Dutrix

419 21 7
                                    

- Idźcie sprawdzić na wieżach, ja się zajmę gabinetem.
Po chwili było słychać już tylko stukot obcasów na schodach, gdy po nich wchodziła. Czekał na nią.
*******
Wszystko się zaczęło, gdy ona miała 17 lat. Zaczynała wtedy 7 rok nauki w szkole magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. Wtedy zaczęła też na niego zwracać większą uwagę. On także się nią zainteresował.
Kto by mu się dziwił. Jak na 17-latkę, wyglądała bardzo dorosło i kobieco. On, co prawda, miał już swoje lata. Ona o tym wiedziała, lecz nie bardzo jej to przeszkadzało. Mimo iż był stary, musiała przyznać, że był na swój sposób pociągający.

*******

Wiecie już o kogo chodzi? Jeśli nie, to informuję, iż ta historia opowiada o Bellatrix i Dumbledorze.

*******

- Panno Black, dyrektor pani szuka.

- Mnie? Dlaczego?

- Jak pani tam nie pójdzie to się pani nie dowie.

*******

<puk, puk>

- Proszę wejść!

- Podobno chciał mnie pan widzieć?

- Ależ tak. Zauważyłem, że zmieniła się pani przez wakacje.

- Naprawdę? No cóż... pan się wcale nie zmienił.

- W moim wieku za późno na zmiany. Jestem stary i samotny. A pani? Zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że nie ma pani chłopaka.

- To bardzo osobiste, ale... nie. Z nikim nie chodzę.

- Można wiedzieć dlaczego?

- Bo pewien starzec zawrócił mi w głowie.

*******

Romans kwitł. W każdej wolnej chwili Bella przybiegała do dyrektorskiego gabinetu, do swojej miłości.

*******
Minął rok szkolny, więc nasi bohaterowie postanowili wybrać się na wspólne wakacje. Albus nie mógł oczywiście być sobą, więc używał różnych zaklęć i eliksirów, by tylko móc być z ukochaną. Raz nawet zamienił się w kobietę, by pójść z Bellatrix do SPA. Oczywiście sam ją tam wywlókł, bo ona stwierdziła, że to mugolskie, więc nie ma mowy by się tam wybrała.

*******

Koniec wakacji-koniec miłości. Przynajmniej według Belli i Albusa. Możecie mi wierzyć, że ich rozstanie było bardzo, ale to baaaardzo czułe.

*******

-Idźcie sprawdzić na wieżach, ja się zajmę gabinetem. Po chwili było słychać już tylko stukot obcasów na schodach, gdy po nich wchodziła. Czekał na nią. Czuł, że oto nadeszła chwila, której tak się obawiał przez lata. Chwila, w której kobieta jego życia go znienawidzi. Wiedział, iż Bellatrix wyszła za Rudolfusa Lestrange'a, wiedział, że to nie był jej wybór i ślub odbył się wbrew jej woli, ale zdawał sobie także sprawę z tego kim się stała. Morderczynią. Najzagożalszą śmierciożerczynią. Najwierniejszą sługą Lorda Voldemorta. Wariatką. Groźnym przeciwnikiem. Zdolną czarownicą. Wiedźmą. Jednak nie potrafił przestać jej kochać.

*******

-Albusie...
Odwrócił się by spojrzeć na to wcielenie piękna, jednak nie patrzył jej w oczy. To ona. Jego ukochana. Jego serce. Jego diabeł wcielony, a zarazem prawdziwy anioł. Jego słabość. Jego sen i koszmar. Bellatrix.
- Spójrz na mnie...proszę... - uwielbiał gdy przeciągała samogłoski i niemal syczała przy wszystkich "rz", "s", "sz"...
Uwielbiał ją całą.
Spojrzał prosto w te niemal czarne tęczówki, te idealnie ciemne źrenice i musiał użyć całej swojej wewnętrznej siły, by jednym krokiem nie pokonać dzielącej ich odległości i nie wpić się w te krwistoczerwone usta...
- Musimy porozmawiać moja droga.
Powiedział to tak oficjalnym tonem, że poczuła się zagubiona.
- Stało się coś co nie powinno mieć nigdy miejsca.
- Albusie, o czym ty mówisz?
Milczał. Bał się, naprawdę się bał tego, jak ona zareaguje na to co miał jej do powiedzenia.
- Bo widzisz...

*******

- Jak mogłeś?! Nie dotykaj mnie! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! -wrzasnęła i wybiegła, trzaskając przy tym drzwiami. Nie mogła mu tak po prostu wybaczyć tego co zrobił. Myślicie pewnie, że ją zdradził? Ha! Bynajmniej. On zrobił coś o wiele gorszego. Zdradę by przełknęła niemal od razu, ale tego...

*******

Biegła i biegła i nie myślała się zatrzymać. Gnała wciąż przed siebie, byle tylko dalej od niego. Byle dalej od człowieka, przy którym pierwszy raz w życiu poczuła się wyjątkowa i chciana. Jeszcze rano myślała nad tym jak to będzie gdy w końcu sie spotkają. Jak ją obejmie, przytuli, pocałuje... Jak uciekną gdzieś daleko, byleby tylko być razem. A teraz? Teraz w jej głowie było tylko " nie zwalniaj, nie zatrzymuj się, musisz biec dalej", tak jakby nawet jej ciało wiedział iż nie wolno mu się zmęczyć. Nie miała pojęcia ile tak już biegła, ale, wbrew wszelkim instynktom, zatrzymała się i rozejrzała. Kompletnie nie wiedziała gdzie jest. Nagle przypomniała sobie, że może się przecież teleportować, więc tak zrobiła.

*******

Mijały dni, tygodnie, miesiące. Wojna się skończyła, Czarny Pan gdzieś zniknął, a większość śmierciożerców wylądowała w Azkabanie, w tym Bella.

*******

15 lat później, Wieża Astronomiczna, Hogwart, końcówka roku szkolnego

- Draco.
- Z kim rozmawiałeś? Kto tu jest?
Zapewne wszyscy pamiętajcie tę rozmowę. Zapewne też pamiętacie moment, w którym do młodego Malfoya dołączyła reszta świty Lorda Voldemorta.
Nie mogła umknąć wam też krótka wymiana zdań między dyrektorem i jedyną obecną tam kobietą, ale czy ktoś z was wiedział, że za tymi słowami kryły się lata cierpień, niewiedzy i niepewności? U niej, bo nie potrafiła wybaczyć mu tego vo zrobił. U niego, bo ciągle miał nadzieję, która zaczęła go niszczyć. Słowami "obawiam się, że mamy niewiele czasu" Bella dała do zrozumienia Albusowi, iż nie chce go znać i nie jest w stanie,a wręcz nie może przeboleć tego co jej zrobił. Równie dobrze mogła powiedzieć "wal się stary dziadzie, między nami definitywny koniec, a zresztą i tak zaraz zginiesz, więc nawet nie będę musiała o tobie pamiętać. Jesteś dla mnie nikim". On zrozumiał, więc jedynym co mu zostało to prosić Severusa Snape'a o śmierć. Nie miał już dla kogo żyć.

*******

Całą resztę historii znacie. Dwa lata po śmierci Albusa Dumbledore'a rozegrała się bitwa, w której zginęło wielu czarodzieji, a między innymi: Remus Lupin, Nimfadora Lupin, Fred Weasley, Lavender Brown, Frenir Greyback, Tom Marvolo Riddle aka Lord Voldemort, a także Bellatrix Lestrange z ręki Molly Weasley.
Jednak zostało pewne niedopowiedzenie.

*******

18 lat wcześniej w gabinecie Albusa Percivala Wulfryka Briana Dumbledore'a

- Bellatrix muszę ci coś powiedzieć.
- To mów.
- Jest pewna sprawa, która powinna zostać wyjaśniona.
- Albusie...mógłbyś już przestać owijać w bawełnę i powiedzieć o co ci na Merlina chodzi?!
- Chodzi o twoich rodziców.
- Rodziców? Oni nie żyją od 5 lat!
- Bochodziotożetojaichzabiłemznadziejążedziękitemubędziemymoglibyćrazem.
- Ej, ej, ej! Zwolnij! Nie nadążam. Zgubiłam się gdzieś przy "to ja".
Wziął głęboki wdech i odsunął się od niej odrobinę.
- To ja jestem odpowiedzialny za śmierć twojej matki i twojego ojca. Ja ich zabiłem.
Szok na był tak dla niej tak wielki, że aż się zachwiała. Albus chciał ją złapać, by nie upadła, ale ona go odepchnęła i krzyknęła ledwo powstrzymując łzy:
- Jak mogłeś?! Nie dotykaj mnie! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!
Tak naprawdę dopiero w tamtej chwili stała się potworem.

#######
To moja pierwsza miniaturka, więc liczę na wyrozumiałość. Miniaturki będą się pojawiać średnio raz na miesiąc, chyba, że wcześniej będę mieć przypływ weny. Jeśli chcecie poczytać o jakimś parringu dajcie znać w komentarzach, a tymczasem ja się żegnam. Pa!

Chore parringi z HPNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ