Rozdział II

324 18 10
                                    

Wysiadając z auta uderzyłam się w głowę o dach samochodu. Odsłoniłam sprzed oczu brązową grzywkę, która wysunęła mi się z gumki. Zakręciło mi się w głowie, łza zakręciła mi się w oku, więc jeszcze moment siedziałam w samochodzie. Po kilku minutach zamknęłam ferrari i ruszyłam na zakupy. Oczywiście jak to ja zapomniałam torebki, więc musiałam się wrócić. Przy wejściu zauważyłam kobietę o długich blond włosach, ubraną w zwiewną, czerwoną sukienkę i czarne szpilki. Przypominała mi kogoś, więc starałam się zobaczyć jej twarz, niestety miała ciemne, okrągłe okulary słoneczne.
- Hej! Hania, poczekaj! - krzyknęła, zdjęła swoimi smukłymi dłońmi okulary i schowała je do torebki. Spojrzałam na nią. Wiedziałam, że kogoś mi przypomina więc podeszłam bliżej, a ona wyciągnęła ręce w moją stronę jakby chciała mnie przytulić na przywitanie. W końcu zobaczyłam z bliska jej twarz.
- Irenka, Boże drogi, nie poznałam Cię! Jak ty pięknie wyglądasz! - pochwaliłam dziewczynę i z uśmiechem na twarzy pocałowałam ją w policzek.
- Już po shoppingu? - zapytała mnie po chwili.
- Nie, dopiero się przymierzam, może pójdziesz ze mną, a póżniej pojedziemy do mnie? - zaproponowałam i pociągnęłam wózek na zakupy.
- Z miłą chęcią, dawno nie rozmawiałyśmy, fajnie byłoby dowiedzieć się jak u Ciebie, jak w pracy i poplotkować. Przyszłam na nogach, wezmę siatki i możemy iść. - Uśmiechnęła się do mnie pokazując swe białe, piękne zęby. Pokierowałyśmy się w stronę wejścia.
***
Gdy byłyśmy już po zakupach, a właściwie to gdy JA byłam po zakupach, włożyłam dwie moje torby produktów spożywczych i jedną Ireny do bagażnika. Wsiadłyśmy do samochodu, puściłam Eskę i ruszyłyśmy. Oby dwie rozmawiałyśmy o ostatnich dniach, w których się nie widziałyśmy, śpiewałyśmy nasze ulubione piosenki i śmiałyśmy się. Gdy dotarłyśmy na miejsce zabrałyśmy torby z zakupami do domu. Irena zostawiła je na podłodze w przedpokoju, a ja na blacie w kuchni. Rozpakowałam je i pochowałam jedzenie do lodówki. Zrobiłam kawę, ukroiłam ciasto drożdżowe i usiadłyśmy przy szklanej ławie. Irena to moja przyjaciółka od prawie dziesięciu lat. Jesteśmy dla siebie bardzo bliskie, chociaż ostatnio mało rozmawiałyśmy. W dzieciństwie mieszkałyśmy obok siebie, teraz pracujemy razem ale nie mamy czasu żeby ze sobą spędzić chociażby przerwę. Oby dwie pracujemy w ośrodku dla psychologów i innych lekarzy.
***
Minęły dwie godziny, ja i Irena rozmawiałyśmy bez przerwy, wspominałyśmy dzieciństwo i śmiałyśmy się z naszego szefa. Jest on naprawdę pozytywnie rąbniętym człowiekiem. Ma na imię Radek, ma trzydzieści lat i jest wysokim brunetem o zielonych, kocich oczach. Ma bardzo bladą karnację i świetny charakter.
Irena zdecydowała się iść do domu. Aktualnie mieszka trzy ulice ode mnie, więc zawsze może zrobić sobie mały spacer. Poszłam z nią do przedpokoju, aby odprowadzić ją do bramy. Wzięła swoje zakupy i wyszła. W skrzynce na listy powieszonej przy furtce był jakiś list lub oferta. Wyjęłam papierową kopertę i weszłam po kilku schodkach do domu. Położyłam "tajemniczy" list na ławie, sprzątnęłam talerzyki po cieście i filiżanki po kawie i włożyłam do zmywarki. Poszłam zmyć makijaż, umyć się i ubrać w piżamę. Dochodziła dwudziesta, a to właśnie o tej godzinie zaczynał się mój serial. Zamknęłam drzwi wejściowe, zasłoniłam okna w całym domu i poszłam na górę. Położyłam się na łóżku, obejrzałam serial i usnęłam.
***
Oto jest drugi rozdział. Mam nadzieję, że przyjmiecie go pozytywnie. Czekam na Wasze opinie w komentarzach! Jeśli się podoba, to nie zapomnij dać gwiazdki :)

Flight to paradiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz