☆ Prolog ☆

377 46 13
                                    


Był słoneczny, lecz chłodny wrześniowy poranek.
Godzina tak wczesna, że wszyscy jeszcze spali. Wszyscy, oprócz Feliksa Łukasiewicza.
On, gdy tylko dowiedział się
o tym, że Ivan uznał niepodległość  Litwy, postanowił od zaraz
przyjechać do Moskwy i spotkać swojego przyjaciela sprzed lat.

Parę godzin później był już na miejscu, na stacji kolejowej gdzie czekał na swojego Torisa jeszcze ponad godzinę.
-Co jest... Liciu, martwię się...- Szepnął pod nosem.
Prawie w tym samym momencie, gdy Polak zaczął zapalać papierosa, zaraz przed nim zatrzymał się duży, czarny samochód.
Wyszedł z niego, a właściwie został wypchnięty, nie kto inny, jak Toris.
Dziewczyna która go tu przywiozła, krzyknęła coś jeszcze po białorusku i odjechała.
Feliks podbiegł do bruneta i popatrzył mu w oczy.
-Licia... tęskniłem, tak bardzo teskniłem
-Ja tez teskniłem, każdego dnia o tobie myślałem...- odpowiedział Toris, przytulając Łukasiewicza.
Blondyn nie chciał go puścić. Nie wiadomo czy dlatego, że tak mu brakowało przyjaciela, czy żeby Litwa nie zobaczył łez, które zaczęły nagle spływać po jego twarzy.
-T-totalnie, to trochę się spóźniłeś, za pięć minut mam pociąg z powrotem do mojego kraju... ale to nic.- powiedział Polska, patrząc Litwinowi w oczy.
-Nigdy nie pozwól mi odejść, Feliks- powiedział cicho Toris.
-Nie mam zamiaru cię stracić.- Polak lekko się uśmiechnął.

Stali tak chwilę, delikatny wiatr rozwiewał im włosy. Prawie tak jak wtedy, gdy jeszcze byli młodzi i siedzieli na łące, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Bez trosk, bez problemów, mimo iż wiedzieli, że nic nie jest wieczne.

Milczenie przerwał im pociąg, który zatrzymał się na peronie obok. Konduktor krzyknął "Pociąg do Warszawy odjeżdża za pięć minut!"
-Feliks... chyba już musisz iść. Dziękuję, że spotkałeś się ze mną. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Żegnaj.- powiedział Toris takim głosem, jakby miał zaraz zacząć płakać.
Konduktor po raz drugi zaczął wołać pasażerów jadących do stolicy Polski.
-Generalnie, Liciu, nie mam zamiaru się żegnać.- odpowiedział szybko blondyn, po czym złapał przyjaciela za rękę i zaczął gdzieś biec razem z nim.
Gdy dotarli na miejsce, Polak wepchnął Litwina do pociągu.
-Co ty robisz?- zapytał zdziwiony brunet.
-To, na co czekałem przez te wszystkie lata.- Feliks się uśmiechnął.
Drzwi pociągu zamknęły się.
Ostatnie słowa konduktora brzmiały "Następny przystanek: Warszawa!"

----------------
No więc, co by tu dużo mówić.
To jest prolog do mojego pierwszego, opublikowanego tu opowiadania.
Mogło się wkrasc trochę błędów gramatycznych, gdyż pisze z telefonu z powodu, że mój komputer postanowił się popsuć. ヽ(>Д<)ノ
W każdym razie, serdecznie dziękuję za przeczytanie. Mam nadzieje ze pomysł się podoba. Gdy już będę miała możliwość poprawię wszystkie fragmenty, które są napisane niezbyt poprawnie.
Właśnie, na początku myślałam tez nad tytułem Przystanek Warszawa, co myślicie? A może jakieś inne pomysły?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 27, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Never let me go || LietPol || APH ||Where stories live. Discover now