2. Ignorowanie

546 72 12
                                    

- Hej, Ana, posłuchaj tego!

Ana była absolutnie zachwycona nową piosenką. Nie miałem serca powiedzieć jej, że dalej nie potrafię pisać utworów. Wierzyła zawsze, że w końcu się przemogę i ukończę każdy utwór. Wolałem ją oszukiwać, niż otwarcie mówić że nie daję sobie rady.

Ana była moją najlepszą przyjaciółką odkąd tylko pamiętam. Jako dzieci rozpoczęliśmy naszą znajomość, która trwała do teraz. Nie wiedziała jednak, jaką walkę toczę ze swoim umysłem. Wolałem trzymać ją z dala od całego bałaganu w mojej głowie. Była jasnym promykiem, którego nie chciałem przysłaniać swoimi problemami.

Czasem wydawało mi się, że Ana patrzy na mnie za długo albo uśmiecha się z dziwnym błyskiem w oku, ale od razu przypominałem sobie, że przecież ma miliony związków za sobą, a my jesteśmy tylko przyjaciółmi.

Ana była jednak prostolinijna i nieskomplikowana, więc pomimo mojej miłości do niej, nie byłem zaintrygowany jej osobowością.

Byłem za to niezwykle ciekawy chłopaka o brązowych oczach i ciemnych włosach, który zawsze się spóźniał, którego gra na pianinie wywoływała we mnie miliony emocji.

Nie wiedziałem też, kogo podejrzewać o ukończenie piosenki. Czy to była ta nieśmiała dziewczyna, chyba Amy, o pięknych, kasztanowych lokach, która swój talent kryła głęboko w sobie, a może głośny Pete, który był po prostu wirtuozem gitary.

Im dłużej próbowałem sobie wmówić, że mimo wszystko to całkowicie moja piosenka, w głębi serca coraz bardziej nie rozumiałem, jak ktoś może tak dobrze rozumieć moje myśli, aby zgrać swoje z moimi w piosence.

Idąc kolejnego dnia do klubu byłem ledwo przytomny. Miałem za sobą naprawdę wyczerpujący dzień, jednak chciałem usłyszeć muzykę. Koniecznie na żywo.

Uwielbiałem dni, kiedy sam w domu, z płytami All Time Low albo The Neighbourhood, wsłuchiwałem się w melodie. Ale wtedy potrzebowałem żywej muzyki, która otulałaby mnie, sprawiając, że czuję się dobrze.

Zauważyłem, że w kącie sali, gdzie zwykle nikt nie siedział ktoś zostawił nuty. Chciałem do nich zajrzeć, ale nagle usłyszałem, jak otwierają się drzwi i wchodzi Tyler.

Pomijając całe moje zaintrygowanie jego pasją i charakterem, jego wygląd był równie piękny.

Miał brązowe oczy, w odcieniu czekolady lub plamy kawy na pergaminie. Był chudy, nie przeraźliwie chudy, w ten niezdrowy sposób, tylko po prostu drobny.

Smutny wyraz twarzy, który zanikał na czas grania, towarzyszył mu przez większość czasu i przyłapywałem się czasem na myśleniu, jak wyglądałby szczęśliwy Tyler Joseph. Może zmarszczki wokół jego migoczących oczu byłyby uroczo podkreślone, a szeroki uśmiech rozświetlałby wszystko wokół.

Pochłonięty myśleniem nie zauważyłem,, że niezbyt zręczna cisza rozbrzmiewa w pomieszczeniu. Tyler lustrował wzrokiem swój dziennik, robił to jednak ze znudzeniem, jakby od niechcenia. Poczułem, że powinienem coś powiedzieć, ale nie mogłem wymyślić żadnego pretekstu żeby porozmawiać z tym cichym chłopcem. Czułem wzrok Tylera, kiedy usiadłem i wyciągnąłem telefon, ale byłem zbyt speszony, żeby cokolwiek powiedzieć.

Na szczęście drzwi uchyliły się ponownie i weszła Ana. Uśmiechnęła się do Tylera i z gracją lawirując między krzesłami, dotarła do mojego miejsca.

- Joshie, kochanie, dlaczego jesteś tutaj tak wcześnie? Próbowałam się dodzwonić, ale byłeś nieosiągalny, więc pomyślałam, że będziesz tutaj.

Cholera. Nie wiedziałem, jakiej wymówki użyć, aby usprawiedliwić ignorowanie jej połączeń. Chciałem po prostu pobyć sam, może ze słodką melodią pianina.

- Ana, ja, uh... - zająknąłęm się lekko - naprawdę źle się czułem, przepraszam.

- Okej, rozumiem. Wystarczyło mi to napisać.

Ana uśmiechnęła się smutno, ale zaraz potem dodała

- Skoro już tutaj jesteśmy, zagraj swój nowy utwór. Przysięgam, wieki na niego czekałam. 

I cała sztywna atmosfera zniknęła, kiedy podszedłem do pianina, biorąc luźne kartki z nutami.

Delikatnie zacząłem grać, aby w końcu zacząć śpiewać Before you start your day.

I kiedy kończyłem ostatni wers, mógłbym przysiąc, że Tyler wpatrywał się w swoje buty, nucąc cicho pod nosem moją piosenkę.

przegrani | joshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz