Prolog - Zstąpienie

32 3 0
                                    

Dzień jak codzień. Wszyscy tłoczyli się na ulicach, spiesząc się każdy do swoich spraw. Żaden człowiek nawet nie zwrócił uwagi na chwilę, w której czarne chmury przysłoniły niebo.
Żaden człowiek. Ale każdy Anioł owszem. Coś dziwnego działo się ze światem. Ludzki gatunek nawet by tego nie zrozumiał. Ale Anioły wiedziały co się święci.
To Demony zstąpywały dziś na ziemię, do świata ludzkiego. Demony z Piekielnych Chmur, gorsze od Diabłów zamieszkujących podziemne piekło. Potrafiły niszczyć i kontrolować żywioły. Potrafiły zabierać magię ze świata i toczyły odwieczną wojnę z Aniołami.
Mignęła pierwsza smuga ognia i wniknęła w jakiegoś nastoletniego chłopca. Kolejne wstąpywały w innych ludzi, gnieżdżąc się w ich duszach. Jedna smuga spokojnie sunęła ku Kyoko, która z niedowierzaniem patrzyła na to, co się działo. I była jedynym człowiekiem, którego to wszystko obchodziło.
Ognista smuga wniknęła w ciało trzynastoletniej Kyoko Morri, opartej o ścianę kamienicy. I tylko anioł Ryuichi zapamiętał ten moment. Bo choć anielskie prawo zabraniało bratać się z ludźmi, on zakochał się w dziewczynie, z którą chodził do klasy. Jednak teraz wszystko stało się trudniejsze. Bo prawo zabraniało stykać się z Demonami, a już szczególnie z tymi z Piekielnych Chmur.
Anioł dostrzegł ognisty błysk w oczach Kyoko. Wrogi, nieobliczalny błysk. I już czuł, że nie powinien, a przede wszystkim nie umiałby jej uratować.
* * *
Czułam, że coś jest nie w porządku. Czarne chmury przysłaniające niebo w środku dnia. Ogniste smugi w zawrotnym tempie przemykające między ludźmi i wnikające w nich. Kilka osób wpatrzonych w to zjawisko z równie niedowierzającymi minami, co moja. Wśród nich był i Ryuichi, chłopak z mojej klasy, cieszący się popularnością wśród dziewczyn.
Białe, krótkie włosy poddające się podmuchom świszczącego wiatru. Blada skóra. Błękitne oczy o głębokim, aksamitnym spojrzeniu. Nos lekko zadarty. Silny, szczupły i wysoki nastolatek. Jasnoszara bluza zapięta pod szyję. Ciemne jeansy idealnie kontrastujące z jasną górą, a na nogach szaro-niebieskie adidasy.
Ten chłopak był chodzącym ideałem. Ale ja i tak nie miałabym szans w tym wianuszku dziewczyn, które go otaczały.
Teraz te błękitne oczy były przepełnione smutkiem, a ich spojrzenie spoczywało na mnie. Przeszedł mnie dreszcz. Poczułam, jakby coś gorącego umościło się w moim sercu i nagle ostygło. Na chwilę, dosłownie na ułamek sekundy, świat w moich oczach zrobił się czerwony, a zaraz potrm wrócił do normalnych barw.
Smugi ognia znikły. Wiatr rozwiał czarne obłoki. Wszystko znów było takie jak dawniej. Ale ja czułam, że coś jest nie tak.
Osunęłam się na ziemię, opierając głowę o zimne cegły ściany kamienicy. Byłam zmęczona, okropnie zmęczona.
- Kyoko! - Krzyknął ktoś. Po chwili zobaczyłam nad sobą Ryu. - Kyoko, nic ci nie jest?
- N-nie... chyba... - szepnęłam niepewnie. Czułam się coraz gorzej. Coś było na rzeczy.
- Zaniosę cię do domu. Nie martw się. Nic ci nie będzie - powiedział stanowczo i podniósł mnie, jakbym nic nie ważyła.
Ostatnie co ujrzałam nim oczy mi się zamknęły, to nieprzychylne spojrzenia niektórych ludzi, kierowane w stronę Ryuichi'ego.

Dusza DemonaWhere stories live. Discover now