Rozdział 7

1.4K 120 4
                                    

Punktualnie o północy Biedronka wylądowała na szczycie Wieży Eiffla. Czarny Kot już na nią czekał. Był szczęśliwy i podekscytowany. Dokładnie tego dnia miała miejsce ich równo setna udana misja. Marinette niestety nie wiedziała o tej rocznicy. W przeciwieństwie do Kota. On odliczał minuty do tego spotkania. Z tej okazji chciał wreszcie na poważnie wyznać Biedronce, co czuje. Biedaczek, wybrał zły moment. Wieczór, a raczej noc, ani trochę nie przypominała tej z jego założeń.

- Witam, My Lady - ukłonił się nisko.
- Nie czaruj, czarusiu! Mamy sobie do pogadania!
- A co ty taka nie w humorze? Czyżby okres?
- Grabisz sobie... - była coraz bardziej wkurzona.
- Dobra. Tylko nie bij. Co się stało?
- Jeszcze się pytasz?! Jakim prawem piszesz do mnie jak gdyby nigdy nic, w ciągu dnia?!
- Przecież czasem tak ze sobą piszemy. Co w tym złego?
- To, że tym razem, wiadomość przeczytała moja przyjaciółka!
- Widziała naszą rozmowę?! Czyli wie, kim jesteś?!
- Nie. Na szczęście miałam blokadę ekranu. Musiałam jej skłamać, że się znamy, w sensie zwykła ja i ty. Boję się, że nie utrzyma języka za zębami.
- To by mi w sumie pasowało... - uśmiechnął się łobuzersko.
- Jak śmiesz?!
- No co? Dowiedział bym się wtedy, kim jest Moja Pani.
- Zły Kot! Wstydź się!
- Ale o co ty masz do mnie pretensje? Po pierwsze, skąd mogłem wiedzieć, że jesteś z przyjaciółką, a ona to przeczyta, a po drugie, moja wina, że akurat wtedy miałaś w telefonie kartę Biedronki? Nie! Więc o co się mnie czepiasz?
- Złe Kocisko! - odwróciła się na pięcie
Biedronka już miała zamachnąć się swoim jojo, gdy Czarny Kot złapał ją za nadgarstek. Ona jednak wciąż stała nieruchomo. Nie zaszczyciła go swoim spojrzeniem.

- Biedronsiu, przepraszam. Nie chciałem się tak unieść, ale zrozum mnie. Nie wiedziałem.

Zero reakcji.

- Księżniczko, spójrz na mnie. Chcesz wiedzieć, dlaczego poprosiłem cię o spotkanie.

Znów żadnej odpowiedzi. Biedronka tylko wyrwała nadgarstek z uścisku Kota i przy pomocy jojo poleciała do domu.

***
- Może byłam dla niego zbyt oschła, co Tikki?
- Czarny Kot mimo wszystko jest bardzo uczuciowy. Obawiam się, że uderzyłaś w jego czułą strunę.
- Źle mi z tym. No wiesz, jestem na niego zła, ale to mój przyjaciel. Nie lubię, kiedy jest smutny.
- Marinette, mam prośbę.
- Tak?
- Możemy o tym porozmawiać rano? Jestem padnięta, a jest już bardzo późno.
- Jasne. Mnie też już się oczy kleją. Dobranoc, Tikki.
- Dobranoc.

Miraculum Biedronka i Czarny Kot - Co było dalej?حيث تعيش القصص. اكتشف الآن