Pomyśl życzenie

Start bij het begin
                                    

Większość popołudnia spędziliśmy na zwiedzaniu Barcelony. Ashton pokazał mi słynną katedrę, Port Vell, Stadion Olimpijski i jeszcze kilka innych miejsc, których, jak określił, po prostu nie można nie zobaczyć. Zrobiliśmy mnóstwo zdjęć. Co chwilę zaczepiali nas jacyś fani, a ja powoli zaczęłam, się przyzwyczajać do pytań o Michaela i próśb o autografy, chociaż to ostatnie chyba zawsze będzie mi się wydawało dziwne.
Mimo nie najlepszego samopoczucia muszę przyznać, że dzień był naprawdę udany. Ashton to zdecydowanie człowiek, któremu można oddać się na przechowanie, kiedy nie czuje się za dobrze. Dobrze się mną zaopiekował i zwrócił w lepszej formie.
Do domu wróciliśmy, kiedy zaczęło się już ściemniać i zastaliśmy go pustego. Nie zdziwiło mnie to, ale miałam cichą nadzieję, że uda mi się jeszcze dziś porozmawiać z Michaelem.
Pewnie znów wróci pijany – pomyślałam i od razu posmutniałam. Naprawdę chciałabym, żeby było mi obojętne, co się z nim dzieje, tak jak on był obojętny w stosunku do mnie, ale nie potrafiłam. Zbyt szybko przywiązuję się do ludzi, tak, już to słyszałam.
Ashton zaproponował, żebyśmy posiedzieli jeszcze chwilę na ganku, po czym zniknął za drzwiami w celu przygotowania nam herbaty.
Włączyłam playlistę z piosenkami Lawson i oparłam się o drewnianą barierkę, czekając na chłopaka. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w słowa The girl I knew. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- How did I lose my best friend and what happens now – zanuciłam razem z Andym Brownem.
No właśnie, jak to się stało? Jak straciłam najlepszego przyjaciela i co się teraz dzieje? Nie miałam pojęcia, jak to się stało. Te tygodnie, od kiedy tu przyjechałam, minęły tak szybko, że nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się w tym miejscu, w tym czasie.
- O czym myślisz? - zapytał Ashton, popychając nogą drzwi.
Wzruszyłam ramionami. Wzięłam od niego kubki z gorącą herbatą, a on rozłożył pasiasty koc na ziemi.
- Może nie jest to jakieś najwygodniejsze siedzenie, ale musi wystarczyć. - Uśmiechnął się.
Usiedliśmy, a ja oddałam mu jego napój. Spojrzałam w kierunku morza.
- Wiesz – zaczęłam – to niewiarygodne, że jestem tu już tyle razy, a nigdy tak naprawdę nie przyjrzałam się zachodowi słońca. - Nie widziałam chłopaka, ale wiedziałam, że on na mnie patrzy, Milczał, a ja kontynuowałam. - Zawsze mówiłam, że zachód słońca nad morzem to najpiękniejszy widok i w sumie miałam rację, ale tutaj zajęłam się czymś innym, tak, że nawet nie zwróciłam na niego uwagi.
- Michaelem – powiedział, a ja spojrzałam na niego z miną wyrażającą niezrozumienie. - Byłaś zajęta Michaelem – sprostował.
- Tak, w zasadzie to tak.
Nie odpowiedział. Ja również nie ciągnęłam tematu. Byłam pewna, że żadne z nas nie miało ochoty na rozmowę o Cliffordzie.
Wpatrywałam się w czerwone słońce, które zachodząc, przybrało zdecydowanie większy rozmiar niż normalnie. Wyglądało nieziemsko. Zrobiłabym zdjęcie. Gdybym miała aparat. Gdyby obok nie było Ashtona. Gdybym była w domu. Gdybym nie była zbyt przybita, by wstawać. Tak, wtedy z pewnością zrobiłabym zdjęcie.
Mój wzrok był wbity w widnokrąg jeszcze długo po tym, jak słońce zaszło, a wokół nas zapadł zmrok.
- Pierwsza gwiazdka – przerwał ciesze Ash, wskazując na jakiś punkcik a niebie. Rzeczywiście, świeciła pierwsza gwiazda. - Pomyśl życzenie – szepnął. - Pewnie i tak się nie spełni, to chyba tak działa tylko w święta, ale i tak pomyśl.
Pomyślałam.

- Jak się czujesz? - zapytał Ashton, wyrywając mnie z półsnu.
- Dobrze – odpowiedziałam.
- Chcesz iść już spać?
Pokręciłam głową.
- Nie, chcę jeszcze herbaty.
- Jak sobie życzysz, mała. - Uśmiechnął się i wszedł do domu.
Poczułam lekkie zimno na lewym ramieniu, które jeszcze przed chwilą oparte było o ramię chłopaka. Potarłam je lekko w celu rozgrzania, ale uczucie nie minęło. No cóż, przeżyję, pomyślałam, kiedy usłyszałam skrzypienie furtki.
W pierwszym momencie przeszedł mnie dreszcz strachu, ale już po chwili rozpoznałam zbliżającą się do mnie sylwetkę.
- Co ty tu robisz? - spytał Michael, zajmując miejsce blondyna. - Sama? W nocy?
- Ash poszedł zrobić herbatę – wytłumaczyłam.
- Okay, nie będę wam przeszkadzał – mruknął i chciał wstać, ale złapałam, go za rękę.
- Nie, poczekaj – zawołałam.
Uśmiechnęłam się, kiedy z głośnika mojego telefonu zaczęło lecieć Where my love goes. To definitywnie moja ulubiona piosenka Lawson.
- Chciałabym z tobą porozmawiać.
- Wiem, ja – urwał, gubiąc mój wzrok. - Przepraszam cię, A. - powiedział po chwili. Wiem, że jesteś na mnie wściekła, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
- Nie jestem wściekła. Raczej rozczarowana. Naprawdę sądziłam, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Jesteśmy, oczywiście, że jesteśmy, ale... jestem pewien, że też o tym myślałaś, co się stanie po wakacjach.
- Myślałam – przyznałam szczerze – ale cały czas miałam nadzieję, że damy radę. Jak nie my, to kto? - dodałam cicho.
- Masz rację, tak strasznie żałuję tego, co powiedziałem.
- Wiem, że żałujesz, ale, Mike, i tak już nie będzie tak samo. Te słowa chyba zgasiły ten promyczek nadziei.
- Dasz mi szansę na to, żeby go rozpalić na nowo?
Drzwi się otworzyły i Ashton wyszedł na zewnątrz.
- Mike, co ty tu robisz? - zapytał.
- Nie ważne, już idę.
- Nie, zostań. I tak miałem już iść spać – powiedział blondyn, podając mi kubek.
Uśmiechnęłam się.
- Ashton? - zawołałam, kiedy odchodził – Moje życzenie się spełniło.
- Moje też – szepnął i zniknął za drzwiami.
Spojrzałam na Mike'a. Nie miał już srebrnych włosów, znów je przefarbował, tym razem na jasny fiolet. Ładnie mu w tym kolorze.
I zrobiłam to. Nie powinnam, dobrze o tym wiedziałam. Ale zrobiłam, przecież potrzebowałam przyjaciela.
Pokiwałam głową.


Żyję, nadal żyję. I nie mam pojęcia, jak wam wyjaśnić to, że mnie nie było, po prostu nie mogłam nic napisać. Siadałam przed komputerem i miałam kompletną pustkę w głowie. Dlatego nie będę obiecywać, że kolejny pojawi się szybko, bo szczerze mówiąc, nie mam pojęcia kiedy to nastąpi. Osiemnastego sierpnia mam operację na oczy. Postaram się dodać coś wcześniej, bo wiem, że później będę miała z dwa tygodnie wyjęte z życia, ale nic nie obiecuję.

Co myślicie o tym rozdziale? Jest znośny? Jak myślicie, czego zażyczyli sobie Ashton i Ala?

Pozdrawiam ;)

Łucja

Good girls... || 5SOSWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu