3. Jedno, proste wyjście

2.8K 211 19
                                    

Szerokie schody prowadzące na piętra pensjonatu obite były miękką, ciemnoczerwoną wykładziną. Kiedy wchodziliśmy do środka, przezornie założyłam niewygodne szpilki, by wyglądać chociaż trochę przyzwoicie i dziękowałam w duchu na to, że zza lady starszy mężczyzna nie był w stanie dojrzeć moich podartych pończoch. Niestety idący za mną Walt na pewno je dostrzegł, zwłaszcza kiedy zatrzymałam się w połowie i zaczęłam zdejmować buty. Nie wiem, dlaczego aż tak bardzo przeszkadzało mi to, że właśnie oglądał moje stopy w nienajlepszym stanie. Odwróciłam się i rzuciłam mu przepraszające spojrzenie, jednak kiedy tylko dotknęłam miękkiej wykładziny, wygląd moich nóg nie miał najmniejszego znaczenia.

Walt roześmiał się, najwyraźniej widząc mój błogi wyraz twarzy.

Na piętrze także znajdowała się ciemnoczerwona wykładzina na podłodze, jednak ściany wyłożone były białą, ozdobną tapetą. Gdzieniegdzie wisiały kinkiety z niewielkimi żarówkami w podobnym stylu jak żyrandol w holu. Wnętrze wyglądało całkiem elegancko, więc spodziewałam się, że pokoje będą na tym samym poziomie. Jedynym niepasującym elementem był buczący automat z przekąskami postawiony przy niewielkiej komodzie z ciemnego drewna i wiszącym nad niej lustrem. Kiedy je mijaliśmy, przejrzałam się ukradkiem, stwierdzając, że mój makijaż i fryzura pozostały w idealnym stanie.

Jo, uspokój się! Upomniałam samą siebie w myślach.

Naprawdę starałam się trzymać swoje wyobrażenia na wodzy, ale nic nie mogłam poradzić na to, że idąc właśnie do pokoju z notabene przystojnym mężczyzną, wyobrażałam sobie najróżniejsze scenariusze. Wszystkie jednak miały wspólny koniec – w wymiętej hotelowej pościeli... I właśnie tego obawiałam się najbardziej. Że tak to się może skończyć.

Rany, skup się!

Byłam po prostu beznadziejna. Lekkomyślnie wsiadam z nieznajomym do samochodu, boję się, że jest seryjnym mordercą, a potem marzę o gorącym romansie, gdy jeszcze dwie godziny wcześniej miałam ochotę ryczeć z rozpaczy. Z drugiej strony zakładam też, że oczywiście jestem w jego typie.

Próżna, naiwna Jo.

Walt spojrzał na mnie uważnie i przez chwilę zastanawiałam się, czy nie powiedziałam którejś z moich myśli na głos. Hellen kiedyś mówiła, że zdarza mi się rozmawiać na głos z samą sobą, kiedy wydaje mi się, że nikt nie słyszy, ale czy większość ludzi tak nie ma?

— Muszę przyznać, że to chyba najdziwniejsza noc w moim życiu — powiedział Walt, przypatrując mi się, kiedy dotarliśmy przed drzwi pokoju.

— Chcesz powiedzieć, że nie zdarza ci się proponować nieznajomym kobietom wspólnych podróży, które kończą się w hotelowym pokoju? — zapytałam, uśmiechając się i zaczepnie dotknęłam jego ramienia. Od razu pożałowałam tego pytania i tego, co zrobiłam.

Mina Walta zmieniła się diametralnie. Jego wyraz twarzy stał się poważny, brwi opadły tak, że pomiędzy nimi powstały dwie wyraźne pionowe bruzdy, płatki nosa zadrżały.

Nie zastanowiłam się nawet przez chwilę, odkąd go spotkałam, czy nie jest żonaty lub z kimś związany (chociaż nie zauważyłam obrączki na palcu), więc założyłam, że mogę z nim bezkarnie flirtować, w końcu co mi szkodzi, prawda? Ech...

— Przepraszam, nie pomyślałam, że... — zaczęłam, jednak Walt mi przerwał.

— Nie, nic się nie stało — mruknął, otwierając drzwi do pokoju i gestem pokazał, że mam wejść pierwsza. — To nie twoja wina. Miałem ciężką noc — dodał, gdy byliśmy już w środku.

Nacisnęłam włącznik światła i w pokoju nastała jasność. Wbrew moim oczekiwaniom, dwa łóżka okazały się wielkim dwuosobowym łóżkiem z kolumienkami w ciemnym drewnie (zapewne tym samym ciemnym drewnie, z którego była komoda na korytarzu i reszta mebli w pokoju) na środku pokoju i małą, wąską leżanką z kilkoma poduchami z jasnego, śliskiego materiału, stojącą pod ścianą.

Goodnight Mr. SweetheartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz