-Teraz tylko uciec tym patałachom- mruknęłam i wstałam ze swojego miejsca i założyłam moją snajperke przez ramię po czym skierowałam się do zejścia pożarowego. Ucieczka przed Scotland Yard była prosta jak zabranie dziecku lizaka, zupełnie nie potrafią przeszukać terenu. Zaczęłam biec sobie truchtem pomiędzy budynkami kiedy około kilometr od miejsca zderzenia zobaczyłam pierwsze radiowozy, szybko schowałam się za róg by mnie nie zobaczyli

-Długo jeszcze ci zajmie uciekanie?- usłyszałam w uchu głos Mycrofta

-To już przejść się nie można?- spytałam wywracając oczami

-Charlotte- odpowiedział ostrzegawczym tonem

-Oj co się wnerwiasz Majkuś, wrócę nie martw się- odpowiedziałam uwodzicielskim tonem uśmiechając się wrednie, wiem że się zarumienił, zawsze tak robi

-Nie nazywaj mnie " Majkuś"- odpowiedział, słyszałam że jest zażenowany

-To nie przeszkadzaj mi tylko mów gdzie się mamy spotkać- oznajmiłam zmieniając ton na rozkazujący.

-Jakieś dwieście metrów na północ od ciebie jest basen a przed nim parking tam będzie czekał na ciebie samochód.- oznajmił Mycroft.

-Spoko,a teraz jeśli pozwolisz schowam cię do kieszeni bo mnie irytujesz- powiedziałam i zdjęłam słuchawkę chowając ją do kieszeni czarnej kurtki. Spokojnie zdjęłam z pleców broń i zaczęłam ją rozkręcać chowając części do torebki. Dwieście metrów leciało mi szybko i po chwili byłam przy tylnim wejściu na basen. Nacisnęłam klamkę, o dziwo drzwi były otwarte, zainteresowana weszłam do środka. Z głównej sali słyszałam krzyk. Będzie interesująco.
Weszłam do przedsionka skąd udałam się prosto po czym wysunęłam głowę widząc że sławny brat mojego pożal się Boże szefa rzuca kurtkę z ładunkami wybuchowymi gdzieś przed siebie i zaczyna chodzić w tą i wewte intensywnie myśląc. Spojrzałam na osobę którą Holmes rozbierał

-Well hello there- mruknęłam widząc mojego starszego braciszka. Mycroft nie powiedział że wrócił... Oj Majkuś Majkuś, grabisz sobie. Usłyszałam otwieranie drzwi a po chwili do sali wszedł również wysoki mężczyzna w garniturze. Miał krótkie ulizane włosy i psychopatyczny uśmiech na ustach, już go lubię.

-Oh, chłopaki, jestem tak bardzo zmienny!.-Zaśmiał się a ja dopóki byli zajęci sobą usiadłam sobie w rogu przyglądając się im.- To jedna z moich wad, w sumie to jedyna-stwierdził-  nie możecie tego kontynuować, po prostu nie możecie, próbowałbym was przekonać ale wszystkie moje argumenty najprawdopodobniej już przeleciały wam przez głowę

-A moja odpowiedź przeleciała przez twoją- odpowiedział mu Sherlock całując w niego a potem w kurtkę, ciekawe. Nastąpiła pełna napięcia cisza... Bardzo interesujące, na pewno bardziej niż siedzenie w szklanej klatce i patrzenie się na ścianę. 

Miałam już lekko dość tej ciszy więc wstałam z kafelek otrzepując się z brudu i zaczęłam powoli klaskać.

-Brawo! Piękne przedstawienie! W końcu jakieś emocje!- klaskałam a oni patrzyli się na mnie z zaskoczeniem i nie zrozumieniem.- Fajne urozmaicenie nudnego żywota- dopowiedziałam

-Kim jesteś i jak się tu dostałaś?- spytał Sherlock

-O to kim jestem to możesz się spytać swojego braciszka. Swoją drogą mam go tutaj.-powiedziałam i wyciągnęłam słuchawkę. Włożyłam ją do ucha na chwilę by włączyć głośnik- Mycroft! Twój brat do ciebie- oznajmiłam do słuchawki.

-Charlotte! Miałaś iść do tego cholernego samochodu a nie na Backer Street!!!- zaczął się wydzierać a ja wyjęłam słuchawkę z ucha otwierając ją jak najdalej od siebie

-Jestem na Basenie to oni się tu przypałentali nie ja, ja poszłam tak jak mi kazałeś- obroniłam się-Plus twój brat ma do ciebie pytanie- oznajmiłam i przeszłam między nich czyli mniej więcej tam gdzie była kurtka. Facet w garniturze śledził każdy mój krok, mrugnęłam do niego okiem. Zabawić się można.- no,zadawaj pytania- zaleciłam Młodszemu Holmesowi.

-Kim ona jest i co tutaj robi?- spytał poddenerwowany.

-Nie ważne jak się nazywa, i sam chciałbym wiedzieć co ona tu jeszcze robi?!- krzyknął Mike.

-Oj Majkuś, nie dajesz mi rozrywki w tej szklance to sama sobie ją znalazłam, przypadkowo ale znalazłam.- wytłumaczyłam- dobra zobaczymy się u ciebie w biurze nara!- powiedziałam po czym położyłam słuchawkę na podłodze przy pięknym akompaniamencie protestów Mycrofta i zdeptałam ją rozwalając na części. -No i przestał zrzędzić jak stara baba, ta cisza to muzyka dla moich uszu- uśmiechnęłam się przymykając oczy.-Wracając, Ja już spadam bo mi oczy wydrapie... Już pewnie chce mi wydrapać... No więc narka wam również- ukłoniłam się i miałam odejść kiedy ktoś chwycił mnie za rękę, był to ten gościu w garniaku.

-Miło było spotkać kogoś o podobnym humorze, Jim Moriarty.-Przedstawił się.

-Miło mi było zobaczyć w końcu przystojną twarzyczkę po miesiącu oglądania tylko ryja Mycrofta- uśmiechnęłam się po czym odwróciłam się i ruszyłam w stronę wyjścia. No to teraz do jaskini smoka. On mnie zajebie na miejscu.

Szłam sobie spacerkiem w stronę biura Holmesa podgwizdując sobie pod nosem "Countning Stars". Tak mam na niego wyrypane, nie pierwszy raz nie ostatni się na mnie wydrze. Weszłam bez pukania do jego "jaskini" gdzie zasiadał sam smok.

-Witam- stanęłam sobie oparta o ścianę.

-Czy ty wiesz coś ty najlepszego zrobiła?!- zaczął z grubej rury.

-Nie wiem, powiedz mi- odpowiedziałam

-Sherlock wie o twoim istnieniu, zaczną się pytania i w końcu będę musiał go do ciebie wpuścić! A ty masz bardzo ograniczony kontakt z ludźmi- warknął a ja patrzyłam na niego z rozbawieniem- bardzo dobrze wiesz jak bardzo się narażam prosząc cię o te przysługi, Charlotte- oznajmił kładąc ręce na biurku, rozbawiał mnie jego widok ale dość tej komedii.

-Dlaczego mi nie powiedziałeś że mój brat wrócił z wojny?- spytałam momentalnie zmieniając swój humor jak i postawę która teraz nie jednego zmusiłaby to skulenia się w sobie. Odpowiedziała mi cisza- Jest jeszcze coś o czym nie wiem? Co jeszcze przede mną ukrywałeś?!- wydarłam się

-Nie powiedziałem ci ponieważ twój brat nie żyje, John Watson zmarł od postrzału w głowę na froncie w Afganistanie.- powiedział Mycroft

-Kłamiesz- wysyczałam- widziałam go na własne oczy, widziałam go z Sherlockiem- warknęłam podchodząc o krok

-Nie kłamie, mamy jego akt zgonu a nagrobek wraz z ciałem leży na wojskowym cmentarzu- odpowiedział spokojnie a ja popatrzyłam się na niego z niedowierzaniem.

-Widziałam go Mycroft, był cały i żywy- warknęłam- Ale skoro twierdzisz że nie żyje, to chce się spotkać z Sherlockiem i Jego towarzyszem który był wtedy na basenie- zażądałam, widziałam ze już miał się sprzeciwić ale uprzedziłam go- Sam zaproponowałeś coś za coś, to teraz proszę, o to czego chce w zamian, trzydzieści minut sam na sam z Sherlockiem i jego towarzyszem i albo pozwolisz mi na to albo nic więcej dla ciebie nie zrobię, nawet groźby krzesłem elektrycznym mnie nie przekonają, wiesz że nie straszna mi śmierć- oznajmiłam twardo, Holmes patrzył się na mnie próbując mnie rozszyfrować. Po chwili rozsiadł się wygodnie na swoim fotelu co w jego języku ciała oznaczało zgodę, uśmiechnęłam się zwycięsko .

-Niech będzie... Pojutrze spotkasz się z Sherlockiem i jego towarzyszem.- odpowiedział- a teraz do celi- rozkazał

-Aj aj kapitanie- oznajmiłam salutując po czym wyszłam z biura kierując się w stronę ochroniarzy którzy na mbie czekali.

New fanfiction oooooooo Moriartym bo jakoś mało tego. I od teraz YSSMC we wtorki a Soldier w Piątki... Bo mogę

Now if you excuse me I have to destroy Jotunheim, b0i!!!!

You Should See Me in A Crown// MoriartyOnde histórias criam vida. Descubra agora