Część 1

71 2 0
                                    

-Po prostu się uśmiechnij

- Nie potrafię

- Potrafisz , nie raz już to robiłaś . Uśmiechnij się

-Nie mogę...-odpowiadała, gdy do oczy napływały łzy. Jej nieobecny wzrok i wyrazisty smutek na twarzy wskazywał jak bardzo cierpi .

-Uśmiechnij się . Do jasnej cholery uśmiechnij się - wrzeszczała prze zaciśnięte zęby. Nie mogła patrzeć jak przyjaciółka cierpi. Jak leży w łóżku wśród swoich czterech ścian , jak jej serce pęka... Wielu rzeczy nie rozumiała , nad wieloma się zastanawiała , ale teraz najważniejsza była ONA , jej przyjaciółka.

-Ja nie mogę , nie chcę , nie potrafię - wy buchnęła płaczem - Amy ja naprawdę nie mogę .

-Ci maleńka , ciii...-powtarzała miłym głosem próbując uspokoić przyjaciółkę . Już drugi dzień siedziała w łóżku. Po raz kolejny wysłuchiwała jak Lou przeklina , jak płacze , jak wyzywa tego skurwysyna  , w którym się zakochała . Obie to znały. Wiedziały jak to jest , ale żadna jeszcze nie zatraciła się tak bardzo , żadna nie kochała tak mocno .

- Ja już nie wytrzymuje ....- odpowiedziała bezgłośnie

-Wytrzymasz . Dasz radę.Jeszcze dziś masz się ogarnąć i idziemy na miasto . Dziewczyno jest sobota , weekend !

-Dobra - odpowiedziała ocierając oczy

- Spada do siebie i za godzinę będę - powiedziała Amy po czym pożegnała przyjaciółkę . Nie chciała jej zostawiać . Bała się , ale musiała . Chciała jej pokazać że jej ufa i że wierzy w nią . Zbiegła po schodach i zahaczyła o pokój brata Lou-David'a

-Masz mieć na nią oko

-A co ja jestem ? Służący ?

-Jesteś jej bratem !

- A ty jej siostrą !

-Muszę wyjść, masz ja pilnować . Nie obchodzi mnie czy się to podoba. To rozkaz - powiedziała i wyszła .Przyjechała rowerem , więc droga do domu zajęła jej nie całe 10 min.

-Hej mamo!- krzyknęła mijając kuchnie

-Hej córeczko jak z Lou?

- Lepiej , zabieram ją na miasto - krzyknęła ze swojego pokoju

-Dobry pomysł , zaraz przyniosę ci jakieś drobne

Amy stała teraz przed szafą . Nie miała dużo czasu , więc wzięła to co było pod ręką. Szybki prysznic , ciastko na drogę i zaraz znów była u przyjaciółki . Lou już czekała . Jej ciemny strój świadczył , że nie chce być zauważana , Niechętnie wyszła z dom , ale wyszła

-Do kina - szepnęła

-Okej , ale na jaki film ? Może komedię ? Chociaż ja to bym wolała horror , no wierz te....

*oczami Lou*

Spacerowałam z Amy . Szłysmy do kina , a ona zanudzała mnie fascynującymi historiami o wyborze filmu . Chciałam być już w domu . Wyszłam , ale tylko po to żeby wrócić do domu i zostać samą . Wiecie jakie to uczucie , gdy pęka ci serce ? Jak można kogos kochać kogoś kogo nigdy się nie miało ?

-LOU!-przyjaciółka wrzasnęła mi do ucha

-Nie drzyj mordy !- syknęłam

-To odkręć te swoje zacne cztery litery i zobacz kto tam stoi po jej słowach miałam nutkę nadziei . Może to ON

- Dziewczyny ! - usłyszałam głoś Kevina . To oni , znajomi ze szkoły . Trochę takie lalusie , ale ogółem fajni

-Ja pierdo.....- burknęłam pod nosem . Jeszcze oni

-Jak tam mała ?- usłyszałam głos Sean'a , który właśnie mnie objął. I tak nagle otoczył mnie chaos. Tu Sean tu Amy , chłopaki , dziewczyny , miasto , jacyś ludzie i nagle On wchodzący z kwiatami . Czułam jakby fala ... chłodu we mnie uderza. Zatrzymałam się , rozejrzałam się w wokół

-Co ja tu robię? - szepnęłam . Bez zastanowienia zawróciłam . Poczułam tylko uderzenie , jakieś ciało , a potem świat zaczął wirować....





My life my rulesWhere stories live. Discover now