Ślepa miłość 1

62.1K 2K 158
                                    

Czy miłość mogła być aż tak ślepa? Czy ona zawsze musiała cierpieć przez tego faceta? Boże za jakie grzechy? Drużba pana młodego był cholernie irytującym facetem. Nick Montgomery koszmar jej życia i jednocześnie jej miłość, właśnie dostał przepustkę z bazy wojskowej na ślub własnego brata, ale już na dzień dobry potraktował ją jak rozkapryszone dziecko.

To nie było nic nowego, wiecznie traktował ją z góry, ale miała zamiar przeżyć ten ślub i na tym koniec.

Melinda jako druhna siostry cierpiała katusze przy tym cholerny ołtarzu. Najchętniej uciekłaby gdzie pieprz rośnie, ale przecież nie mogła odmówić, ale chyba powinna. Jej młodsza siostra wychodziła za mąż za faceta, którego złapała na dziecko. Tom był tak ślepy, że nawet nie wiedział, że został zmanipulowany. Ponoć miłość bywa ślepa. A kim ona jest, żeby znowu go uświadamiać? Przecież już raz ją wyśmiał i tak samo zrobił jego brat. Nick wręcz stwierdził, że była zazdrosna i chciała zniszczyć szczęście własnej siostrze. Skoro tak postawili sprawę, nie pozostało jej nic innego, jak usunąć się w cień. Po ślubie pojawi się tylko na chwilę na weselu i zniknie z ich życia - to był jej plan.

Nie mogła patrzeć na Nicka, który nią gardził, mimo iż ona go kochała. Poza tym był wkurwiającym dupkiem, na każdym kroku pokazującym jej, że była gorsza od siostry. Wszyscy faceci kochali się w Sarze i on chyba też. Gorycz wypełniła jej ciało. Ale ona, Melinda Rourke, nie miała zamiaru dać sobą już więcej pomiatać. Nikt nie będzie jej mówił, że była gorsza od siostry, tylko dlatego, że nie wyszła jeszcze za mąż. Dwadzieścia cztery lat to nie jest wiek starczy, więc daleko jej do staropanieństwa.

- Idziesz?- usłyszała koło siebie ten wkurzający ton głosu, który brzmi bardziej jak rozkaz niż prośba.

- Tak- ucięła krótko i ruszała za resztą gości tak szybko, jakby gonił ją sam diabeł.

W tłumie ludzi dostrzegła swojego przyjaciela, który czekał na nią przy swoim aucie. Znali się od dziecka i wiedział również o jej miłości do Nicka, a co za tym idzie również to, jak tamten ją traktował, bo byli kumplami.

- Jak się trzymasz, skarbie?- Zawsze odzywał się do niej pieszczotliwie.

- Mogłoby być lepiej. - Wzruszyła ramionami.

- Dobra wsiadamy, bo Pan Irytujący rusza w naszym kierunku.

- Ciekawego czego chce?

- Po jego minie, raczej nic dobrego. - Przyjaciel odpalił silnik i szybko wyjechał z kawalkady stojących aut.

Niestety musieli przejechać na drugi koniec miasteczka, żeby dostać się na wesele. Rodzice zapłacili majątek, ale stać ich było, byli tak samo bogaci jak rodzice Toma.

- Pora się schlać, Mel.

- Chętnie, ale niestety zaraz po przemowie i pierwszym tańcu zmywam się stąd.

- Czyli jednak wyjeżdżasz?

- Tak, nie zostanę w tym mieście dłużej niż to konieczne.

- Twoi rodzice się wkurzą.

- Oni wiecznie są ze mnie niezadowoleni, więc co za różnica?

- W takim razie pierwszy taniec należy do mnie.

Oboje wysiedli z auta i ruszyli do wielkiego namiotu, w którym odbywało się wesele. Całe rzędy krzeseł i stołów, girlandy kryształów oraz kwiatów zdobiły to miejsce. Cukierkowo, że aż rzygać się chciało. Mel trzymając się ramienia Matheo, ruszyła z nim na wyznaczone miejsc. Po drodze zgarnęli szampana, a państwo młodzi zajęli swoje miejsca i niestety jako druhna siedziała zaraz obok siostry. W pewnym momencie jej uwagę przykuł Nick Montgomery, którego sylwetka wypełniła przestrzeń na wejściu do tego miejsca. Wyglądał jakby kogoś szukał, bo uparcie rozglądał się po wszystkich stolikach. Kiedy w końcu jego wzrok skrzyżował się z jej, ruszał w ich kierunku, co napawało ją lękiem. Ale przecież był drużbą pana młodego, więc będzie siedział z drugiej strony i to była jedyna pozytywna rzecz w tym dniu.

- Mat, jak coś to staniesz w mojej obronie?- dopytywała przyjaciela, który dostrzegł idącego w ich kierunku kumpla.

- Oczywiście skarbie. Jednak myślę, że minie nas i jak zwykle okaże swoją pogardę dla naszej dwójki. - Pochylił głowę, a jego usta musnęły policzek Mel, co ją zdekoncentrował na tyle, że nie zauważa przystającego obok Nicka.

- Jesteś kochany - wypowiedziała to niezbyt głośno, ale i tak usłyszała za sobą groźny pomruk. Obróciła głowę i zamarła. Czego on mógł chcieć?

- W czym możemy ci pomóc?- zapytał uprzejmie Mat.

- W niczym - rzucił oschle i wbił wzrok w Mel niczym sztylety w ciało przeciwnika, po czym z miną pokazującą dezaprobatę odszedł.


***********************************

Rozdziały będą w miarę możliwości poprawiane. Także wszystko pojawi się jeszcze raz;)

Gdybyś tylko mnie pokochał - Love-hate, Hate-love.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz