Rozdział Pierwszy

271 9 8
                                    

                Ubrani na czarno ludzie tłoczyli się na chodnikach miasteczka, wychodząc ze wszystkich jego stron i zbierając się razem w jeden pochód. Stąpali ciężko w grubym obuwiu, rozpryskując wodę z pogłębiających się kałuż. Ortaliony szeleściły szarpane zimnymi podmuchami jesiennego wiatru, a druty parasoli wyginały się w nieodpowiednią stronę. Strumienie wody spływały z chodników wpadając między kraty powoli wypełniających się studzienek kanalizacyjnych. Było dość ciemno, choć dzień jeszcze dobrze się nie zaczął. Już od wczesnego poranka nad miasteczkiem wisiały ciemne chmury, jakby nawet niebo pogrążyło się w smutku.

                Szłam powoli w pierwszym szeregu żałobnego pochodu, który zdawało mi się, że z ulicy na ulicę robi się coraz dłuższy i ciemniejszy. Czarne buty, czarne kurtki, czarne spodnie i sukienki pochłaniały kolory powoli kończącego się października. Przez próżnię czerni nie dostrzegałam pomarańczowo-żółtych liści, zielonej trawy, różnorakich elewacji; towarzyszyła mi jedynie szarość chodnika i ołowiany odcień rozciągającego się nade mną nieba.

                Mieszkańcy Golden Feather wychodzili z domów na ten jeden, wyjątkowo smutny dzień, porzucając swoje codzienne problemy, przybierając maski fałszywego współczucia i żalu. Oddawali cześć człowiekowi, którego do tej pory nawet nie dostrzegali, o którym zapominali w Święto Dziękczynienia. Pochód nie przestawał gromadzić kłamców; dołączały dzieci zmuszone przez rodziców, osoby starsze, bez planów na spędzenie popołudnia, pary w średnim wieku oferujące pomoc, by w przypadku podobnej sytuacji liczyć na pewną rekompensatę. Przytłaczający odór perfidii ciągnął się kilometrami i wsiąkał w ściany domów.

                Wszystko to byłoby dla mnie niczym nadzwyczajnym, czymś wręcz codziennym i niezauważalnym gdyby nie to, że w trumnie niesionej dwa rzędy za mną, spoczywał człowiek ze wszystkich mi najbliższy.

               Caleb Summers. Mój ojciec.

               Skomplikowane myśli kłębiły się gdzieś z tyłu mojej głowy, a ja nie byłam zdolna skupić uwagi na żadnej z nich. Wszystkie były chaotyczne jak stado dzikich ptaków nagle zamkniętych w za małej klatce. W tamtej chwili byłam taka jak one; nieskompletowana, pozbawiona sensu, nieuporządkowana. Byłam emocjonalnym bajzlem. 

                Błądziłam jak we śnie, zbyt długim koszmarze pozbawionym kolorów. Może to jednak sen? Wszystko dzieje się w mojej głowie, a mnie tu tak naprawdę nie ma i nigdy nie było? Może zaraz zadzwoni komórka, otworzę zapłakane oczy i zacznę niespokojnie szykować się do szkoły.

                Przez krótką chwilę naprawdę uległam tak złudnej nadziei i niecierpliwie czekałam aż ten przeklęty budzik zacznie mi uprzytamniać, że czas w tym koszmarze się skończył i mogę się  obudzić. 

               Niestety budzik nie dzwonił. Ja się nie budziłam, a każde uszczypnięcie naprawdę bolało i zostawiało ślad na wierzchu mojej bladej dłoni. Nadal widziałam tylko szary chodnik, krople deszczu i czerń. Niezmiennie szłam na czele korowodu, sama wśród tłumu, bez parasola, bez ortalionu, moknąc i uginając się pod ciężarem własnej tragicznej roli.

                Mokre włosy przyklejały mi się do czoła, czasem nawet wpadały do oczu. Nie płakałam, choć kilka osób idących ze mną ramię w ramię trzymało w rękach chusteczki. Nie umiałam zdobyć się na łzy, kiedy otaczali mnie obcy ludzie. Matka, która kilka dni wcześniej wróciła z pracy w innym mieście, prosiła bym dziś wyjątkowo była silna; w końcu czas na płacz miałam wczoraj.

                Czy to mądre wyliczać komuś łzy i rozpacz? Wydzielać kawałki smutku jakby dzieliło się tort na czyichś urodzinach?

                W końcu zatrzymaliśmy się przed wielką bramą cmentarza, którą po raz pierwszy widziałam tak szeroko otwartą. Skomplikowane zdobienia na jej powierzchni na krótką chwilę odwróciły moją uwagę, przez co zapomniałam o przepuszczeniu ludzi, niosących trumnę mojego ojca.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 27, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kronika Golden FeatherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz