Przystojny kelner

26 3 0
                                    


Nieznany : Oj znasz mnie bardzo dobrze ;* 

Podniosłam się z krzesła i poszłam do pokoju. Zaczęłam go sprzątać myśląc, że zapomnę o wszystkim, co się ostatnio dzieje. Jak dla mnie to o wiele za dużo. Usiadłam przy biurku i zaczęła przeglądać portale społecznościowe. Jak zwykle nic ciekawego. Gdy już miałam się wylogować, ktoś do mnie napisał. 

Matthew: Witaj piękna! 

Spojrzałam na jego zdjęcie i aż zabrakło mi powietrza. Na ekranie laptopa zobaczyłam przystojnego blondyna o mocno zarysowanej twarzy, pełnych ustach i ciemnych jak węgiel oczach. Na zdjęciach wyglądał jak model, ale zapewne to tylko typowy fejk. A takich na świecie nie brakuje. Aż szkoda im odpisywać. Ale tego dnia i tak nie miałam nic ciekawszego do robienia, zważywszy na to, że była sobota. 

Melissa: A no witam pana! Co cię do mnie sprowadza?

W błyskawicznym tempie odpowiedział.

Matthew: Twoje piękne zdjęcie. Masz ochotę popisać? 

Melissa: Jeśli nie jesteś zboczeńcem to mogę :D

Matthew: O to się nie musisz martwić.

Melissa: No to się cieszę.

Pisaliśmy ze sobą jakieś 2-3h. Bardzo się wciągnęłam pisząc z nim. Dowiedziałam się, że jak był mały to wciągnął cynamon i musiał jechać na pogotowie. Albo, że jego babcia robi najlepszą szarlotkę ever. Najdziwniejsze jest to, że mieszka nie daleko mnie. I dziwi mnie to, że nigdy się z nim nie widziałam. Te jego węglowe oczy. Mogłabym w nie patrzeć godzinami. Melissa ogarnij się znasz go dopiero parę godzin! No niestety odkąd pamiętam zawsze podobali mi się blondyni, a jeszcze z brązowymi oczami, to już w ogóle. Powiedział mi też, że ostatnio kilka razy przechodził koło mojego domu ale o tym nie wiedział. Ale teraz już wie! 

Matthew: Wiem, że nie znamy się długo, ale może chcesz się spotkać, bo jednak wolę rozmawiać niż pisać. 

Melissa: Powiem ci jutro, dobrze? Bo miałam z koleżanką iść na zakupy a chyba nie chcesz iść z nami.. - Zaśmiałam się do ekranu monitora

Matthew: No ci powiem tak średnio lubię zakupy, ale jakbym był sam z tobą, to czemu nie. 

Melissa: No więc jeśli nie jutro to za tydzień ci pasuje? 

Matthew: Zawsze :D 

Melissa: No to fajnie.

Pisaliśmy tak jeszcze parę godzin. Kiedy dochodziła 17 musiałam się odświeżyć, bo obiecałam Marry, że pójdziemy do dzisiaj wieczorem do klubu. Postanowiłam, że już czas iść sie trochę odpicować. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wychodząc z kabiny, wytarłam się mięciutkim ręcznikiem i ubrałam w bieliznę. Stanęłam przy lustrze i zaczęłam się malować, żeby chociaż trochę wyglądać jak człowiek. Po skończonym makijażu rozpuściłam wcześniej spięte włosy i zaczęłam kręcić na lokówce. Wraz z nadejściem 18 mój strój był już gotowy. Wyjęłam z szafy moje ulubione czarne czółenka, które idealnie pasowały do mojej stylizacji. Czerwona sukienka, sięgająca do kolan, świetne komponowała się z moimi lokami i czarnymi obcasami. Kiedy już miałam dzwonić do Marry, zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, a w nich zobaczyłam Marry z jakimś chłopakiem. 

- Dlaczego nie zostałam powiadomiona, że zabieramy ze sobą towarzystwo?!? - powiedziałam oburzona, bo wiem, że teraz spędzę tę zabawę na kanapie siedząc i patrząc na tańczących i upitych ludzi.

- Bo nie spytałaś, skarbie, nie gniewaj się. Spokojnie nie zapomniałam o tobie. Wszystkiego dowiesz się na miejscu. - powiedziała tajemniczo poruszając brwiami.

- Zaczynam się bać twoich planów, które są zazwyczaj straszne. - powiedziałam, mrużąc oczy.

- Luzik arbuzik, tym razem będzie dobrze, obiecuje  - mówiła, biorąc mnie za rękę do samochodu. 

Wsiadłyśmy razem z chłopakiem, o ile dobrze pamiętam, ma na imię Drake. Jest umięśniony i wysportowany, co widać po jego sylwetce i jego torsie, który odbija się na koszulce. Był brunetem, o jakże błękitnych oczach, które przypominały morze.

Kiedy dojechaliśmy na parking okazało się, że ten klub jest nie daleko mojego domu to jakieś 5-10 minut drogi. Oj będę tu częściej wpadać, jeśli to jest tak blisko..pomyślałam. Kiedy przekroczyliśmy wejście do klubu, od razu poczułam zapach papierosów i alkoholu. Tego nie dało się ukryć. Kiedy kelner przyszedł do nas odebrać zamówienie wybrałam mochito, które kochałam. Spojrzałam dokładnie na całe pomieszczenie. Było ono idealnie zagospodarowane. Widać, że ktoś miał głowę do tego. Szare ściany świetnie komponowały się z białymi obramowaniami obrazów wiszących na ścianie. To miejsce miało swoje mega uroki. Może było tu czuć dużo alkoholu i fajek, ale miejsce boskie. 

Kiedy tak rozmyślałam, kelner przyniósł mi moje zamówienie. Zbadałam go wzrokiem. Był bardzo przystojny. Miał niebieskie oczy, podobne do morza. Jego ciemna grzywa lekko opadała na twarz. Można było także zauważyć u niego delikatny zarost, który dodawał mu sekspilu. Chciałabym go poznać bliżej no ale..

- Czy coś się stało? - zapytał mnie zdezorientowany, bo hello cały czas mu się przyglądałam.

Pokręciłam na znak zaprzeczenia i odebrałam od niego trunek. Ojj ten klub będzie moim ulubionym. Wypiłam trochę napoju procentowego i poczułam jak ogarnia mnie ciepło od środka. Kocham to uczucie

Po opróżnieniu szklanki zaczęłam szukać 


*********


No witam! 

No to mamy kolejny rozdział :3

Jak myślicie kim jest kelner?

Do zobaczenia ;*

W blasku słońca(w trakcie poprawy)Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu