.. 2 ..

282 35 7
                                    

Dzisiejszy poranek był inny niż wszystkie poprzednie. Pierwszy raz cieszyłem się, że idę do szkoły. Z zapałem spakowałem potrzebne książki i inne materiały szkolne. Szybko zjadłem śniadanie i wykonałem poranną toaletę.
Widać było, że moja mama też jest zdziwiona.
-Coś taki szczęśliwy, Jung?- zapytała popijając kawę.
Wzruszyłem tylko ramionami i już miałem wychodzić, gdy padło pytanie:
-Znalazłeś sobie kogoś?

Dla innych byłoby to pewnie normalne, ale nie dla mnie.
Wlepiłem wzrok w matkę. Byłem zły, że to powiedziała.

Ja? Jung Hoseok miałbym sobie kogoś znaleźć? Haha, niemożliwe.

-Nie.- odpowiedziałem krótko i oschle. Nie miałem ochoty się kłócić, więc nie pozostawało mi nic innego.
Podniosłem z podłogi plecak i wyszedłem z domu bez słowa.
Nigdy się z rodzicami nie żegnałem.
Moim zdaniem to niepotrzebne, bez sensu.

Szedłem spokojnie, a podmuchy wiatru delikatnie unosiły moje włosy.

Chciałbym by ta chwila trwała wiecznie. Bym był wolny, skazany na samego siebie.
Nie musiałbym nikogo prosić o pomoc. Byłoby wspaniale.

Ptasie trele głaskały moje uszy, a szum aut sprawiał, że całkowicie zapominałem kim jestem.

No właśnie... Kim jestem?
Ach, tak... Jestem Jung Hoseok. Nie potrzebny światu człowiek, który żyje tylko po to, by w końcu umrzeć.
Nie mam żadnego oparcia w ludziach i to jest mój problem.
Nikt nie sprawił bym poczuł się potrzebny, dlatego moja samoocena upadła tak nisko.
Według innych mój problem jest związany z psychiką.
W pewnym sensie mają rację.
Czuję się odrzucony. Nikt jeszcze nigdy nie powiedział mi, że mu na mnie zależy.
Zawsze się ode mnie odwracali i tak już chyba pozostanie.

Zbliżałem się do budynku. Każdy krok w jego stronę powodował, że zapał który był aktywny dziś rano, znikał.
W wejściu do szkoły nie było ani krzty szczęścia. Wszystko było takie samo jak przedtem.
Każda osoba znów była szara i niczym nie odróżniała się od innych.
Oprócz jednej.
On.
Chłopak z czerwoną czupryną.
Szedł spokojnie, pogwizdując przy tym jakąś melodię.
Nie zauważył mnie, bo według niego też pewnie się niczym nie wyróżniam.
Szary człowiek, prawda?

Usiadłem pod klasą i wypakowałem książki.
Pierwsza jest matematyka, mój ulubiony przedmiot.
Musimy się skupić na liczbach, aby wyszedł nam dobry wynik.
W taki sposób nikt ze sobą nie rozmawia, co mnie bardzo uszczęśliwia.

Zrobiłem kilka przykładów z podręcznika i ćwiczeń, aby przypomnieć sobie ostatni temat.
Nie był jakiś trudny, ale trochę skomplikowany i obliczanie zajmowało sporo czasu.
Gdy skończyłem, schowałem książki i wbiłem swój wzrok w pewną postać.
Nie była to normalna, szara osoba.
Wyróżniała się.
Była jedyna w swoim rodzaju. Otoczona wesołą aurą.
Moją uwagę przykuła nie jego aura, a włosy.
Czerwona czupryna z którą spotkałem się wcześniej.
Ona sprawiła mi radość, tak na prawdę samym byciem.
Nie wiem co się ze mną dzieję, ani dlaczego tak jest....
Ale pragnę poznać chłopaka z czerwoną czupryną bliżej.

Nie zwróciłem uwagi na to, że patrze wprost na niego.
On chyba poczuł na sobie mój wzrok, bo spojrzał w moją stronę.

Ale ja jestem głupi. Jak mogłem się na niego tak bezkarnie patrzeć! Ugh...

Westchnąłem i wlepiłem wzrok w swoje buty.
Byłem zażenowany tym jak się zachowałem.
To było bardzo nie kulturalne z mojej strony, w dodatku nie znamy się za dobrze więc tym bardziej nie powinienem był tak robić.
Poczułem gorąco na twarzy, chyba pierwszy raz w życiu.
Nie znam tego, boję się... Co się ze mną dzieje?!

-Zarumieniłeś się.- powiedział ktoś dotykając mojego ramienia na co trochę się spiąłem.
Nic nie mówiąc spojrzałem na osobę, która mnie trzymała.
Uśmiechnięta czerwona czuprynka kucała właśnie przede mną podpierając się ręką o podłogę.
-Zarumieniłem?- spytałem dotykając swojego policzka.

Co to znaczy zarumieniłem?

-Tak.- zaśmiał się.- Twoje policzki zrobiły się czerwone, bo się przez kogoś lub coś zawstydziłeś.
-Aaaa...- zamyśliłem się. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało, więc dlaczego akurat teraz?
Chłopak posłał mi cieplutki uśmiech i zajął miejsce obok mnie.
Odsunąłem się od niego, bo... Sam nie wiem dlaczego. Po prostu się bałem.
Ten wyczuł mój strach i przyciągnął mnie za nadgarstek do siebie.
-Ej... Nic nie zrobię, spokojnie.- powiedział cicho puszczając moją rękę.
Po tych słowach trochę się rozluźniłem.
To dziwne, że jedno jego słowo wystarcza, aby mój strach zniknął.

-To... Co dzisiaj robisz po szkole?- zapytał. Co mam odpowiedzieć?
-Wrócę do domu i będę się uczyć.- powiedziałem patrząc na rękawy swojej bluzy.
-Jak to uczyć?! Przecież jest piątek, jutro nie ma szkoły!- powiedział głośniej niż zazwyczaj, przez co odskoczyłem na bok.- Oj... Przepraszam... Nic ci nie jest?- zapytał z lekkim przerażeniem w głosie.
-Um... Nie nic.- powiedziałem siadając we wcześniejszej pozycji.- Codziennie się uczę. Co w tym dziwnego?- spytałem nie rozumiejąc.
-To, że powinieneś iść na miasto z kolega...- przerwał swoją wypowiedź. Chyba zapomniał. No tak, pewnie. Przecież on ma tylu znajomych, jak mógłby zapamiętać mnie i moje problemy.
-Ja już pójdę...- powiedziałem i szybko wstając skierowałem się do łazienki.
Ostatni raz na niego spojrzałem. Jego twarz była widocznie smutniejsza niż przedtem.
Uśmiech całkowicie zniknął. Zdecydowanie bardziej wolałem gdy się uśmiechał.

Ale... Pewnie zaraz pójdzie do swoich przyjaciół i wszystko będzie w porządku.
No bo co? Ja nie jestem kimś, kto mógłby go uszczęśliwić.

Stanąłem przed lustrem.
Ja też niczym nie różnie się od innych.
Taki sam, szary człowiek, który nic w życiu nie osiągnie.
Chciałbym to zmienić.
Wyróżniać się.
Niestety nie potrafię...
Nie potrafię się zmienić.
Nie potrafię zaufać ludziom.






Czerwona czupryna ㅐ VhopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz