2. Jestem...

4.1K 286 12
                                    

Perspektywa Georga
Szedłem po Pokątnej razem z Fredem. Chcieliśmy pooglądać jeszcze kilka rzeczy nim mama wróci z resztą rodzeństwa z księgarni. My odwiedziliśmy ją jako pierwszą. Przechodziliśmy akurat obok sklepu ze sprzętem do Quiddich'a, kiedy nagle Fred pokazał mi coś.
-Zobacz tam! - powiedział. Odwróciłem głowę we wskazaną stronę i nagle na kogoś wpadłem. Ledwo utrzymałem się na nogach, na szczęscie Freddy był obok i mnie podtrzymał.
-Jak zwykle, nie zawodny. - uśmiechnąłem się do Freda starając się jednocześnie otrząsnąć, bo najpierw trochę pociemniało mi przed oczami. Dopiero, gdy już normalnie widziałem, spostrzegłem leżącą przede mną dziewczynę. Miała długie, czarne włosy, niebieskie oczy i prawie idealne rysy twarzy. Wyglądała na osobę w moim wieku. Przez chwile patrzyłem jak nieudolnie próbuje się podnieść. W końcu uśmiechnąłem się i wyciągnąłem ręke.

Perspektywa Beatrice
Gdy spojrzałam w górę ujrzałam jakiegoś rudzielca.
To nie mógł być nikt inny niż Weasley. Konkretnie jeden z braci bliźniaków, bo obok stała jego kopia. Chwyciłam jego ręke, a on pomógł mi wstać. W duchu zastanawiałam się, co by zrobił ktokolwiek, kto mnie zna, gdyby to zobaczył. Ale Weasley mnie chyba nie znał, inaczej by mi nie pomógł. Tak wtedy myślałam. Nasze rodziny nie znosiły się. No, przynajmniej moja, nie znosiła jego.
-Cześć. Przepraszam... - zaczął jeden z bliźnaków.
-On nie przeprasza, tylko udaje. - wtrącił się drugi. Oboje się uśmiechnęli, a po chwili również i na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Jak się nazywasz? - zapytał, któryś z nich. Nie... nie chciałam im powiedzieć jak się nazywam, bo od razu, słysząc moje nazwisko wzięliby mnie za zaroumiałą snobkę. A wydawali się tacy mili. Może mogłabym im powiedzieć kiedyś, jeśli bliżej się poznamy...
-Beat - odparłam w końcu.
-Ja jestem Fred, Fred Weasley, a to...
-George. George Weasley.
-Wy też idziecie do Hogwartu? - zapytałam po chwili milczenia.
-Tak. - odpowiedzieli jednocześnie.
-To nasz pierwszy rok. - dokończył jeden z nich, chyba Fred.
-A ty, też tam idziesz? - zapytali zgodnym chórem.
-Jasne - powiedziałam z uśmiechem. - Teraz muszę iść kupić różdżkę, ale mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
-Do zobaczenia - odpowiedzieli razem bliźniacy.

Kupiłam różdżkę, a kilka godzin później byłam już z powrotem w domu. Następnego dnia miałam wyjeżdżać do Hogwartu, więc po spakowaniu się i zjedzeniu kolacji, od razu się położyłam.
Długo jednak nie mogłam zasnąć. Myślałam o bliźniakach. Mogliby być fajnymi kumpalmi. Szkoda tylko, że oni trafią pewnie do Gryffindoru. Byli zbyt mili i skromni na Slytherin. Po za tym byli Weasley'ami, a to chyba samoistnie wykluczało ich z grona potencjalnych Ślizgonów. Ale może chociać podczas drogi mogłabym się z nimi pośmiać... Tylko, najpierw musieli poznać moje nazwisko. Postanowiłam im powiedzieć. Tak, jeśli nie chcieliby się już ze mną zadawać, trudno. To pokaże jacy są... miałam taką nadzieję. Z tymi myślami wreszcie zasnęłam.

Fred, George i JaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz