|6|

2.6K 162 28
                                    

Prawdą było to, że kiedy ktoś podrażniał ambicję dziewczyny, wyzywając ją od tchórzliwych dziewczynek jej asertywność w zupełności malała. A zwłaszcza, gdy ktoś robił to celowo.

Tak, więc teraz dziewczyna szła w kierunku umówionego miejsca. Mocny wiatr podrażniał jej skórę na której już jakiś czas temu pojawiła się gęsia skórka. Brunetka jeszcze mocniej otuliła szalikiem, a na głowę zaciągnęła kaptur, który i tak po chwili się zsunął co ją jeszcze bardziej zirytowało. Westchnęła po raz kolejny, gdy myślała, jak łatwo dała się namówić chłopakowi na to wszystko. W myślach przeklinała swój brak asertywności jak i upartego bruneta. Anastazja szła teraz przez jakieś pustkowie, które było dość daleko od centrum miasta. Przemierzając kolejną ciasną uliczkę w której nie było, ani jednej żywej duszy po raz kolejny przyłapała się na myśleniu o nim. Chłopakowi, który w pewien sposób imponował jej, choć nie chciała tego przyznać. Było, bowiem w nim coś czego nie umiała wytłumaczyć.

Wychodząc z ostatniej uliczki ujrzała przed sobą stary plac zabaw, na którym raczej od dłuższego czasu nikogo nie było. Z pewnością miał kilkanaście lat,  a wszystkie przedmioty jakie się tam znajdowały, były okryte rdzą. Miejsce pomimo tego, że było zniszczone było dosyć urokliwe. Na zjeżdżalni byłe wyryte jakieś inicjały, które przyciągnęły uwagę dziewczyny. Gdzieś nie opodal rosło drzewo, które rzucało cień na karuzelę i bujaki na sprężynach. Zdziwiła się, ponieważ myślała, że w mieście nie ma już takich miejsc lub zostały odnowione.  Brunetka zaczęła niespokojnie rozglądać się po miejscu w którym się znajdowała, chwyciła do ręki telefon, aby sprawdzić godzinę. Było już kilka minut po wyznaczonej porze, jednak nadal nie widziała bruneta.

Dziewczyna usiadła niepewnie na siedzisku jednej ze starych huśtawek, która pod ciężarem jej ciała wydała z siebie nie przyjemny dźwięk. Jej irytacja co raz bardziej wzrastała z powodu wciąż spóźniającego się chłopaka. Do głowy przyszedł jej nawet pomysł, że zrobił on sobie z niej żarty, co z każdą sekundą stawało się co raz bardziej prawdopodobne.  Nogi Anastazji delikatnie odbijały się od podłoża, dzięki czemu dziewczyna mogła jeszcze wyżej unosić się nad ziemią przy okazji oglądając zachodzące słońce.

- Możesz spaść!-  czyjś głęboki głos rozbrzmiał tuż za nią co spowodowało, że dziewczyna mało nie upadła, a z jej ust wydobył się pisk.

Brunetka zaczęła powoli się zatrzymywać, szorując obuwiem o trawę. Niepewnie spojrzała za siebie, aby zobaczyć niespodziewanego towarzysza na twarzy którego widniał chytry uśmieszek.  - Ta huśtawka nie nadaję się zbytnio do zabawy- odezwał się ponownie. Dziewczyna obrzuciła go gradem piorunujących spojrzeń.

- Do reszty zwariowałeś ?! - wykrzyknęła do niego, kiedy nadal nie przestawał się z niej nabijać, a jego rozbawiony wzrok momentalnie spochmurniał.

-To ja się ostrzegam, a ty tak mnie traktujesz? - zapytał z pełną powagą i po chwili znów wpadł w histeryczny śmiech. Anastazja nie mogła już dłużej tego znieść i po chwili wymierzyła mu cios prosto w jego ramię nie szczędząc przy tym siły.  Brunet spojrzał na nią obraźliwie i skrzywił się. Ona jednak tylko fuknęła i obróciła się do niego plecami z uniesioną głową, mamrocząc coś jeszcze pod nosem.

- To był chyba błąd - stwierdziła po chwili, posyłając krótkie spojrzenie w stronę bruneta.  Wsunęła swoje zmarznięte dłonie do kieszeni kurtki i powoli zaczęła kierować się w stronę domu.

- Hej, przepraszam! - próbował ją zatrzymać, podbiegając za nią i chwycił jej ramię. Odruchowo przeniosła wzrok na jego dłoń, a później zadarła głowę patrząc na już poważniejsze oblicze bruneta. - Po co się zgodziłaś, jeśli już uciekasz?

Zapadła między nimi krępująca cisza, przerywana odgłosami przejeżdżających samochodów. Skupili się oni wyłącznie na sobie nie zwracając na nic innego uwagi.  Anastazja z niezwykłą uwagą spoglądała na twarz chłopaka. Przez chwilę przypatrywała się jego oczom w których dostrzegła niesamowitą głębię tęczówek. Nieświadomie przygryzła dolną wargę, a jej oddech stawał się coraz płytszy i  z trudem nabierała powietrze.  Dziewczyna niepewnie wycofała się na krok, spuszczając głowę, gdy usłyszała jakiś hałas pochodzący z uliczki.

- W zasadzie nie wiem, po co tu przyszłam - odpowiedziała na jego wcześniejsze pytanie, wbijając wzrok w obuwie.  Nie rozumiała też, dlaczego jego tak bliska obecność zaczęła ją peszyć.

- Jeśli chcesz już wracać, to pozwól, że cię odprowadzę. W końcu to ja cię uratowałem- oznajmił, kiedy dziewczyna znów odważyła się na niego spojrzeć. Dziewczyna skinęła na zgodę głową, a przez jej twarz przebiegł cień uśmiechu, który tak bardzo próbowała zamaskować. 

I tak maszerowali koło siebie, ale nikt nie chciał wykonać tego pierwszego ruchu, aby odezwać się i prowadzić jakąś bezsensowną rozmowę. Co chwilę spoglądali na siebie, licząc na to, że to drugie akurat nie patrzyło. Jednak ich spojrzenia spotkały się kilka razy, a wtedy odwracali wzrok, uśmiechając się nieznacznie.

***

Wskoczyła do łóżka, wbijając twarz w swoją ulubioną poduszkę. Nie mając nawet siły na pozbycie się wierzchniego okrycia. Jedyne co zrobiła to zsunęła trampki i zakopała się pod ciepłą kołdrą. Wiercąc się jeszcze chwilę na łóżku i szukając odpowiedniej pozycji, pomyślała o dzisiejszym wieczorze. Nagle idealna cisza została przerwana przez wibrację jej telefonu. Dziewczyna niechętnie wyciągnęła rękę po urządzenie. Spojrzała na ekran, śledząc zmęczonym wzrokiem małe literki.

- Kolorowych snów, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. B

Przymykając powieki mimowolnie się uśmiechnęła, zasypiając.

_______________________________

Cześć !

I jak się podoba? 

comment, vote



Córka Trenera  | | KapustkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz