13 września 1976
Zdyszana podbiegłam do przyjaciółek, które patrzyły na mnie jak na idiotkę. Z resztą - nie dziwię im się. Wczoraj do późnego wieczora siedziałam na moim ostatnim szlabanie u Hagrida. Huncwoci mieli go do końca przyszłego tygodnia i to było naprawdę jedyne co mnie podnosiło na duchu.
- Co Ci się stało, dziewczyno? - Zaśmiała się Anne. Zmierzyłam ją wzrokiem. Pomimo tego, że dziewczyna przeprosiła nas za swoje zachowanie to i tak byłam wciąż na nią zła.
- Granwena jeszcze nie ma? - zignorowałam ją.
- Zgubił się po drodze z randki z pielęgniarką. - wzruszyła ramionami Alice, na co parsknęłam śmiechem.
Ostatnio brunetka zaczęła częściej z nami przesiadywać, a nie ja nawet nie mogłabym na to narzekać, ponieważ bardzo się polubiłyśmy z dziewczyną.
- Jak wczorajszy szlaban? - Zapytała Meadowes, a Anne od razu się spięła. Blondynka wciąż miała mi za złe - chociaż powinna mieć problem do McGonagall - że nie przydzieliła jej do grupy z Potterem.
- Na szczęście to był ostatni. - Westchnęłam. - Moje kolana umierają. - Zaśmiałam się.
Mijały minuty, a ja zaczęłam się poważnie zastanawiać co się stało z profesorem od obrony przed czarną magią. Nawet huncwoci się zdążyli zebrać, oczywiście wzrok Anne od razu się tam skierował i nie dało się jej od nich odciągnąć.
- Myślicie, że przyjdzie? Minęło 15 minut. - Zapytała Alice, na co jak wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia, ale naprawdę nie chce mi się siedzieć dzisiaj na lekcjach.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Rudą Evans? - Zapytał Black, który najwyraźniej usłyszał co mówiłam
- Wciąż tu jestem, Black. Jestem zwyczajnie zmęczona. - Przewróciłam oczami na jego uwagę.
- Idziecie z nami nad jezioro, chłopcy? - Zapytała Anne.
- Dzięki za zapytanie nas o zdanie, Anne. - Zaznaczyła Dorcas, patrząc karcąco na przyjaciółkę.
- Prowadźcie panie. - Powiedział Peter, spoglądając maślanymi oczami na blondynkę.
Zaśmiałam się delikatnie i równo z dwoma brunetkami skierowałyśmy się do naszego pierwotnego celu.
***
Usiadłam wygodnie pod drzewem, tak aby słońce nie świeciło mi w twarz. Pomimo tego, że była prawie połowa września było bardzo ciepło, z czego wiele osób korzystało. W tym momencie było nawet kilka osób, które miały przerwy w zajęciach lub po prostu ich nie miały.
- Robimy coś wieczorem?
- To już zależy co masz na myśli. - odezwała się Dorcas. - Mam jakieś fasolki wszystkich smaków, możemy też w coś pograć.
- Ja odpadam. - Skrzywiłam się na myśl o dyżurze z Potterem. - Mam dzisiaj obchód, pewnie będzie trwał do północy. I ty Potter też! - Zwróciłam się do chłopaka, który siedział trzy metry dalej. Chłopak skrzywił się na moje słowa, ale nie wiem czym to było spowodowane. Szybko zignorowałam sytuację.
- Spokojnie, o północy dopiero będzie się zaczynać zabawa. - Zaśmiała się Dorcas, przez co i mi udzielił się jej humor.
***
Cały dzień minął mi za szybko. Mój dyżur z chłopakiem zbliżał się nieubłaganie. Ostatnio nie spędzałam żadnego wieczoru w swoim dormitorium i naprawdę miałam już dość.
CZYTASZ
Break The Rules | Jily |
FanfictionXX wiek był ciężki zarówno dla mugoli, jak i dla czarodziejów. Nikt nie myślał, że będzie łatwo, ale też nikt, że będzie aż tak ciężko. Czy w czasach Voldemorta, wojny, terroryzowania mugoli i mugolaków, jest czas na żarty oraz miłość? DAWNIEJ; 'TO...