Prolog

384 19 6
                                    

*18 sierpień 2k16*

Obudził mnie budzik, na zegarku 7:42... ugh nie podobało mi się to, moim jedynym pocieszeniem było to ze miałam 17 urodziny! Rodzina powinna przyjechać w okolicach godziny 15, więc dla zabicia czasu umówiłam się z Susan, ale najpierw poranna męczarnia. Miałam mało czasu, a tyle rzeczy do zrobienia. Zaczęłam od szybkiego prysznica, tak tobył dobry pomysł. Niechętnie wstałam tego dnia z łóżka, muszę przyznać ze nie spało mi się najlepiej tamtej nocy.. pomijając już fakt że poszłam spać po 3. Okej.. Madie dasz rade, wystarczy ruszyć dupsko z wyra.. przecież to nie takie trudne. Po ciężkiej walce udało mi się wreszcie wstać więc wyciągnęłam z szuflady bieliznę, czarne rurki i biały top z koronką, zaspana poleciałam do łazienki, po drodze krzycząc wszystkim dzień dobry.. Zdjęłam bieliznę i koszulkę w której spałam i weszłam ostrożnie pod prysznic puszczając gorącą wodę. Awh.. uwielbiam uczucie tego ciepła na moim ciele, ale nie ma co fantazjować nie ma na to czasu. Wzięłam do ręki swój ulubiony płyn do kąpieli o zapachu kokosa i zaczęłam delikatnie jeździć dłońmi po całym ciele upewniając się że nie pominę ani kawałeczka. Kiedy kończyłam myć głowę, wyszłam i wytarłam się ręcznikiem, po czym ubrałam na siebie przygotowane rzeczy szybko umyłam ząbki i wyszłam z łazienki. W kuchni czekało na mnie pyszne śniadanko, uwielbiam muesli z kawałkami owoców leśnych mmm... Umówiłam się z Susan o 9.. musiałam się pośpieszyć jeśli chciałam zdążyć. Przyszedł czas na makijaż, to chyba moja ulubiona część z porannych czynności. Postawiłam na coś stonowanego, więc podkreśliłam tylko oczy cienkimi kreskami oraz maskarą, na usta nałożyłam matową pomadkę w kolorze kawy z mlekiem, włosy zostawiłam rozpuszczone.. Wyrobiłam się idealnie, była za pięć dziewiąta, czas zadzwonić do Susi.

- Hej! Jak tam gotowa? - zapytała wesoło.

- Hej, tak jestem już gotowa, a ty?

- Tak, ja też już jestem gotowa. To co za pięć minut na dole?

- Jasne, do zobaczenia.

Rozłączyłam się i zaczęłam jeszcze pakować najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Poszłam szybko pożegnać się z rodzicami i zaczęłam zakładać swoje buty. Susi czekała już na dole, miała spięte włosy w kucyk, jej piękne gęste i długie rzęsy podkreśliła maskarą, a usta pomalowała na mocny czerwony kolor, na sobie miała białą elegancką koszule i jasne boyfriendy z dziurami.. Jest śliczna! Przywitałyśmy się uściskami i ruszyłyśmy w stronę naszego przystanku. Podczas jazdy rozmawiałyśmy, aby tylko ta podróż minęła jak najszybciej.

- A tak właściwie to gdzie my jedziemy? - zapytałam uświadamiając sobie ze nic mi nie mówiła.

- A wiesz co? Podjedziemy na chwile na rynek, zawieźć papiery do tej nowej pracy co ci mówiłam. No a później myślałam żeby iść na zakupy... Twoja mama poprosiła mnie żebyś nie wracała przed 15 do domu... nic innego nie przychodzi mi do głowy. - oznajmiła Susan.

- Ach, ta mama... haha, no dobrze. Prowadź. - zaśmiałam się słysząc prośbę mojej mamy.

Po dostarczeniu dokumentów, nareszcie mogłyśmy iść na zakupy. Wybrałyśmy naszą ulubioną galerie. Zaczęłyśmy chodzić od sklepu do sklepu, przeglądając nowości modowe. Uwielbiam chodzić po sklepach, a zwłaszcza z Susi, mamy dość podobny gust, zawsze znajdziemy coś dla siebie. Naszymi zdobyczami wtedy były tylko kosmetyki. Zmęczone stwierdziłyśmy że musimy pójść do jakiejś kawiarni na coś zimnego. W naszej małej kawiarence przyjął nasze zamówienia bardzo miły starszy pan. Zamówiłyśmy shake'i waniliowe. Były pyszne... Siedziałyśmy w kawiarni jeszcze tylko kilka minut, po czym zdecydowałyśmy że pojedziemy już do domu. Czterogodzinne zakupy dały nam jednak popalić. Bardzo się cieszę że mogłam wreszcie wyjść z Susi na zakupy, że mogłyśmy spędzić ze sobą wreszcie trochę więcej czasu. Odkąd zaczęły się wakacje nie miałyśmy dla siebie zbyt wiele czasu.. każda z nas gdzieś wyjeżdżała, na szczęście z tego co wiem, żadna z nas już nigdzie nie jechała. Przez całą drogę byłam tak zamyślona że nawet nie zauważyłam kiedy doszłyśmy pod dom.

UNHEALTHY RELATIONSHIP.Where stories live. Discover now