Rozdział IV.

713 37 0
                                    

Obudziłam się strasznie nie wyspana, dobrze że dziś jest sobota, bo nie wiem co bym zrobiła.. Zeszłam na dół by zrobić sobie coś do picia nie wiem, która może być godziną coś koło 8?
Wszyscy na stówe o tej godzinie śpią.

Wyjęłam sobie kubeczek oczywiście inny, ponieważ mojego zabrano.
Herbata była za wysoko, dlatego musiałam wskoczyć na blat.
- Boże kobieto dlaczego dajesz mi takie tortury? - Ledwo co nie spadłam z tej kuchenki.
- Co ty tu robisz?
- Jak widać jadłem śniadanie a ty mi swoim sexownym tyłkiem przed oczami machasz. - Odpowiedział Ryan, wiercąc we mnie dziurę.
- Nie rozumiem. - Zmruzylam oczy.
- Eh, Masz sexsowne majteczki na sexownej pupci, do tego takie nogi.. - Oblizal swoją warge.

A ja po rozumiewaniu jego słów zeskoczyłam z blatu z rumieńcami.

- Wybierasz się dziś do szkoły? - Zapytał a ja się zaśmiałam.
- Co dziś brałeś? - Nie odpiwiedział tylko podniósł brew.
- Dziś jest sobota. A w soboty się nie chodzi do szkoły.
- Co dziś jest? Hahah, dziś jest poniedziałek i jest godzina 7;58. - Uśmiechnął się szczerze.
- To nie możliwe. - Pobiegłam do telewizora żeby sprawdzić dzień. - Jak? - Pytałam samą siebie.
- podwieźć cię?
- Piersza lekcje mam ze smoczyca. Nie będę psula sobie dnia
- Czyli zostajesz? - zapytał.
- A co mi szkodzi..

Usiadlam w salonie obok Ryana i zaczęliśmy oglądać film pod tytułem " Anabelle "
- Boisz się? - Zapytal.
- Nie, no co ty to tylko film.

W tym samym czasie się wystraszyłam i zakryłam oczy z piskiem.

- Hahah, Katie się boi? - podniósł prawą brew.
- eh, no chodź tutaj. - rozłożył ręce a ja odrazu się wtuliłam.

••••••••••••••••••••••••••••••

- Ej, Katie?! - usłyszałam głos Jeremy'iego.
- Tak? - Podeszłam do niego.
- No bo... - złapał się za kark a ja mi machnęłam ręką by kontynuował.
- Jak tam Twoje relacje z tym, no jak on ma.. Chris? Tak z Chris.

Chris. Christian Black. Wróg numer jeden od dzieciństwa. Od urodzenia nienawidzimy siebie. Szczerze? Nie wiem, jak ja teraz wytrzymam. Zawsze, ale to zawsze na każdym kroku musieliśmy sobie dokuczać. Nigdy się nie dogadywaliśmy a teraz? Od równo 3 miesięcy nie widzę go. Nie mogę go wyzwać, zobaczyć. NIC. Nie to że coś, ale naprawdę nie mam komu dokuczać...

- Nienawidzimy siebie. - odparłam twardo.
- Nadal? Czy to już nie jest dziecinne? - jęknął.
- Jeremy... Daj sobie luzu. To już koniec, nie będę go już widywać, wreszcie!!

A może i nie.

- A wiesz że.. - szukał idealnego punku żeby skupić gdzieś swój wzrok.
- Że? - podniosłam brew.
- A nic ... Nic, mała. - ominął mnie i poszedł do kuchni.

Dziwna sytuacja, jak zwykle zresztą.

•••••••••• PONIEDZIAŁEK •••••••••

- Katy, spóźnimy się!! - usłyszałam któregoś z chłopaków.

Wstałam wyjełam czarne getry do tego biały sweterek, który idealnie do nich pasował. Poszłam do toalety by umyć zęby, rozczesać włosy i zrobić delikatny makijaż. Gdy już byłam gotowa zgarnęłam swój plecak z pokoju i doszłam do chłopaków.
- już możemy jechać. - oznajmiłam.
- w końcu księżniczka się pojawiła. - zaśmiał się Justin, na co przekręciłam oczami i weszłam na wolne miejsce w samochodzie. Oczywiście jeszcze chwilę musieliśmy poczekać bo nijaki Rayan druga księżniczka musiała się szykować dłużej ode mnie..
Umierając z nudów wyjęłam z tylnej kieszeni mojego czarnego iPhone i przeglądałam strony społecznościowe.
Na Facebooku znalazłam dość ciekawą informacje.
- Jeremy, Luke? - oczywiście wszyscy spojrzeli w moja stronę.
- Chris się przeprowadził z miasteczka?
- skąd wiesz? - Zapytał i zmierzył wzrokiem Jeremiego co mnie zdziwiło, nie powiem.
- Facebook wszystko Ci powie? - zaśmiałam się.
- ahh, też coś takiego widziałem. - zaśmiał się sztucznie. No bo przecież! Znam go 17 lat, wiem kiedy się śmieje a kiedy udaje że to robi.

Wszyscy patrzyli na nas jak na idiotów, tak zwane nie na mnie a na chłopaków.

- Mówiłeem Wam. - powiedział poważnie Luke co mnie zdziwiło. - wróg Katy.
- ahh, no tak. - również podrapał się po karku z sztucznym uśmiechem Justin.

Znam go 3 miesiące ale on to nie zostanię aktorem. Wiedziałam ze coś jest nie tak. I muszę się tego dowiedzieć, jeszcze dziś.

••••••••••••••••••••

- Przepraszam za spóźn... - przeprosiłam, a przynajmniej próbowałam przeprosić za spóźnienie.
- Siadaj. Za chwilę będzie nowy uczeń. - spojrzałam pytająco na wszystkich ale oni jedynie wzruszyli ramionami. Usiadłam w swojej ławce.
- Katy? Mogę Cię prosić na chwilkę? - zapytała mnie Pani Bens od lekcji geografii.

Podeszłam do niej nie pewnie.

- Stało się coś?
- Tak zwane to nie, chciałabym się zapytać czy wiesz może gdzie podziewają się chłopaki? - nadal nie spuszczała wzroku z dziennika.

Właśnie! Gdzie oni są? Przecież szli ze mną, bo szli prawda?

- hmm.. Niestety Panno Bens. Nie mam pojęcia gdzie są. - skłamałam, pewnie poszli na fajkę czy gdzieś.
- A mogła byś być tak miła i spróbowała ich poszukać? Za niedługo piszemy kartkówkę i nie chciałabym żeby ich na niej zabrakło. A do tego chciałabym żeby miło przywitali nowego ucznia.

Nie chętnie wyszłam w poszukiwaniu chłopaków oczywiście szlam w stronę wyjścia że szkoły. Oczywiście nie myliłam się.

- Co tu robisz mała? - zapytał mnie Jeremy.
- A wy? - podniosłam prawą brew i zabrałam mu papierosa, zaciągając się nim. - Bens na was czeka. Kazała mi was poszukać, długo to nie trwało. Powiedziała że będziemy pisać za niedługo kartkówkę, na której nie może was zabraknąć. - złapałam kilka kolejnych buchów. - a i jeszcze powiedziała że chcę żebyście miło przywitali jakiegoś nowego ucznia. - dodałam gasząc peta a oni popatrzyli na siebie wszyscy po kolei ze strachem.
- em.. No, no, no to chodźmy. - powiedział Justin i wszyscy skierowaliśmy się w stronę szkoły. Weszliśmy do sali i zobaczyłam że nauczycielka rozmawia z jakimś chłopakiem. Wszyscy stanęliśmy w rządku.
- O, znalazłaś ich wreszcie. Poznajcie..

Zapomnij o MnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz