Rozdział I

6.1K 350 56
                                    

  Wybiła godzina 7 rano. Drzwi do twojego pokoju otworzyły się po cichu. Weszła do niego twoja służąca. (coś ala kamerdyner) Miała rude włosy spięte w kok. Kobieta dość chuda. Była średniego wzrostu, ubrana w kolory biały i czarny. Jako iż poszłaś wczoraj wcześniej spać, wstałaś prędzej niż zwykle.
- Witaj panienko ... widzę że już nie śpisz. Dobrze się spało? - Zapytała kobieta odsuwając zasłony a do pokoju wpadły promyki lipcowego słońca. Padały prosto na twoją twarz i raziły cię w oczy. Otarłaś je ręką.
- Bardzo dobrze Kamillo. (bo tak miała na imię)- Kobieta uśmiechnęła się i podeszła do szafy.
- Ma dziś panienka ochotę na określoną suknie? - Zapytała otwierając szafę. Ty w tym momencie usiadłaś na swym wielkim łóżku i się przeciagnęłaś.
- Hmmm. Poproszę coś w [twój ulubiony kolor - u/k] - Odpowiedziałaś patrząc na kobietę, która grzebała w szafie szukając odpowiedniej sukienki na dziś.
  Zza okna było słychać śpiew ptaków które chciały przekazać sobie ważną wiadomość, jagby nie widziały się kope lat i chciały wszystko wyśpiewać i opowiedzieć całemu światu. Pogoda była przecudowna! Na niebie nie było w ogóle chmur. Piękne błękitne niebo wydawało się takie delikatne. Był to dzień taki, na jaki przystało w tym sezonie.
  Po dwóch trzech minutach grzebania w szafie, Kamilla wyciągnęła piękna zwiewną sukienkę z wieloma falbankami tu i ówdzie.
- Dawno jej panienka nie zakładała ... może być?
- Racja. Dawno jej na sobie nie miałam ... a co to za pytanie? Oczywiście że może być! - Uśmiechnęłaś się w stronę kobiety.
  Kamilla podeszła do ciebie z suknią w dłoni. Tobie udało się wyrwać z lekkich "objęć Morfeusza" i stanęłaś na własne nogi. Kamilla pomogła ci się przebrać.
- Jaki mam dziś plan zajęć i co mam na śniadanie? - Zapytałaś kobietę która właśnie wiązała twój gorset. Nie lubiłaś tego.
- Dziś wyjątkowo nie ma panienka dużo zdjęć. Jedyne co, to wypełnić dokumenty i przeczytać listy. Troszkę się ich w ciągu paru dni nazbierało... a na śniadanie kucharz przygotował naleśniki z czekoladą.

* * *

  Po jakże pysznym śniadaniu udałaś się do swojego gabinetu. Kiedy ujrzałaś wielki a nawet ogromny stos dokumentów u listów przeraziłaś sie...
- ^no cóż ... trzeba było tego nie odkładać^ - Pomyślałaś i usiadłaś za swoim biurkiem. Ledwo co w tym morzu papierów znalazłaś swoje pióro. Zaczęłaś czytać dokumenty ... Po pewnym, dłuższym czasie "pokonałaś" stertę dokumentów i przyszedł czas na "zwalczenie" listów.

Popatrzyłaś na zegar ... minęły dwie godziny odkąd tu siedzisz. Masakra. Wybiła godzina 10. Odwróciłaś się i wyjrzałaś za okno. Coś cię korciło żeby pójść się przewietrzyć. W końcu pogoda była taka wspaniała...
- ^*twoje imię* nie możesz ... skończysz z listami to pójdziesz^ - Pomyślałaś biorąc głęboki oddech i zaczęłaś czytać każdy list. Niektóre wymagały aby odpisać...
  Kiedy już przeczytałaś ostatni list. Kiedy już odpisałaś na niego. Kiedy już miałaś wziąść głęboki oddech i wstać i wyjść na podwórze, musiałaś zrzucić pióro. Miałaś je już podnosić, gdy zauważyłaś jakiś list leżący lekko pod biurkiem. Wzięłaś go i się wyprostowałaś. Odłożyłaś pióro na swoje miejsce. Obejrzałaś list z każdej strony i się lekko zdziwiłaś. Był on od Hrabiego Phantomhiv'a...


~~~~~~
Autorka z przyszłości robi korektę :3

Ciel x Reader [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz