Rozdział 1 - Rodzinne zdjęcia

68 12 10
                                    

Oczami Sky

- To tutaj? - spytał Bryan wciąż uważnie wpatrując się w drogę.

- Tak - pokiwałam głową i wskazałam mu miejsce gdzie może zaparkować.

Kiedy samochód się zatrzymał, odpięłam pasy i chciałam wysiąść, jednak brunet chwycił mnie za łokieć i nie pozwolił wyjść.

- Dobrze wiesz, że to jeszcze się nie skończyło, nie wiadomo co tam możesz zastać - powiedział wyciągając broń ze schowka.

Bryan miał sporo racji. Co prawda teraz wszystko trochę ucichło, ale każdy doskonale wiedział, że manipulant ciągle gdzieś jeszcze jest, a jego marionetki wciąż szwendają się po ulicach i czyhają na swoje ofiary.

Brunet wyskoczył z samochodu, a ja tuż za nim. Dość żwawym krokiem podeszliśmy do drzwi i mocno w nie zapukaliśmy, a następnie odskoczyliśmy w tył. Bryan pistoletem wciąż celował w drzwi. Kiedy po kilkunastu sekundach nikt nam nie odtworzył, weszliśmy do środka.

Wiele się nie zmieniło od ostatniego razu kiedy tutaj byłam. Jedyne zmiany jakie zauważyłam to znaczne braki w zapasach jedzenia oraz odzieży. Nie było się czemu dziwić, skoro wszędzie brakowało żywności i ubrań, a w końcu trzeba było także zacząć plądrować mieszkania.

- Chyba wiele moich rzeczy tutaj nie znajdę - stwierdziłam ze smutkiem w głosie.

Bryan pokiwał głową.

Mimo wszystko byłam mu wdzięczna, że zechciał ze mną przyjechać do mojego dawnego domu, tylko po to bym mogła zabrać parę swoich rzeczy. Chodzenie w tych, które nam się udało zdobyć, albo zwyczajnie znaleźć było dla mnie trochę nie w porządku i chciałam mieć trochę swoich rzeczy.

- To może jeszcze przeszukajmy twój dom zanim pojedziemy - zaproponował brunet dopiero teraz zabezpieczając i chowając broń w głęboką kieszeń bluzy.

- Ja pójdę do swojego pokoju, a ty... możesz przeszukać pokój Max'a. Może będzie tam coś dla Ciebie - uśmiechnęłam się lekko i przełknęłam wielką gulę w gardle wypowiadając imię mojego brata.

Po kilku minutach stwierdziłam, że jedyne co pozostało po moim dawnym życiu kurz na półkach i dwie porcelanowe figurki słoni. Były to pamiątki po mojej babci, więc schowałam je do plecaka, który miałam na plecach. Wtedy usłyszałam krzyk Bryan'a dochodzący z pokoju Max'a.

- Sky chodź tu szybko!

Przerażona i przygotowana na najgorsze, rzuciłam się w stronę dochodzącego krzyku. Z hukiem otworzyłam drzwi i wpadłam do środka, tym samym wpadając na Bryan'a i powalając go na ziemię.

- Co się stało!? - podniosłam się z podłogi i zaczęłam nerwowo rozglądać się po pomieszczeniu.

- To ja się zastanawiam co się stało, biegłaś jak oszalała.

- Bo krzyczałeś, że mam tu szybko przyjść, więc myślałam, że ktoś Cię zaatakował, albo... - nie dokończyłam ponieważ brunet mi przerwał.

- Chciałem Ci pokazać co znalazłem. - Podniósł się z ziemi i z ogromnym uśmiechem na twarzy, uniósł w górę album ze zdjęciami.

Na widok tego znaleziska zaparło mi dech w piersiach. Nie mogłam uwierzyć, że wciąż tutaj jest, w końcu na Ziemi rozpętało się niezłe piekło, a domy były masowo palone i plądrowane, a on wciąż tutaj był w pokoju Max'a. Nie wiedziałam, że go tutaj trzymał.

Brunet czym prędzej otworzył album i zatrzymał się za pierwszej stronie.

- To ty? - Wskazał palcem małą dziewczynkę z dwoma warkoczykami i brudną buzią od nutelli, która siedziała na płytkach w kuchni z maleńką rączką w już pustym słoiku.

Uśmiechnęłam się.

- Tak. To ja, byłam dużym łakomczuchem w małym ciele. - Przewróciłam stronę.

- O a to cała nasza rodzina. Ta mała w wózeczku to ja, a ten chłopiec obok to Max. - Wskazałam uśmiechniętego do ucha do ucha bruneta z rozczochranymi włosami.

- Byliście fajną rodzinką - przyznał Bryan.

Pokiwałam głową.

Brunet przewrócił kilka kartek dalej.

- To też Ty? - wskazał śpiące dziecko w wózeczku.

Pokręciłam głową.

- Nie wiem kto to jest, ale to nie ja. Kiedyś pytałam rodziców o to samo, ale powiedzieli, że też nie mają pojęcia.

Bryan zaczął uważnie przyglądać się zdjęciu.

- Chcesz zabrać ten album ze sobą? - spytał.

- Nie. Zbyt bardzo będzie przypominał mi o moim dawnym życiu. Chcę, żeby dziura, którą mam w sercu wreszcie się zrosła... To dla mnie zbyt trudne... i... Lepiej już chodźmy - powiedziałam wychodząc z pomieszczenia.

Kiedy znalazłam się już przy drzwiach spostrzegłam, że bruneta wciąż nie ma za mną.

- Bryan!? Co ty tam robisz!? - krzyknęłam.

Wtedy zobaczyłam bruneta biegnącego w moją stronę.

- Przepraszam... Zamyśliłem się - powiedział odrobinę zestresowany i unikając mojego wzroku wybiegł z mieszkania na zewnątrz.

Kiedy znaleźliśmy się w samochodzie Bryan wydawał się odrobinę nieobecny. Był tak rozkojarzony, że zapomniał zapiąć pasów, kiedy już ruszył.

- A pasy!?

- O matko! Masz rację. - Zatrzymał samochód i w pośpiechu je zapiął.

- Wszystko w porządku? - spytałam wyraźnie zmartwiona jego zachowaniem.

Brunet spojrzał na mnie, po czym szybko uciekł wzrokiem i pokiwał głową.

Jego zachowanie zaczęło mnie martwić. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że może to oznaczać coś gorszego niż zwykłe rozkojarzenie.

Co się stało Bryan'owi?

Dlaczego zachowywał się tak dziwnie?

Czy znów coś ukrywa?

A jeśli tak to co?

Iluzja TOM IIWo Geschichten leben. Entdecke jetzt