II

1.9K 76 28
                                    

Obudziłam się na kanapie z mocnym łupaniem w głowie. Jakby milion gumisów po wypiciu soku z gumijagód skakało mi w głowie. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Nathana. Leżał rozwalony na dywanie i wygięty pod dziwnym kątem. Mianowicie leżał w pozycji embrionalnej z czołem przy kolanach i trzymał się za stopy. Nie wiem jak on to zrobił, ale to zrobił. Pokręciłam głową z rozbawieniem. Nagle mój wzrok z niewiadomych przyczyn padł na nasze ślubne zdjęcie. Nicholas w doskonałym kruczoczarnym garniturze, a ja w przepięknej białej sukni niczym bajkowa królewna.

-Tak... Kocham Cię, Ana.
-Tak... Kocham Cię, Nicholas.
Pocałował mnie, a ja zatraciłam się w jego ustach zapominając gdzie jestem. Teraz liczył się tylko on...

W oczach stanęły mi łzy. Na tym zdjęciu aż kuła w oczy nasza miłość, to że nie widzieliśmy świata poza sobą. Co się z nami stało?
Westchnęłam ciężko. Dopiero teraz zaczęłam się zastanawiać gdzie tą noc spędził mój mąż. Spojrzałam na nadal śpiącego Nathana dotykając przy tym ust opuszkami palców. Dlaczego nie czuję wyrzutów sumienia? Może dlatego, że Nicholas wiele razy całował inne, a ja zawsze wybaczałam. Chyba tym razem to był mój mały bunt. Z resztą i tak się tego nie dowie. Usłyszałam trzask drzwi wejściowych, więc popatrzyłam w tamtym kierunku. W salonie ukazał się Nicholas w pełnej krasie. Poczochrane włosy, zaczerwienione oczy, wymięte ubranie. Tak wygląda mój mąż na kacu...
-Cześć kochanie-odezwałam się pierwsza.
Skierował na mnie swój zamglony wzrok, potem obdarzył nim Nathana,  a na koniec wzruszył ramionami i poszedł do sypialni. Poszłam za nim bez słowa. Nicholas zrzucił buty oraz ubranie, po czym w samych bokserkach rzucił się na łóżko.
-Nicholas?
-Czego-warknął nawet na mnie nie patrząc.
-Gdzie byłeś?-mówiąc to głos mi się załamał.
-Nie interesuj się.
Usiadłam obok niego i pogłaskałam nagie plecy. Odsunął się. Oj zabolało. Oczy zaszły mi łzami. Jedną skapnęła na jego ramię, ale on się nie przejął. Nawet się nie poruszył. Wyszłam z pokoju pociągając nosem. Gdy wróciłam do salonu zobaczyłam siedzącego na kanapie Nathana.
-Cześć pijaku-uśmiechnęłam się. On natomiast wykrzywił twarz w grymasie bólu i złapał się za głowę.
-Cichutko-mruknął.
Zachichotałam wycierając łzy z policzków. Nath spojrzał na mnie.
-Płakałaś.
Lekko kiewnęłam głową, a on westchnął.
-Co ten szmaciaż znowu zrobił?
W skrócie opowiedziałam mu sytuację sprzed chwili.
-A to kurwa!-wydarł się Nathan po czym złapał się za skronie-Bolało-
-To siedź cicho jak boli-mruknęłam z uśmiechem i skierowałam się do kuchni w celu zrobienia dla nas wszystkich kawy. Dla siebie cappuccino z 2 łyżeczkami cukru. Dla Natha białą kawę z jedną łyżeczką. Dla Nicholasa espresso. Dlaczego robię mu kawę? Nie mam zielonego pojęcia. Zawsze to robiłam, więc wyrobiłam sobie odruch. Czy to już przyzwyczajenie? Rutyna mnie dopadła? Westchnęłam, gdy nagle między moją lewą ręką, a talią pojawiło się umięśnione męskie ramię z dużą dłonią, która porwała espresso. Pisnęłam i szybko odwróciłam się. Nicholas właśnie duszkiem wypijał swój napój, posyłając mi zdezorientowane spojrzenie.
-Wystraszyłeś mnie-usprawiedliwiłam się jak mała dziewczynka, spuszczając głowę w dół. Kubek po kawie został odłożony z cichym brzdękiem na blat koło mnie.
-Dziekuję-Nicholas podniósł delikatnie moją brodę i spojrzał mi w oczy. W swoich miał szalejącą burzę  emocji, których nie umiałam rozpoznać-Iprzepraszam-musnął delikatnie moje usta. Serce zabiło mi tysiąc razy mocniej, ale zanim zdążyłam pogłębić pocałunek odsunął się i wyszedł.
Dlaczego czułam, że to nie były przeprosiny tylko za wystraszenie?

Chce Ciebie obok, Skarbie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz