Rozdział 7

4.6K 399 93
                                    

          Do końca dnia Harold unikał Louisa. Starał się jak mógł, żeby przez przypadek nie wpaść na niego w korytarzu czy innym pomieszczeniu. Sam był zdziwiony swoją upartością. Nie szukał już kontaktu z Fleur, lecz ona znalazła go i namówiła na wspólne spędzenie wieczoru. Nie wypadało odmówić.

          Louis do końca dnia nie opuszczał swojej komnaty. Był wściekły i smutny jednocześnie, miał mętlik w głowie. Nie mógł zrozumieć zachowania Harolda, a tym bardziej nie wiedział, dlaczego zareagował w taki sposób na całą tę sytuację. 

          Następny dzień rozpoczął się dla niego niezbyt przyjemnie. Gdy zszedł na śniadanie, pierwsze co zobaczył, to Fleur karmiącą Harry'ego. Stanął jak wryty. Myślał, że mu się przewidziało. Jakim prawem ona położyła łapy na jego narzeczonym?? JAKIM KURWA PRAWEM?? Louis nie mógł puścić jej tego płazem. Wiedział, że musi porozmawiać z nią i nakazać, aby odwaliła się raz na zawsze od jego Harolda. Potrzebował tylko odpowiedniego momentu. Jeśli miałby zareagować na świeżo, mogłoby dojść do rękoczynów. Zemsta lepiej smakuje na zimno, musiał więc udawać, że wszystko jest okej.

– Dzień dobry wszystkim – powiedział z uśmiechem, choć serce go bolało.

– Witaj, Louis. – Fleur odwzajemniła uśmiech, który wyglądał na szczery. – Nie masz mi za złe, że cały czas odciągam Harry'ego od Ciebie i obowiązków?

– Absolutnie nie. – książe Florem Aetatis uśmiechnął się słodko, lecz zwalczał w sobie chęć mordu na blondwłosej piękności. – Jednakże dzisiaj, razem z Harrym, mamy pewne zobowiązania i będziemy musieli Cię na jakiś czas opuścić. – pokojówka przekazała Louisowi poprzedniego dnia wieczorem, że król Julian prosił ich do siebie na rozmowę o przyszłości królestwa i ślubie.

– Nie ma takiej potrzeby – zaprotestował Harry. – Już rozmawiałem z ojcem i wszystko przełożyłem na dzień bliżej nieokreślony. Nie mogę zostawić przecież naszego wspaniałego gościa samego.

Louis poczuł się, jakby ktoś strzelił go w twarz. Nie spodziewał się, że Styles może być aż tak nieczuły. W tym momencie Tomlinson zaczął żałować, że jest księciem i musi zgadzać się na ten cały chory układ. Mimo uczuć, jakimi darzył księcia Hortus Argenti, nie chciał, aby ten traktował go tak obojętnie. Chciał coś powiedzieć, wykrzyczeć, lecz w pomieszczeniu nadal znajdowała się Fleur. Przy niej musiał zachować godność, co równało się z tym, że uśmiech cały czas powinien znajdować się na jego twarzy, mimo, że wewnętrznie tracił rozum.

– Dobrze, Harry, nie ma problemu – powiedział, lecz głos lekko mu się trząsł – W takim razie pójdę do siebie, jak będziesz czegoś potrzebował, to wiesz gdzie mnie szukać.

– Obejdzie się – odparł obojętnie Styles – Cały dzień spędzę z Fleur, więc nie widzę potrzeby, żeby Ciebie niepokoić.

          Louis bez słowa odwrócił się i wyszedł z jadalni, lecz postanowił podsłuchać rozmowę swojego narzeczonego i księżniczki Francji. Miał nadzieję, że chociaż o nim wspomną.

– Dlaczego Louis nie może spędzić z nami tego dnia? Bardzo chętnie bym go bliżej poznała. 

– Nie warto Fleur, naprawdę. Jest dość nudny, szczerze mówiąc sam nie wiem, dlaczego z nim jestem. Chyba muszę się dłużej zastanowić nad tą kwestią.

          Po tych słowach serce Louisa się rozpadło. Nie mógł uwierzyć, że te słowa wyszły z ust Harolda. Był w wielkim szoku. Łzy zasłaniały mu cały widok, więc na oślep kierował się w stronę swojego pokoju. Gdy tylko wszedł do środka, od razu rzucił się na łóżko i płakał. Jak można być tak bezdusznym? Po co mówił, że musi przemyśleć kwestię związku, przecież dobrze wiedział, dlaczego ze sobą byli. Mógłby pomyśleć, że zrobił to specjalnie, ale nie wiedział, że Louis stał za drzwiami i słyszał każde słowo. To jeszcze bardziej bolało.

          Nie zszedł na obiad, nie miał na nic siły. Zawsze myślał, że ożeni się z miłości, z kobietą, która będzie go wspierała, wierzyła w niego, ale przede wszystkim szanowała. Los jednak wyśmiał go. Nie dość, że jest z chłopakiem, to jeszcze takim, który go nie kocha i nie szanuje. Małżeństwo z rozsądku. Świetnie. Nie chciał iść na kolację, lecz stwierdził, że jego długa nieobecność może sprawić, że ktoś przyjdzie sprawdzić, co się dzieje, a nie chciał pokazywać się nikomu w takim stanie. 

          Kiedy kierował się do jadalni, przez uchylone drzwi pokoju zobaczył Harolda, przeglądającego magazyny. W ułamku sekundy podjął decyzję. Musiał z nim porozmawiać.

– Dlaczego mi to robisz? – zapytał, otwierając drzwi szerzej.

– O co ci chodzi?– zapytał Styles, nie odwracając wzroku od gazety.

– O co mi chodzi? Chyba o co Tobie?! Traktujesz mnie jak zabawkę, jestem tutaj tylko dlatego, że nasi ojcowie tego chcą, ale co dalej? Nienawidzisz mnie, zabawiasz się z Fleur, mówisz jej, że nie jesteś pewny, dlaczego ze mną jesteś, olewasz mnie i moje uczucia, co z Tobą nie tak do cholery?? – chciał to załatwić spokojnie, ale jak zwykle, dał się ponieść emocjom. Był zbyt impulsywny, chyba musiał nad tym popracować.

– Twoje uczucia? Ciekawe jakie?? Nie chcesz być moim narzeczonym, więc nie rozumiem, o co te spiny.

– Całe życie będziesz mi to wypominał? Powiedziałem to w złości, nie jesteś chyba taki głupi, że myślisz o tym serio. 

– Nieważne, czy to było serio czy nie, mam dość. Ciągle wkurzamy się wzajemnie, nie potrafimy dojść do porozumienia, to nam nie wyjdzie. Jeśli myślisz, że serio się w Tobie zakocham, to jesteś najbardziej głupim facetem na ziemi – warknął Harry, nie zważając na łzy płynące z oczu Louisa.

         Przez kilka chwil była cisza, po czym Tomlinson odezwał się:

– Dobrze, więc zrywam.

– Co? – warknął Styles.

– Zrywam zaręczyny.

Książęce Małżeństwo (Larry) MEGA POPRAWA + ROZWINIĘTE WĄTKIHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin