Ludzie to d n o

13.2K 515 9
                                    

Szkoła średnia, jak kto woli- liceum. Każdy dzień był dla mnie okropną męczarnią; nie lubię ludzi. I z tego co zauważyłam, oni też za mną nie przepadają.
Zawsze znalazł się ktoś komu nie pasowało to jak danego dnia się ubrałam, albo jak tragicznie wyglądają moje włosy i musiał wygłosić to na forum. Ludzie są okropni. Tyle w temacie.
Mam jedną koleżankę, z którą, chociaż mocno się różnimy, uwielbiam spędzać czas. Połączyło nas głównie chyba to, że nikt nas nie lubi i jesteśmy wyrzutkami szkolnego społeczeństwa.
Niestety dzisiaj była nieobecna, co oznaczało, że sama będę musiała użerać się z docinkami, wyzwiskami i kuśtykańcami innych. Tyle przeżyłam, więc nie był to dla mnie problem, jednak niepokoiłam się. Missy nie odpisywała mi od wczoraj wieczora. Nie było opcji, żeby była na mnie zła, bo przecież o co? Muszę zapalić.

Do: Fryta
Coś się stało? Dlaczego nie odpisujesz?

Do: Fryta
Martwię się, Missy.

Do: Fryta
Błagam odpisz, bo zwariuje!

- Proszę, proszę, proszę... Kogo my tu mamy? Casey Monroe na papierosku? Od jak dawna palisz, słoneczko?- przewodniczący klasy usiadł obok mnie na ławce przed szkołą.

- Od gimnazjum, jełopie.- wyciągnęłam w jego stronę prawie pełną paczkę papierosów.

Z Dickiem Graysonem znałam się od podstawówki. Zawsze był szczery, aż do bólu i otwarty na problemy innych, ponad to był, tak zwaną, duszą towarzystwa. Nie dziwię się, że wybrali go na przewodniczącego.

- Jak ty mnie dobrze znasz, słońce.- wyciągnął jednego i od razu odpalił- Przekazuję sprawdzone info. Pani Smith będzie dzisiaj rozdzielała grupy do projektu.

- Jakiego projektu?

- Mówiła o nim już od miesiąca, a że nikt jej nie słuchał... Sam nie pamiętam o co w nim chodzi, ale podsłuchałem rozmowę Smith z Tarnovem i na projekt będzie tydzień. Od tego projektu również będzie zależało zaliczenie roku.

- Żartujesz, prawda?- zaciągnęłam się.

- Niestety nie. Podsłuchałem też kto prawdopodobnie, z naciskiem na prawdopodobnie, z kim będzie w grupie.

- I?

- Jesteś w grupie z Missy i z... jak on miał na imię? A, Newt! No właśnie, Newt. Ciągle zapominam jak on się nazywa.

- A ty? Z kim będziesz w grupie?

- Z Marry i Loganem. - skrzywił się lekko.

- Masz przesrane... Logan jeszcze w miarę coś tam ogarnia, ale Marry... 

- Też tak myślę. Mam nadzieję, że składy się zmienią, wręcz na to liczę. Ona jest okropna i... obleśna.

Marry Flayers, może nie będę teraz zbyt miła, ale to chodzące monstrum i taka jest prawda. Metr osiemdziesiąt wzrostu i mniej więcej dwieście kilo tłuszczu. Nie uważam siebie za jakąś piękność, wręcz przeciwnie, ale przy niej mogłabym startować w konkursie piękności, ba, nawet miałabym wygraną w kieszeni. Zawsze chodziła w obcisłych, a czasami nawet za małych ubraniach, przez co jeszcze bardziej zniechęcała do siebie innych. Rozmowa z nią również nie należała do najprzyjemniejszych: sport, polityka, miłość, romanse i pamiętniki wampirów.
Chociaż to ostatnie... nieważne.

Skończyliśmy palić i poszliśmy do szkoły. Przed salą od biologii zaczepiła mnie monstrualna kreatura o imieniu Marry:

- Cześć, Casey! Mam do ciebie sprawę.

- Okej? O co chodzi?- spytałam niepewna.

- Nie sądzisz, że Dick... i ja bylibyśmy słodką parą?

O mało nie zakrztusiłam się powietrzem. Dick? Jest wysoki i szczupły, nawet przystojny i jest gejem. Każdy o tym wiedział.

- Marry, nie chcę burzyć twojej wizji romansu z Dickiem, ale on jest gejem. Myślałam, że o tym wiesz.

- Oczywiście, że wiem, ale może jeszcze nie trafił na odpowiednią dziewczynę, która to zmieni.- usta wykrzywiły jej się w okropnym uśmiechu, miał w sobie coś obślizgłego i rybiego.

- I to niby ty masz być tą dziewczyną?- wybuchnęłam śmiechem na cały korytarz- O matko, ale ty tak serio? Marry, ktoś musi ci to w końcu powiedzieć, przejrzyj na oczy. Kompletnie o siebie nie dbasz i nawet teraz, rozmawiając ze mną masz na sobie obcisłą, różową bluzeczkę upaćkaną tłuszczem i keczupem ze stołówki. To wygląda niesmacznie.

- Myślałam, że jesteś inna! A ty jesteś taka sama, jak... jak reszta!- wskazała tłustym palcem na grupkę uczniów z naszej klasy- Wstrętna i wredna! Okropna!

- A ty jesteś po prostu brzydka i tłusta!- wrzasnęłam wściekle.

Nie chciałam tego powiedzieć, naprawdę, ale już po prostu nie wytrzymałam. Gdyby była ze mną Missy, na pewno jakoś by mnie powstrzymała. Marry wybiegła z płaczem ze szkoły. Miałam wrażenie, że od jej ciężkich kroków, runie cały budynek.

- No, no, widzę, że źle cię oceniłem Monroe.-Przede mną, jak z podziemi, wyrósł Matthias, jeden z przystojniejszych chłopaków w klasie- W ramach przeprosin, zapraszam na drinka.

Spojrzałam na niego podejrzliwie. Wyczuł to i szybko dodał:

- Jeśli chcesz to Missy może się do nas przyłączyć.

- Zobaczymy.- mruknęłam pod nosem.

- Super, będę u ciebie o osiemnastej.- uśmiechnął się i odszedł szybkim krokiem.

W pierwszym momencie nie dotarło do mnie to co powiedział, jednak w drugim nasunęło mi się pewne pytanie: skąd Matth wie gdzie mieszkam?


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Witam moje drogie duszyczki,
ostatnio zmienił się mój styl pisania, tak samo jak moje podejście. Postanowiłam zmienić tą historię. Wcześniej była nudna, pełna wulgaryzmów i w ogóle taka jakaś... nijaka.
Mam nadzieję, że nowsza wersja spodoba wam się tak samo, jak mi. Niedługo wrzucę następny rozdział :*
~NightmareCraft










Jesteś Tylko MojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz