...

2.3K 302 27
                                    

— Czuję się oszukany — szepnąłem, klękając przed królem, siedzącym na swym złotym tronie.

Przyjechałem do tego sąsiedniego królestwa, dokładniej miasta o nazwie Hasetsu, by móc poślubić piękną księżniczkę i w końcu móc pozbyć się wpływu Yakova, mojego wuja, na moje życie towarzyskie. Zapomniałem jednak, że w tym kraju nie zwraca się zbytniej uwagi na płeć, szczególnie wśród wysoko postawionych osób i zamiast księżniczki na powitanie wyszedł mi książę. Mało atrakcyjny, wstydliwy bardziej niż moja przyjaciółka, gdy widzę ją nago, a najgorsze w ogóle mną niezainteresowany. Ciągle unika mojego wzroku i udaje, że nie istnieje. Czy można jakoś inaczej odebrać jego zachowanie? Chyba, że oszołomił go mój wygląd, co jest możliwe.

— To miłe cię tu widzieć, królu Victorze — usłyszałem kobiecy głos, a po chwili przede mną stała starsza już kobieta, będąca królową. — Jesteś pewnie wyczerpany po podróży. Nakaże służącej zaprowadzić się do sypialni.

Cóż za brak klasy.

— Nie — odpowiedziałem, nie bawiąc się w formalności. — Miałem nadzieję spędzić resztę dnia z księciem — oznajmiłem, zastanawiając się, czy ich uraziłem.

Rodzina królewska przytaknęła na ten pomysł ochoczo, nie licząc samego księcia. Z jakiegoś nieznanego mi powodu, zaczął machać rękoma, chcąc odwlec ojca od jego decyzji, jednocześnie mrucząc pod nosem niezrozumiałe dla mnie słowa.

To dla mnie trochę nietypowa sytuacja. Jak dotąd miałem sposobność spotkać się z pięknymi kobietami w różnym wieku, a teraz romantyczne chwilę muszę przeżyć z nieznajomym chłopakiem o nieciekawym wyglądzie. Victor, weź głęboki oddech. Jesteś młodym, niedoświadczonym królem, więc jeśli coś spartaczysz każdy ci wybaczy. Pamiętaj, to małżeństwo wiąże ze sobą także korzyści dla twojego kraju. Polityczne związki są takie popularne wśród osób o mojej pozycji.

Prawdopodobnie wizja nieprzychylnej oceny przeze mnie tego kraju, sprawiła, że książę ustąpił i zgodził się na wspólny spacer po różanym ogrodzie. We dwójkę udaliśmy się tam z uśmiechami na twarzy, ale tylko ja prawdopodobnie cieszyłem się na samą myśl o najróżniejszych gatunkach róż, zebranych w jednym miejscu. Nie moja wina, że urodziłem się romantycznym człowiekiem.

— Ta ma piękny fioletowy odcień — zawołałem zachwycony, kucając przy kwiatach i dotykając palcami jednego z nich. — Nie jest dla ciebie piękna? — zapytałem, urywając ją i pokazując księciu z bliska.

— Jest, wasza wysokość — odpowiedział, odwracając wzrok.

Nudziarz. Rzuciłem w niego kwiatem, który ten złapał, omal nie przewracając się. Zachowuje się jak jakieś popychadło, przynajmniej będę mógł nim łatwo pokierować.

— Mów mi Victor — stwierdziłem. — Niedługo może czeka nas małżeństwo — powiedziałem, uśmiechając się na samą myśl o tym, jak mógłbym wykorzystywać tego chłopaka.

— To ty mi mów Yuuri — wydukał książę, nerwowo miętoląc w ręku płatki róży.

W tym momencie do głowy przyszła mi naprawdę głupia myśl. On jest uroczy. Nigdy nie pomyślałem tak o żadnej kobiecie ani mężczyźnie, czy zwierzęciu.

— A jakie są twoje ulubione?

Ruszyłem dalej ścieżkę, przyglądając się coraz to dziwniejszym kolorom róż. W moim kraju pogoda jest zimniejsza i nie rośnie tam zbyt wiele kwiatów. Szczególnie w okolicach stolicy, gdzie mieści się mój pałac.

— Niebieskie, Victorze — wyszeptał cicho Yuuri, a ja spojrzałem na niego zaskoczony.

Sposób w jaki wypowiadał moje imię, był inny niż ten jaki zazwyczaj słyszałem. Mówił je ostrożnie, z odrobiną czułości, ale też i chłodu. Czuć było respekt, zafascynowanie i podziw.

Czy wyjdziesz za mnie, różany książę? || short story || yuri on iceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz