13.

185 4 1
                                    

Lekko drygnęłam.No bo w końcu się trochę przestraszyłam.Dzięki Peter!
Pomyślałam sarkastycznie w myślach.

-Przepraszam,zamyśliłam się trochę.
-Nic nie szkodzi.
-Davida chcę umówić na 25 września.
-Okey.Sprawdzę czy mam wolne miejsce w ten dzień.-po czym poszedł gdzieś na chwilę i zaraz wrócił.
-Tak.Mam wolne miejsce o 20.Pasuje?
-Jak najbardziej-odpowiedziałm lekko podekscytowana.
-A jaki chce mniej więcej tatuaż?-zapytał.
-Tak szczerze nie wiem jaki,nie rozmawiałam z nim o tym dokładnie i szczegółowo.Po prostu to tak na spontanie wyszło że tu się znalazłam,a ma być to niespodzianka,więc nie będę go o to wypytywała bo jeszcze się domyśli lub nabierze podejrzeń.
-Okey.To się dogadam z nim jak przyjedziecie 25-tego.
-No,dobra ja lecę.Dzięki.Trzymaj się i do zobaczenia.
-Wzajemnie.Do zobaczenia.

Wyszłam od Petera i ruszyłam dalej w stronę domu.Już chciałam jak najszybciej się w nim znaleźć.Bo czym dłużej chodzę tym więcej wstępuje w różne miejsca.
Do urodzin Davida zostało 10 dni.
Raczej David nie będzie chciał robić teraz jakiejś iprezy bo Luck jest w szpitalu,a on bez niego na żadne imprezy nie chodzi,ani ich sam też nie robi.
Może to i dobrze,będziemy mieć więcej czasu tylko dla siebie.
Jutro z samego rana idę do Davida,muszę go przeprosić.Bardzo go kocham i nie chce,abyśmy się kłócili przez moje dziecinne zachowanie.
Moje rozmyslanie trwało do tąd aż dotarłam w końcu do mojego domu.
Wyciągnęłam z kieszeni kluczyk do drzwi i je otworzyłam.W domu było zimno no bo w końcu nie byłam w nim już kilka dni.
Dobrze że mam koło kominka jeszcze kilka polanek drewna,więc nie musze iść po nie na dwór.Nic mi się nie chcę.Nie mam humoru.A wszystko przeze mnie.
Włożyłam do kominka kilka polan drewna i na wrzucałam papierów żeby się dobrze rozpaliło.
Już po 20 minutach miałam ciepło w całym domu.
Jestem zmęczona,nie wiem po czym.Dopiero jest około 17.
Ale i tak postanowiłam pójść spać.Rozebrałam się i zostając w samej bieliźnie położyłam się do łóżka i zasnęłam.

Na drugi dzień obudziłam się,bo mój telefon zaczął dzwonić,zaspana spojrzałam na ekran telefonu,był to Dajvi.Odebrałam.
-Cześć obudziłem cię?-zapytał
-No trochę,ale nic nie szkodzi,bo i tak musiałabym zaraz wstawać.
-No dobrze.Przyjdę do ciebie za godzinę.Muszę z tobą porozmawiać.-Powiedział poważnym głosem.Trochę mnie to przeraziło bo nie mam zielonego pojęcia o co chodzi.
-Do zobaczenia.-powiedział i się rozłączył.
Ja szybko się doprowadziłam do porządku i ubrałam.
I równo po godzinie przyjechał Dajvid.
-Cześć.-Siadł obok mnie na łóżku.
-Cześć,tęskniłam.Przepraszam że tak się wczoraj zachowałam.
-Słuchaj Angelika,to nie ma wszystko sensu.Zniszczyliśmy naszą przyjaźń zostając parą.To nie wypali.Nas już nie ma.
-Alee...Dajvid..ja-jaaa- nie dokończyłam bo Dajvid nagle wstał.
-Ja kocham kogoś innego jak ty wczoraj wyszłaś to się wkurwiłem zadzwoniłem po kumpli i zrobiłem impreze,uchlałem się i przespałem się z taką jedną.No i po prostu się w niej zakochałem a ona we mnie.Między nami koniec.Nas już nie ma Angelika.
Pa.-Wyszedł z mojego pokoju,a po chwili usłyszałam jak zamknął,a raczej trzasną drzwi za sobą.

Budzę się.Zrozumiałam że był to tylko sen,ale jeśli teraz nie wyjaśnię tego z Dejvidem to mogę go stracić na zawsze.Szybko zrywam się z łóżka,ubieram się w pierwsze lepsze ciuchy i wychodzę z domu zamykając drzwi na klucz.Nie zważając na nic zaczęłam biec w stronę domu Dajvida było już ciemno tylko latarnie się świeciły bo w końcu było około 20,gdy spałam to czas szybko minął.
Po 15 minutach byłam już przed domem Dajvida.
Złapałam za klamkę,lecz drzwi były zamknięte,ale zawsze przy sobie mam klucz zapasowy,który dał mi Dajvid na wszelki wypadek.I tym wypadkiem
jest ta sytuacja.Otwieram nimi drzwi i wchodzę do środka,zastaje ciszę.Nie ma go w domu albo śpi.Idę od razu w stronę jego pokoju.
Jak on słodko śpi.Postanawiam po cichu położyć się koło niego,ale go nie obudzić i przytulam się do niego.Szepcze mu do ucha.
-Przepraszam.
Miałam nadzieję że go nie zbudzę,ale kto by się nie zbudził jak ktoś się koło ciebie położy i zacznie ci szptać do ucha.
-Boże!Angelika przestraszyłaś mnie!Jak tu weszłaś?-mówi przestraszony Dajvid.
-Miałam klucz zapasowy który mi dałś.Przepraszam nie chciałam,ale przyśniło mi się coś strasznego i nie mogę doprowadzić do tego żebyśmy się roztali.Za bardzo cię kocham.Z każdego dnia moje uczucia do ciebie stają się silniejsze.Przepraszam za moje zachowanie rano.Nie chcę cię stracić za bardzo mi na tobie zależy.
Jeśli chcesz możemy jutro jeszcze raz spróbować.Zrobię wszystko,abyś mi wybaczył.
-Ja ciebie też bardzo kocham i też nie chcę cię stracić.Nie jestem zły na ciebie za twoje zachowanie,bo to normalne.To ja szybko tego chciałem bo myślałem że ty też tego chcesz.Ja poczekam tyle ile będzie trzeba.Będzie gotowa to zrobimy to.-mówi spokojnie.
-Mówisz że zrobisz wszystko żebym ci wybaczył?-zapytał chytrze,aby się upewnić.
-Tak wszystko-potwierdzam.
-No okey.To powiedz mi o co chodzi z Luckiem o co wam poszło?
-Ymmm...Tego akurat nie mogę ci powiedzieć,bynajmniej nie teraz.
-To ci nie wybaczam.
-No dobrze...-poddałam się bo już i tak dłużej bym tego nie ukryła.
-No więc...-zaczęłam-Bo jaa...z Luckiem...
-Czy ty i Luck byliście razem?-zapytał z lekkim zdziwieniem i niedowierzaniem.









PRZEPRASZAM ŻE TAK DŁUGO NIE BYŁO ROZDZIAŁU,ALE BRAK WENY I CZASU.
OBIECUJĘ ŻE TO NADROBIĘ. ♥

NiedostępnyWhere stories live. Discover now