Rozdział 2

1.8K 182 14
                                    

- Cześć malutki - kucnęłaś przy zwierzaku i wpatrywałaś się w niego. Na twoje oko jeż był młody, mógł mieć nie więcej niż dwa lata. Ostrożnie i powoli wyciągnęłaś do niego rękę, chcąc pogłaskać go po kolcach. Zwierzę  zaczęło się do ciebie zbliżać i ocierać główką o twoją dłoń. W odpowiedzi na ten gest, drugą dłonią podrapałaś jego podbródek.  Zaśmiałaś się cicho.

- Lubisz pieszczoty co? - kontynuowałaś drapanie i po chwili pogłaskałaś jego kolce. Musiałaś przyznać, iż kolce jeża były przyjemne w dotyku, w dodatku w ogóle nie kłuły. - Słodki jesteś .Może zabiorę cię do domu ? Oczywiście po kryjomu, żeby nikt nie widział - wzięłaś nowego towarzysza w ręce i wróciłaś na ławkę.  Kochałaś zwierzęta i za każdym razem kiedy na nie spoglądałaś od razu chciałaś je mieć w domu. Był tylko jeden problem. Często przecież wyjeżdżałaś w trasy koncertowe i rzadko bywałaś w swoim domu. Zwierzę czułoby się tam bardzo samotne i smutne. Ale ten jeż był malutki i bez problemu mogłaś go schować , nawet w swojej torebce.

,, Trzeba by go tylko dobrze ukryć, by nikt o nim się nie dowiedział .'' przemknęło ci przez myśl.

Ale co to za problem dla sprytnej  nastolatki ?

Schowałaś jeża do jednej z toreb , tej która zawierała płyty z muzyką Chopina i Vivaldiego. Jako pianistka słuchałaś tych kompozytorów całymi godzinami, wsłuchując się w ich muzykę. To właśnie dzięki nim  czerpałaś każdy pomysł na nowy utwór. Mimo, iż minęło kilkanaście lat , nadal ich uwielbiałaś i podziwiałaś. Każdego dnia ćwiczyłaś by stać się tak samo sławna jak oni i w końcu osiągnęłaś to marzenie. A nie każdemu się to udaje.

Spojrzałaś na zegarek na twojej prawej ręce. Zegarek wskazywał na  godzinę siedemnastą. Miałaś jeszcze dwie godziny i do tego czasu postanowiłaś wrócić do domu by się ogarnąć przed koncertem  .

Zabrałaś  swój  bagaż, po czym ruszyłaś na przystanek autobusowy , by tym razem wrócić do domu zwykłym środkiem transportu. Często tak robiłaś , gdyż uważałaś się za zwykłą nastolatkę, o po prostu niezwykłym talencie, który Bóg podarował tobie bez powodu. Po za tym czasem denerwowały cię spojrzenia innych patrzących na ciebie , jakby chcieli pożreć cię w całości , gdy przejeżdzałaś obok nich limuzyną.

W autobusie przez całą podróż słuchałaś muzyki klasycznej z telefonu i głaskałaś swojego pupilka. Co chwilę patrzyłaś na niego, sprawdzając , czy przypadkiem nie zamierza uciec. Nic z tych rzeczy. Mały jeż  był bardzo grzeczny , cicho popiskiwał i niezamierzał nawet opuścić miejsce swojego pobytu. Ulżyło tobie.

****

- Już jestem ! - zawołałaś wchodząc do środka apartamentu. Zanim jednak postawiłaś kolejny krok, przed tobą pojawił się Marek. Wyglądał na trochę zmartwionego.

- [ imię], ile razy mówiłem , żebyś dzwoniła gdy zamierzasz wracać? Jesteś zbyt cenna dla nas , by wracać tak po prostu publicznym autobusem !

- Przecież żyję i nic mi nie jest, zobacz ! - podniosłaś ręce wraz torbami i odwróciłaś się dookoła.  Minęłaś menadżera i weszłaś na górę po schodach, zanim ten zdążył coś  jeszcze powiedzieć.

- Utrapienie z nim .. - parskęłaś i rzuciłaś siatki na łóżko. Zapomniałaś jednak o zwierzaku i szybko pobiegłaś do niego, aby zobaczyć czy nie zrobiłaś mu żadnej krzywdy. Jeż wylazł ze środka potrząsając głową i wpatrywał się w ciebie, siedząc na łóżku.

- Czas nadać ci jakieś imię, tylko jakie? - spytałaś samą siebie , pogrążając się w myślach. - Rocky, Sam, Black? Nie, nie pasują do ciebie. Już wiem !  - krzyknęłaś trochę zbyt głośno. - Będziesz się nazywać Hyde! Podoba ci się ?

Zwierzątko pokiwało głową radośnie machając łapkami.

- Widzę , że mnie rozumiesz , coś podobnego! - uśmiechnęłaś się do Hyde' a. - Jesteś głodny?

Jeż zaprzeczył .

- Wiesz co nagle sobie przypomniałam, że mam gdzieś klatkę w pokoju. Poczekaj muszę ją znaleźć . Trzeba przecież gdzieś cię schować , gdy ja będę się przebierać !  Nie ruszaj się tylko!

Podeszłaś do hebanowej  ogromnej szafy na poszukiwanie przedmiotu. Kiedyś  w wieku trzech dostałaś tą klatkę, gdy twoi rodzice wrócili z Jamajki z królikiem jamajskim, ale gryzoń szybko zmarł i klatka została od tamtego czasu, zupełnie pusta. Dziś jednak znowu stała się przydatna.

Poszukiwania  wśród ubrań zajęły tobie kilkanaście minut, lecz nareszcie znalazłaś to co szukałaś. Wzięłaś uchwyt  w klatce w prawą dłoń i odwróciłaś się do zwierzaczka.

Zaskoczyło cię jednak to, że  na łóżku nie znajdowało się zwierzę , tylko blondwłosy mężczyzna z trzema czarnymi pasemkami o czerwonych oczach.

- Kim ty jesteś ? - spytałaś zszokowana, upuszczając klatkę na podłogę.


****

Oto i kolejny rozdział , podoba cię ? :)

Lawless x Reader Kontrakt Where stories live. Discover now