#7

1.8K 147 17
                                    

13 września 1976

Zdyszana podbiegłam do przyjaciółek, które patrzyły na mnie jak na idiotkę. Z resztą - nie dziwię im się. Wczoraj do późnego wieczora siedziałam na moim ostatnim szlabanie u Hagrida. Huncwoci mieli go do końca przyszłego tygodnia i to było naprawdę jedyne co mnie podnosiło na duchu.

- Co Ci się stało, dziewczyno? - Zaśmiała się Anne. Zmierzyłam ją wzrokiem. Pomimo tego, że dziewczyna przeprosiła nas za swoje zachowanie to i tak byłam wciąż na nią zła. 

- Granwena jeszcze nie ma? - zignorowałam ją.

- Zgubił się po drodze z randki z pielęgniarką. - wzruszyła ramionami Alice, na co parsknęłam śmiechem.

Ostatnio brunetka zaczęła częściej z nami przesiadywać, a nie ja nawet nie mogłabym na to narzekać, ponieważ bardzo się polubiłyśmy z dziewczyną.

- Jak wczorajszy szlaban? - Zapytała Meadowes, a Anne od razu się spięła. Blondynka wciąż miała mi za złe - chociaż powinna mieć problem do McGonagall - że nie przydzieliła jej do grupy z Potterem.

- Na szczęście to był ostatni. - Westchnęłam. - Moje kolana umierają. - Zaśmiałam się.

Mijały minuty, a ja zaczęłam się poważnie zastanawiać co się stało z profesorem od obrony przed czarną magią. Nawet huncwoci się zdążyli zebrać, oczywiście wzrok Anne od razu się tam skierował i nie dało się jej od nich odciągnąć.

- Myślicie, że przyjdzie? Minęło 15 minut. - Zapytała Alice, na co jak wzruszyłam ramionami.

- Nie mam pojęcia, ale naprawdę nie chce mi się siedzieć dzisiaj na lekcjach. 

- Kim jesteś i co zrobiłaś z Rudą Evans? - Zapytał Black, który najwyraźniej usłyszał co mówiłam 

- Wciąż tu jestem, Black. Jestem zwyczajnie zmęczona. - Przewróciłam oczami na jego uwagę.

- Idziecie z nami nad jezioro, chłopcy? - Zapytała Anne.

- Dzięki za zapytanie nas o zdanie, Anne. - Zaznaczyła Dorcas, patrząc karcąco na przyjaciółkę.

- Prowadźcie panie. - Powiedział Peter, spoglądając maślanymi oczami na blondynkę.

 Zaśmiałam się delikatnie i równo z dwoma brunetkami skierowałyśmy się do naszego pierwotnego celu. 

***

Usiadłam wygodnie pod drzewem, tak aby słońce nie świeciło mi w twarz. Pomimo tego, że była prawie połowa września było bardzo ciepło, z czego wiele osób korzystało. W tym momencie było nawet kilka osób, które miały przerwy w zajęciach lub po prostu ich nie miały.

- Robimy coś wieczorem?

- To już zależy co masz na myśli. - odezwała się Dorcas. - Mam jakieś fasolki wszystkich smaków, możemy też w coś pograć.

- Ja odpadam. - Skrzywiłam się na myśl o dyżurze z Potterem. - Mam dzisiaj obchód, pewnie będzie trwał do północy. I ty Potter też! - Zwróciłam się do chłopaka, który siedział trzy metry dalej. Chłopak skrzywił się na moje słowa, ale nie wiem czym to było spowodowane. Szybko zignorowałam sytuację.

- Spokojnie, o północy dopiero będzie się zaczynać zabawa. - Zaśmiała się Dorcas, przez co i mi udzielił się jej humor.

 ***

Cały dzień minął mi za szybko. Mój dyżur z chłopakiem zbliżał się nieubłaganie. Ostatnio nie spędzałam żadnego wieczoru w swoim dormitorium i naprawdę miałam już dość.

Break The Rules | Jily |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz