Cz. II Rozdział 1 "Tej historii bieg..."

Начните с самого начала
                                    

- Czy nie uważasz, że to odpowiedni moment, aby zło zawładnęło Nibylandią? - zapytał James Hak. Byłam zaciekawiona jego pytaniem. Uniosłam brew i wzruszyłam ramionami.  Spojrzałam na mapy, które leżały na stole. W szybkim tempie je przeanalizowałam.  Było na nich zaznaczone parę magicznych krain, między innymi Zaczarowany Las, Nibylandia i Nieskończony Ocean. 

- Decyzja należy do was. Myślałam, że już dawno zajęliśmy Nibylandią. - zwróciłam się do Kapitana Haka. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Diabolina obracała swoim berłem w dłoni. Była zdenerwowana. 

- Dziubku przemyśl to! Krainą Piotrusia Pana... 

- Eghm...-  upomniał się James. 

- Krainą Kapitana Haka możemy zająć się później. W tym momencie powinniśmy zająć się krainami, które stanowią potencjalne zagrożenie dla nas. - wywróciła oczami. - Teraz zajmijmy się Zaczarowanym Lasem. - dodała  

- Właściwie...mi to jest obojętne od czego zaczniemy. Dlaczego ja tutaj w ogóle muszę siedzieć? - zapytałam obrażona, opadając na krzesło.  

- Jesteś królową musisz mieć jakaś władzę i wiedzę. To ty musisz o wszystkim decydować... - zaczęła, ale przerwała ponieważ drzwi do sali się otworzyły. Stanęła w nich córka Kapitana Haka. Spojrzała po wszystkich, ale jej wzrok zatrzymał się na mnie. Uniosła brew.

- Potrzebuję Mal - oświadczyła. Zerwałam się z krzesła, zabrałam książkę, którą wcześniej czytałam i podbiegłam do niej. Kapitan Hak podniósł się z krzesła i krzyknął do córki.

- Myślisz, że możesz tu sobie tak wpadać i przerywać nam ważne spotkanie!? - zapytał swoim donośnym głosem. Danica wzruszyła ramionami. 

- Myślę, że tak - odpowiedziała z wielkim uśmiechem na ustach. 

- Róbcie co uważacie za słuszne! - krzyknęłam. Pociągnęłam córkę Haka za rękę i obie wybiegłyśmy z Dużej Sali zamykając za sobą drzwi. Korytarzami zamku w którym się znajdowałyśmy roznosił się jadowity głos mojej matki.

- Dzięki, że mnie stamtąd wyciągnęłaś - uśmiechnęłam się. Danica to odwzajemniła.

- Zawsze do usług - zaśmiała się. Wybiegłyśmy z zamku i pobiegłyśmy na bazar.

***

Nasz bazar był głównym miejscem spotkań wszystkich Potępionych. Zawsze wszyscy gromadzili się właśnie tutaj. Dokoła jest mnóstwo sklepów z magicznymi przedmiotami oraz kawiarni. Można powiedzieć, że w tym miejscu każdy coś dla siebie znajdzie. Na samym środku znajdowała się studnia, czyli moje ulubione miejsce spotkań z przyjaciółmi. Z tego miejsca był doskonały widok na wszystko. Uwielbiałam przesiadywać i obserwować jak ludzie się ze sobą kłócą, albo nawzajem się okradają.Od dłuższego czasu razem z Danicą siedziałyśmy przy studni zajadając się czekoladkami, które ukradłyśmy z jednego sklepu. Rozglądałam się dookoła. Nie widziałam żadnej znajomej twarzy. Zastanawiałam się gdzie się wszyscy podziali. O tej porze zawsze najwięcej się działo. Jay powinien uciekać przed jakąś zdenerwowaną sprzedawczynią, Evie powinna być w sklepie z kosmetykami, a Carlosa zazwyczaj można było znaleźć w kafejce internetowej, a teraz pustka. Gdzie oni się podziali? Jakoś mi się to nie podobało.

- Danica, czy tobie też wydaje się, że jest tak trochę pusto? - zapytałam towarzyszki. Dziewczyna się rozejrzała i wzruszyła ramionami. 

- Może trochę- powiedziała po chwili. Było jej to całkowicie obojętne. Uniosłam brew. Naprawdę mi się to nie podobało. O co tu chodziło? - Słuchaj, jest piątek, popołudnie. Może po prostu odpoczywają - dodała i spojrzała na mnie. Wywróciłam oczami. Zabrałam swoją książkę i wstałam. 

Descendants: Kraina Zapomnianych BaśniМесто, где живут истории. Откройте их для себя