Rozdział 1

38 0 0
                                    

- Poniedziałek 7:40 -
Dziś jest mój pierwszy dzień pracy w przedszkolu. Za dwadzieścia minut powinnam być na miejscu. Dojeżdżać będę rowerem, póki co na auto mnie nie stać..
Z jednej strony bardzo cieszę się ze będę tam pracować, a z drugiej boje się ze dzieci mnie nie polubią albo będą inne upierdliwe pracownice ehh.
Okej.. Jestem na miejscu.. Budynek był żółty obklejony w śmieszne obrazki. Za budynkiem było podwórko i plac zabaw. Wszystko było ładnie i sterylnie zadbane. Okej przyszła pora aby tam wejść..
Po wejściu usłyszałam płacz jednej małej dziewczynki. Mama oddawała ją facetowi. Facetowi.. on był.. Brunet, ciemne oczy, wysportowany, szczupły, wysoki.. C-czy on tu pracuje ? Alice! Przyjechałaś tu pracować a nie podrywać jakichś kolesi.. Jeju ale on jest boski.. Biłam się z myślami czy podejść do niego i pomóc wziąć dziewczynkę. Postanowiłam że to zrobię, nie mogę patrzeć jak malutka płacze za mamusią.
- Heej ja jestem Alice a ty ? - powiedziałam wysuwając rękę i klęcząc do malutkiej dziewczynki.
- Kalolina - wydukała płacząc, nie mówiąc r.
- Pójdziemy się razem pobawić ? - zapytałam uśmiechając się najszerzej jak tylko potrafiłam.
- Ttaak! - wykrzyknęła radośnie mała Karolina i pociągnęła mnie do sali.
- Karolinka idź poczekaj na mnie w sali a ja się rozbiorę, dobrze ?
- Tak tylko przyjdź!
- Oczywiście, zaraz będę!
Mówiąc ostatnie słowa zdjęłam kurtkę i przywitałam się z tą pieprzoną perfekcja...
- Cześć, ja jestem Arthur - Brunet wyciągnął do mnie rękę
- Alice - Podałam dłoń.
- Łał masz pociąg do małych dzieci - powiedział uśmiechając się. Otwierając usta odsłonił białe, równe zęby.
- Hahaha może i tak, przepraszam ale muszę do niej teraz iść i przywitać się z dziećmi. - Lekko się smucąc odpowiedziałam
- Nie ma sprawy, to nasza praca. Mam pewien pomysł.. Dałabyś się zaprosić na kolacje dzisiaj wieczorem ? N-no wiesz lepiej się poznamy i w ogóle. Sprawdzałem grafik naszej pracy. Każdy dzień mamy wspólny plus jeszcze Sandra. Co ty na to ?
O Boże.. czy ja się przesłyszałam ? Czy... Czy on właśnie zaprosił mnie na ,, randkę ,, ? O Boże! Tak!!!
- Pewnie, możemy iść
Próbowałam odpowiedzieć spokojnie i nie dawać z siebie nadmiernej ekscytacji co myśle że się udało..
- Okej masz tu mój numer telefonu, zadzwoń po pracy o której mogłabyś iść. - wręczył mi mała karteczkę z numerem. Boże mam jego numer! Tak się cieszę że udało mi się z nim poznać lepiej.. zadzwonię do niego może Ok 18 ? Nie wiem jeszcze ale to nie ważne!
- Dzięki, to do kolacji ?
- Haha pewnie Paa
Po jego słowach poszłam dalej pracować. Przedstawiłam się wszystkim i udałam się do Karoliny i innych dzieci bawić się w najlepsze.
- 17:12 -
Skończyłam prace. Posprzątałam zabawki razem z Sandra z która się nawet nie odezwałam. Wydaje się wredna i nie zamierzam jej poznawać.
Wybiegłam z radością z budynku do domu. Wsiadłam na rower - jechałam jakieś 10 minut.
- Hej Ania !! - krzyknęłam otwierając drzwi do mieszkanka
- O hej! Jak minął Pierwszy dzień w pracy ?
- Było super! Poznałam takiego Arthur'a i zaprosił mnie dzisiaj na kolacje! Nie wiem tylko w co mam się ubrać ?!...
- Haha gratuluje! Chodź zaraz coś wybierzemy zrobiłam obiad
- o dzięki, smacznego - usiadłyśmy razem do obiadu rozmawiając o moim dniu w pracy. Ania nie szła do pracy w poniedziałki więc nie miała dużo do mówienia o sobie.
- 18:24 -
Dzwonię do niego. Boje się bo jednak to mega przystojny facet i nie chce tego zepsuć..
- Słucham ?
- Hej tu Alice
- Oo super że dzwonisz, o której możesz wyjsć ?
- Może o 19 spotkamy się w parku obok przedszkola ?
- Okej to pa
- Do zobaczenia paa
Uff.. Udało się! Wybrałam granatowa sukienkę przed kolana i czarne szpilki do tego loki, lekki makijaż i jakaś bransoletka.
Ania życzyła mi powodzenia na randce.. Mam nadzieje że nie palne czegoś głupiego.. Jestem już na miejscu, w parku obok przedszkola tak jak się umawialiśmy. Rozejrzałam się dookoła i ujrzałam mężczyznę. Nie byle jakiego! Był ubrany w czarny garnitur i niósł w ręce bukiet pięknych róż.
- Hej piękna, proszę to dla ciebie. - Na jego słowa uśmiechnęłam się szeroko i lekko zaczerwieniłam.
- Nie mów tak do mnie, i dziękuje nie musiałeś - Wymawiałam te słowa śmiejąc się.
-Dobra dobra. Jakie lubisz jedzenie ?
- Może zjemy pizze ? Lubisz ?
- Pewnie chodź
- Ile już tu pracujesz ? - zapytałam licząc że się czegoś o nim dowiem.
- kilkanaście miesięcy, jakieś pół roku?
- Okej - dałam krótka odpowiedź uśmiechając się
- Rozmawiałaś z Sandra ?
- Nie, i chyba nie mam zamiaru wydaje się wredna..
- To prawda kiedyś udupiła mnie u szefowej, bo wyszedłem 30 min wcześniej..
- Na taką jaka jest również wyglada - wymamrotałam śmiejąc się razem z Arthur'em
- Co prawda to prawda! Co lubisz robić ?
- W Anglii jeździłam konno, a ty ?
- Kocham na Ciebie patrzeć..
Słucham? Czy ja sie przesłyszałam ? Jezu czy on mnie podrywa? Jejku!
- Słuchaj..
- Masz chłopaka tak ?
- Nie! Nie o to chodzi. Tylko po prostu głupio się czuje jak tak mówisz.
No co ? Musiałam udawać ,, niedostępna ,, Hahahaha.
- Już się bałem!
- Oj przestań.. A ty ? Masz kogoś?
- A co ? Jesteś zainteresowana tak? Oj wiedziałem. Powiedział jednocześnie łaskocząc mnie.
- Skoro ty się mnie pytasz to ja ciebie też. - Uśmiechnęłam się skromnie w jego stronę.
- Nie mam.
- Em dobra to może zmieńmy temat co ? - Po moich słowach zaczęliśmy się głośno śmiać.
- Hahaha okej. Widzisz tą knajpę na rogu ?
- Tam idziemy ?
- Tak - Opowiedział dumnie.
- Łaał ona jest piękna!
- Widzisz, ja znam takie miejsca
- Chodź szybciej mamy zielone! - krzyknęłam łapiąc go bezmyślnie za rękę i ciągnąć go w stronę świateł.
- Hahaha nie myślałem że jesteś taka szybka
- Umm przepraszam- Powiedziałam cicho skrępowana chowając rękę do kieszeni.
- Nie szkodzi. - Wyjął moją dłoń z kieszeni i złapał za nią przez co zrobiło mi się cieplej. Tak się cieszę że mnie nie wyśmiał i to jakby ,, zaakceptował,, Jeju, nie wieże w to co się dzieje!
Gdy weszliśmy do restauracji uderzył w nas cudowny zapach robionej pizzy.
- Gdzie chcesz usiąść ?
- Może tam pod oknem ? - wskazałam miejsce ręką.
- Okej idź zajmij miejsce a ja wezmę kartę. - Mówiąc to pościł moją rękę przez co powędrowała ona po moich plecach. Zajęłam miejsce i odłożyłam torebkę na bok.
- Proszę - Powiedział dając mi kartę.
- Dziękuje - Po moich słowach delikatnie się uśmiechnął. Pięć minut później zapytał co będę jadła. Arthur wybrał to co ja tylko zamiast pomidora na pizzy wziął pieczarki.
~
- Mógłbym prosić zamówienie ? - Zapytał kelner ubrany na czarno.
W tym momencie Arthur podał nasze zamówienia i dodał.
- Poproszę do tego Najdroższe wino.
Co mnie trochę zdziwiło..
- Oczywiście.
~
- Dlaczego wziąłeś najdroższe wino ? Nie trzeba.
- Oj trzeba trzeba - Odpowiedział kładąc ręce na moich na co ja się uśmiechnęłam.
Po 20 minutach rozmowy kelner przyniósł nam pizze.
- Proszę bardzo, Smacznego. - Rzekł kelner kładąc jedzenie po czym nalał wino.
- Smacznego
- Wzajemnie
Jedliśmy rozmawiając tak naprawdę o wszystkim. O Warszawie, o życiu, o przedszkolu i innych pracownikach.
Po godzinie siedzenia w restauracji, Arthur zapytał czy idziemy na co ja przytaknęłam uśmiechając się.
- Gdzie mam cię odprowadzić ?
Podałam ulice zamieszkania po czym poszliśmy w stronę domu.
- Dziękuje za dzisiaj.. Było niesamowicie.
- To ja dziękuje. Do jutra
- Do zobaczenia - powiedział przytulając mnie. Chociaż zapewne wolałby mnie pocałować... Ja nie ukrywam też wolałabym takie pożegnanie ale może i dobrze że tak się nie skończyło ? Gdy weszłam do domu Ania natychmiast podleciała do drzwi wypytując o wszystko kolejno. Co jedliśmy, jaki jest? Opowiedziałam wszystko Ani pijąc razem z nią herbatę. Po jakichś 30 minutach rozmowy, obie poszłyśmy się umyć i spać. Przed tym gdy usnęłam usłyszałam dźwięk SMS
- Dzięki za dzisiaj dobranoc <3
- Dobranoc, do jutra :) <3
Po wymianie SMS'ów zgasiłam światło, wzięłam ostatni łyk wody i usnęłam

Bardzo dziękuje tym którzy przeczytali, do następnego <3

Miłość ? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz