Rozdział 7.

449 16 7
                                    

Na zdjęciu Arek. ;)

- Nudzi mi się.... Zróbmy coś w końcu bo oszaleje. - mruknęłam. Leżałam do góry nogami na kanapie patrząc na dębowe meble z odwróconej perspektywy. Barakiel siedział tuż obok mnie czytając gazetę. Do tej pory się dziwię , że w Piekle mają gazety. Co można w nich pisać o Piekle? 'Uwaga! Uwaga! Lucyfer poszukuje 7 jeźdźców apokalipsy! Walczcie o miejsca puki jeszcze są!' - jedyne co rzuciło mi się w oczy. Od godziny siedzę w tej pozycji i umieram z nudów. Czy tak ma wyglądać moja wieczność? Z Diabłem siedzącym obok i czytającym gazetę?

- Barakielu.... - jeszcze raz wypowiedziałam jego imię. Mruknął niezrozumiale coś pod nosem. - Możesz normalnie mi odpowiedzieć? Chodźmy gdzieś w końcu... O! - poderwałam się z kanapy siadając w normalnej pozycji - Chodźmy na spacer. Na plażę... Chcę popatrzeć na morze. - spojrzałam na niego z błyskiem w oku. Lubię spacery ,a szczególnie w jego towarzystwie. Szum morza , słońce opalające nasze skóry , mewy latające tuż nad naszymi głowami i ten słodki zapach bijący od niego. Tak , spacer. Teraz. Z nim. Tego mi potrzeba.

-Kotkuu....- zamruczałam jak najsłodziej potrafię.

- Już , już... czekaj chwilke. - powiedział wciąż wpatrując się w czarne litery na białym papierze - Niewiarygodne... Sekta na ziemi? Skąd oni o tym wiedzą? ... No to Lucek ma problemy... - mówił sam do siebie.

Jaka sekta? Zmarszczyłam brwi w zaciekawieniu. Lucyfer będzie miał problemy? Czemu? Zaciekawił mnie swoim bełkotaniem do siebie.

- O co chodzi Barakielu? - zapytałam pełna ciekawości.

- O sekte na ziemi. W Polsce powstała jakaś sekta , a jak wiesz nie wolno ludziom czy Diabłom mieć własnych szatanów. Szatan jest tylko jeden , a ci co założyli tą sekte nieźle za to bekną. Pewnie Lucyfer już o tym wie i ma jakieś problemy... Oczywiście , mogę się założyć , że zgłosi się z nimi do nas.

- W sumie to nie było by takie złe... mogła bym... mogła bym zobaczyć siostre... - powiedziałam to trochę ciszej. Nie lubił gdy wspominałam o próbach zobaczenia jej. Nie mogłam tego zrobić , chyba walnęła by na zawał gdyby mnie zobaczyła. Przecież ja nie żyję od kilku miesięcy... Ale.. tylko na chwilę... tak z ukrycia...

- Aurelio. Dobrze wiesz , co na ten temat sądzę. - warknął przez zaciśnięte zęby.

- Dobra , Okey - uniosłam do góry dłonie - Już nie będę o niej wspominała. Ani o chęci zobaczenia jej.

- Tak myślę. - mruknął odkładając na stolik gazetę. Spojrzał na mnie łagodniejszym wzrokiem. Jego zielone oczy nieco się uspokoiły. - To jak? Idziemy na ten spacer? - uśmiechnął się ciepło. Nigdy nie zrozumiem , jak łatwo on zmienia nastrój. Jest taki nieprzewidywalny. Chciała bym znać jego myśli , jego następny ruch. Chciała bym wszystko wiedzieć , ale to niemożliwe. Pokiwałam ochoczo głową w górę i w dół uśmiechając się od ucha do ucha. W końcu oderwie się od tej gazety. Podniosłam się razem z nim z kanapy. Pstryknęłam palcami a na moim ciele ułożyła się zwiewna , seledynowa sukienka na ramiączkach. Na stopach miałam kremowe sandałki i kremowe dodatki. Uniosłam wzrok na mojego Diabła. Zwykłe niebiesko białe szorty , czarna koszulka z białym nadrukiem i adidasy z Nike. Nie sądziłam , że nawet Barakiel będzie chodził w butach z tej marki. Uśmiechnęłam się nieco rozbawiona.

-Idziemy?

- Tak kotku , już idziemy - powiedział po czym chwycił mnie pod rękę i wyszliśmy z domu.

Lekki wietrzyk rozwiewał moje długie czarne loki do tyłu. Cieplutkie promienie ogrzewały moje ramiona. W sumie nie były mi potrzebne. Obok mnie kroczył facet o którym może pomarzyć każda kobieta. W dodatku dawał z siebie tyle ciepła , że mogła bym na nim usmażyć jajka. Gorący towar. Na samą myśl przygryzłam wargę. Słodki zapach karmelu przeszył moje drogi nosowe gdy tylko przybliżyłam się nieco do Barakiela.

Alfabet Miłości.Where stories live. Discover now