Louis Tomlinson tego nie chwyta.
- O mój BOŻE, to był najbardziej nieznośny człowiek z jakim miałem okazję w życiu przebywać!
Louis, wciąż niesamowicie zirytowany, wpadł właśnie przez drzwi, natychmiastowo szukając wzrokiem Nialla.
Był na kanapie, rozwalony z jedną ręką na oparciu. Wszędzie leżały puste opakowania po chipsach, w nogach puste butelki po piwie, a ona sam ubrany był w spodnie od dresu i koszulkę amerykańskiego klubu koszykarskiego. Spojrzał znad laptopa, oglądając w tym samym czasie jakiś mecz piłki nożnej w telewizji.
- Aż tak źle, eh?
- Oh, nawet jeszcze GORZEJ - krzyczy Louis, skopując buty ze stóp i ściągając w furii sweter. - Nie wiedziałem, że tacy ludzie w ogóle istnieją. To znaczy—Nie wierzę, że jesteśmy tym samym gatunkiem. Nie wierzę, że jesteśmy zbudowani z tych samych rzeczy—na pewno gdzieś w nim jest jakiś komputerowy czip, bo to nie jest człowiek Niall, nie, to jest robot potwór bez krzty skromności albo jakichkolwiek uczuć! - kończy swój wywód na bezdechu, patrząc się wściekle na Nialla, z na wpół zdjętymi spodniami.
Niall unosi wysoko brwi, pauzując mecz i bierze łyk piwa, gdy Louis wbiega do jego pokoju.
- Serio? Zawsze wydawał się dla mnie w porządku.
- W porządku?? W PORZĄDKU??! Niall, czy masz jakiś mózg w tej swojej blond, upitej głowie? Czy to, że w czepku cię urodzili i wychowali aż tak przysłoniło ci rozsądek? - prychnął Louis, przerywając zakładanie na siebie luźnego podkoszulka (który też może być Nialla, nie może sobie przypomnieć).
Kończy piwo jednym łykiem. - Nah, nie wydaje mi się. Mam całkiem zdrowy rozsądek. Jestem głodny—niedługo obiad?
Louis go jednak ignoruje, jego twarz rozgrzana furią tysiąca słońc.
- Niall, podpale go! Serio! Szczerze, nawet nie wiem jak będę w stanie przebywać w okolicy tego zasranego chuja, dziwkarza, pierdolonego—
- Whoah, whoah - wtrąca Niall, podnosząc do góry ręce, co Louis przypuszcza, miało uspokoić sytuację. - Nie może być aż taki zły, jak mówisz. Nie było cię zaledwie kilka godzin!
- Kilka godzin za dużo, bym powiedział!
- A co się w ogóle stało? Co powiedział?
- Co powiedział? CO POWIEDZIAŁ?? Powiedział wszystko! Gadał o sobie, swoich zajęciach, swoich pieniądzach i swoich—
- Mówił tak dużo? - mruga Niall wstając i podchodząc do Louisa (który teraz siedzi przy stole z zaciśniętymi pięściami). - Zawsze wydawał się taki cichy.
- Czy to jakiś żart? Znów próbujesz być zabawny? Nie kurwa, nie jest cichy. Szczeka i szczeka i szczeka jak taki mały, pieprzony...pudel - kończy wściekle Louis z triumfem, patrząc się nabuzowany na Nialla, uderzając w stół.
- Zayn? Zayn Malik. Zayn Malik szczeka jak pudel - powtarza Niall, pochylając się nad stołem ze skrzyżowanymi rękoma.
Louis drgnął. - Kto—co—Zayn? Nie. Nie! Boże, Niall, nie, nie pieprzony Zayn Malik! On jest w porządku, wydaje się spoko kolesiem. Ale Harry Styles! I, o Boże - Louis zakrywa sobie usta dłonią - nawet nie mogę powiedzieć tego imienia. Od samego dźwięku zaraz się porzygam.
- Oh, Harry? - pyta Niall zaskoczony. Patrzy na Louisa nim krótko się śmieje, a wyraz twarzy przybiera cholerne rozbawienie. - Ta, domyśliłem się, że tam będzie. Nie lubisz go?
Louis gapi się. - Czy to jakiś pierdolony żart?
Niall uśmiecha się szeroko. - Ale każdy lubi Harry'ego Stylesa. - Śmieje się i siada na krześle naprzeciwko Louisa.
![](https://img.wattpad.com/cover/75362172-288-k69321.jpg)
YOU ARE READING
Young & Beautiful (Tłumaczenie)
FanfictionLouis, ku swojemu przerażeniu, uczęszcza do elitarnego uniwersytetu, gdzie imię Zayn Malik coś oznacza, Niall Horan nie przestaje gadać, wszędzie stoją fortepiany, a Harry Styles, jedyny syn uzależnionego od narkotyków, psychicznie chorego byłego ro...