1

1.8K 126 8
                                    

Po tych męczarniach zaczęliśmy grać w kosza. Nie obejdzie się bez opieprzania. Kami robiła za sędzie. Dzięki jej podzielności uwagi grała sobie na telefonie i oglądała mecz. Nosz ty w życiu, totalny kameleon. Ja grałam z Kise i Daikim, na resztę pokolenia cudów. Będzie fun. Rozciągnęłam się jeszczę trochę i spojrzałam na przeciwników. Niby mieli przewagę liczebną, ale moja grupa miała mnie. Maszyna destrukcji, muahahahah... ekhe... ekhe. Nie mogę się tak śmiać, bo mi gardło wysiądzie. Grało się naprawdę fajnie, ale nie zwróciłam uwagi na wynik albo go po prostu zapomniałam. Dziś mam jazdę konną, więc po treningu wręcz wybiegłam ze szkoły.

-A jej co? - zapytał Midorima.

-Idzie do stadniny na zajęcia. Ona ma bzika na punkcie koni. Zajęcia ma codziennie po szkole. W każdej dziedzinie jest dobra, też tam idę, ale tylko popatrzeć.

-Pójdę z tobą. Skoro mówisz, że jest dobra też w czymś innym to chcę zobaczyć. - powiedział glon. Daiki wzruszył ramionami.

-Zaraz też idę! - krzyknęła Kami. Na jej twarzy widniały kropelki potu. Ciekawe jak długo już tu biegła. Jej włosy były białe. Mój brat kiwnął głową. Potem przyłączył się jeszcze Tetsu, Atsushi, Kise i Akashi. Więc poszliśmy wszyscy. Czerwona gnida wydawał się być dość zaciekawiona. Takiego go jeszcze nie widziano. Ja już byłam na miejscu, zdążyłam nawet zostawić plecak w domu. Wyprowadziłam dwa konie. Dla mnie i mojej nauczycielki. Była starsza jakieś dwa lata. Jej koń był kasztanowatym arabskim. Był naprawdę ładny, a mój (tak naprawdę mój, ja po prostu go tam trzymam) był karym koniem fryzyjskim. Wyczyściłyśmy je wesoło rozmawiając, a potem je osiodłałyśmy. W  tym czasie pojawiło się pokolenie cudów i Kami. Pomachałam im i wsiadłam na konia. Podjechałyśmy do nich i zapytałam:

-Jakiś konkretny powód macie, że tu jesteście czy co? - zaśmiałam się.

-Nie my tylko popatrzeć. - powiedział Daiki - Reszta się po prostu przypałętała. 

-Spoko, idziemy Hisako-senpai? - zapytałam brunetki, a ta kiwnęła głową. Kłusem poszłyśmy na pole treningowe i zaczęłyśmy jeździć. Akashi cały czas mnie bacznie śledził. Nie przeszkadzało mi to. Po godzinie zaczęłam być lekko zmęczona. Zsiadłam z konia i odgarnęłam włosy. Pot lśnił na moim czole. Wyprowadziłam konia z zagrody i uśmiechnęłam się nieznacznie. - Dzięki za jazdę. Widzimy się jutro. - pomachałam do Hisako i podeszłam do reszty.

-I jak było? - zapytałam i potarłam czoło.

-Jak zwykle - odparł mój brat. Jebłam go w czoło i dodałam:

-To nie było do Ciebie - uśmiechnęłam się niewinnie. Kami zaśmiała się, a reszta... no cóż. Reszta szeptała o...

To był rozkaz! - Akashi Seijuurou część ITempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang