Prolog

512 35 12
                                    

Uniosłam wzrok, by po raz ostatni ujrzeć oblicze pięknego, majestatycznego krajobrazu. Wysokie, zieleniące się wzgórza, przysłonięte lekkimi obłokami. Ich delikatne, a zarazem gwałtowne kształty, stawały się coraz wyraźniejsze wraz z zachodzącym za nimi słońcem. Wyraziste promienie pomarańczowego blasku, oświetlały całą okolicę niczym latarnia na wieczornej ulicy, tyle że intensywniej. Przed wzgórzami rozpościerało się wielkie jezioro, które zdawało się nie mieć końca ani początku. Tak, jakby trwało wiecznie - gładkie, lśniące, tajemnicze. Ukazujące swoją twarz w nieustannie takim samym wyrazie - mury ogromnego zamku, zniesione na szczycie gdzieś w Szkocji. Przed nim znajdowały się zwyczajne, lecz w tej chwili piękne błonia, na których przebywało wiele uczniów w zależności od pogody i czasu wolnego.

Czas w legendarnym Hogwarcie miał być ukojeniem, wolnością, wejściem w lepszy świat. To w tym miejscu ja, Lily Evans, nauczyłam się jak być czarownicą, jednak to nie było głównym celem... Przynajmniej na początku. Co nim było? Przyjaźń. Odwaga. Miłość. Ostatnie siedem lat życia były niczym pielgrzymką, mającą nauczyć mnie czym są te trzy słowa. Minęło tak wiele czasu, zanim pojęłam ich znaczenie... Ile musiało się wydarzyć, bym zrozumiała istotę życia i odpowiedziała sobie na proste pytanie „dlaczego?".

Zamknęłam mocno powieki, przywołując wiele obrazów na raz. Musiałam utracić przyjaciół bezpowrotnie, mieć wiele razy poharatane serce niczym wojownik ciało na polu bitwy, stanąć twarzą w twarz z biegiem zdarzeń, którego nigdy nie mogłam zmienić. Przyjaźń... Pamiętam szczęście, jakie zawsze mnie ogarniało na ich widok i ból, który uderzał niemiłosiernie nie tylko w moje serce, ale także zgubną duszę, która zawsze pozostawała sama przez te lata. Odwaga do stawiania czoła wielu wyzwaniom... Z pewnością za mało miałam rozwagi niż starć, których było wiele. No i oczywiście miłość. Byłam nią obdarzana, lecz nigdy nie potrafiłam tego dostrzec. Chciałam 'coś' naprawić tak intensywnie, że nie zauważyłam ludzi, którzy stali za mną murem. Rodziny, przyjaciół, miłość mojego życia... Oni wszyscy podążali ramię w ramię przy mnie. Dawali mi nadzieję, kiedy tylko ją traciłam, podnosili mnie, gdy za każdym razem upadałam i zatapiałam się w swojej bezradności. Zawsze ukazywałam im mój szczery uśmiech pełen miłości. Oni są moją drugą rodziną, którą dopiero u zmierzchu mojej pielgrzymki, w murach tego zamku, dostrzegłam.

Musiało minąć wiele czasu, zanim pojmę znaczenie ludzkiego życia. I tak było. Żałuję tylko, że dopiero teraz. Straciłam wiele, ale i też tyle zyskałam. Czy warto było podejmować decyzje takie, a nie inne? Czy dobrze zrobiłam, stojąc murem za wysokim szatynem, a pozostawiając wspaniałą przyjaciółkę o długich brązowych włosach samą z niebezpieczeństwem, które z każdym dniem ją doganiało? Odpowiednią decyzją było odwrócenie się od ludzi, których kocham? Wybór świata magii dał mi niewątpliwie bardzo dużo dobra, jednak zła także. Mimo wszystko...cieszę się. Dziękuje w duchu za te wszystkie doświadczenia. Wiem, ile błędów popełniłam, jednakże jednego jestem pewna - moja pierwsza życiowa decyzja była w stu procentach prawidłową.

Uniosłam z powrotem wzrok na majestatyczny widok z wieży astronomicznej Hogwartu. Poczułam łzy w oczach na myśl, że po raz ostatni patrzę na okolicę, która przez ostatnie lata była dla mnie zwyczajna, a właśnie tego dnia momentalnie stawała się najpiękniejszym miejscem na ziemi.

 Poczułam łzy w oczach na myśl, że po raz ostatni patrzę na okolicę, która przez ostatnie lata była dla mnie zwyczajna, a właśnie tego dnia momentalnie stawała się najpiękniejszym miejscem na ziemi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

Witam wszystkich! Postanowiłam dodać prolog jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem. Wiele nie zdradziłam z zapowiedzi o fabule, tak więc pomyślałam, że taki początek powinien być odpowiedni.
Oczywiście wiem, że nie jestem super biegłym blogerem/pisarzem/człowieczkiem - jak zwał tak zwał - więc oczywiście zdaje sobie sprawę, że mogłam coś źle napisać, skomponować, itd. Jeśli tak jest to krzyczcie w komentarzach. ;)
Mam nadzieję, że będziecie czytać moje 'wypociny'.
Pozdrawiam i do zobaczenia (przeczytania, Dv.!) w maju!

Dolce Veneziana

Edit: na blogu (serce-lani.blogspot.com) jest już obsada i ogólnie więcej informacji. Ta tutaj nie obowiązuje (nwm czemu się wyświetla, skoro usunęłam). Postać Jamesa jeszcze się zmieni, a poza tym bez zmian. ;)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 18 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Serce ŁaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz